Prof. Jadwiga Staniszkis ocenia, że pomimo dobrych sondaży Prawo i Sprawiedliwość nie wykorzystuje swojej szansy i utrudnia młodemu pokoleniu polityków odegranie poważniejszej roli w partii. Na korzyść PiS nie podziała też atak Jarosława Kaczyńskiego na Pawła Kukiza i jego Platformę Oburzonych. Słowa Prezesa socjolog nazwała "ogromnym błędem".
Jako uczestniczka strajków w sierpniu 1980 roku prof. Staniszkis przedstawiła swoje spojrzenie na konflikt
Lecha Wałęsy z Bogdanem Borusewiczem. Jej zdaniem racja leży po stronie byłego prezydenta, chociaż nie powinien on atakować Marszałka Senatu w tak brutalnej formie. – Gdyby Borusewicz był liderem wcześniej, byłby nim dzisiaj. Czy pamięta pan jakieś znaczące wypowiedzi tego polityka? – pytała Bogdana Rymanowskiego. – Wszędzie na świecie słowa przewodniczącego izby wyższej parlamentu wpływają na bieg spraw, a w Polsce są niezauważone – tłumaczyła.
Dzisiejsza słaba pozycja Borusewicza ma więc uwiarygadniać tezy byłego prezydenta. – Liderem w sensie emocjonalnym, w sensie charyzmy był Wałęsa – stwierdziła. – Wałęsa jest samotny, czuje się niedoceniony, widać, że chce coś powiedzieć i się powstrzymuje – oceniała Staniszkis, przekonując, że liderzy strajków wiedzą o sobie znacznie więcej niż mówią publicznie, a tylko w poczuciu zagrożenia swojej pozycji nie udaje im się powstrzymać przed ujawnieniem jakichś informacji.
Prof. Staniszkis nie wierzy w całkowite zmarginalizowanie Donalda Tuska w Platformie Obywatelskiej. – Trudno byłoby obalić Tuska, ale realne jest podzielenie władzy. W kryzysie trudne jest łączenie funkcji premiera i szefa partii – oceniła. – Tusk zostanie premierem, a Schetyna szefem partii. To może być schemat łagodnego przejścia do struktur europejskich – oceniła.