Niektórzy zwracają uwagę na czystość, inni na charakter, a jeszcze inni na orientację seksualną. Tak jest w przypadku coraz większej ilości ofert wynajmu mieszkania, które mówią wprost o tolerancji dla osób homoseksualnych. Znaleźć odpowiedniego współlokatora jest łatwo, jednak na jaw szybko wychodzą różnice w sposobie bycia i życia. Punktem zapalnym konfliktów zdecydowanie częściej niż poglądy polityczne religijne czy orientacja są niepozmywane naczynia lub kłopoty z higieną osobistą.
Na Facebookowym fanpage'u dla osób szukających mieszkanie w Warszawie jeden z użytkowników zamieścił ogłoszenie o poszukiwaniu pokoju, w którym jednym z kryteriów była tolerancja dla osób homoseksualnych.
Inna orientacja jest drażliwym tematem przy wynajmowaniu mieszkań.
– Pojawia się obawa, że homoseksualizm współlokatora "wyjdzie na zewnątrz" i że ktoś uzna, że np. specjalnie takiego towarzystwa szukaliśmy. Zdeklarowana, inna orientacja seksualna jest też jedną z najmniej akceptowalnych różnić przy wynajmowaniu mieszkania – ocenia socjolog dr hab. Kazimierz Krzysztofek, prof. SWPS.
Szukam współlokatora Homoseksualizm jest tylko jednym z wielu powodów dyskwalifikujących współlokatora. Na czarnej liście jest również palenie (zarówno papierosów, jak i marihuany), zwierzęta w domu czy obce pochodzenie. Palenie czy narodowość można jedno szybko zweryfikować. Co innego z charakterem. Trudno dobrać się z nieznajomą osobą pod tym względem. Tym bardziej, że w ogłoszeniu podaje się przecież tylko swoje zalety. – Zwracamy uwagę na pozytywne strony osobowości, podkreślamy walory. Cechy, które mogą być uznane za negatywne pomijamy – zwraca uwagę dr hab. Kazimierz Krzysztofek.
Zamieszkanie z obcą osobą jest specyficzną sytuacją. – Z jednej strony mieszkanie to nasza prywatna przestrzeń, ale z drugiej strony skoro je wynajmujemy ma też formę przestrzeni publicznej. Razem mieszkają w końcu obcy ludzie, którzy nie mają ze sobą żadnych relacji. To wymaga pewnego kontraktu i porozumienia – podkreśla dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
A to właśnie z tym porozumieniem jest problem. Współlokatorzy różnią się charakterem, sposobem życia, nawykami. Mają też różne poglądy polityczne, religijne, obyczajowe. Tym, którzy szukają współlokatorów w większości przypadków zależy na tym, żeby dzielić mieszkanie z osobami o podobnym stylu życia. Wielu się często przyjaźni i spędza ze sobą czas po szkole czy pracy. – Młodzi nie szukają wspólnego mieszkania jedynie ze względów ekonomicznych. Chodzi również o aspekt społeczny. Unikają w ten sposób samotności. Tworzą takie mikrowspólnoty, dzięki temu jest im raźniej – dodaje dr hab. Kazimierz Krzysztofek.
Kto znowu nie pozmywał?
Właśnie w tych wspólnotach łatwo o spory. Ale wbrew pozorom to nie kwestie światopoglądowe i obyczajowe są największym punktem zapalnym. Chodzi o nawyki wyniesione z domu, które bardzo mogą doprowadzić do karczemnych awantur. – Nawyki jest przecież bardzo ciężko zmienić. A zdarza się, że jedna storna lubi porządek, kiedy druga jest bałaganiarzem, albo jedna nie zwraca uwagi na własność, a druga jest przywiązana do swoich rzeczy. To są o wiele bardziej zapalne punkty niż kwestie obyczajowo-poglądowe – ocenia dr Marek Szopski.
Potwierdzają to osoby wynajmujące na spółkę mieszkania. – Bardziej niż inna orientacja seksualna przeszkadzają mi gacie zostawione na środku korytarza i łazienki, włosy kobiece zatykające wannę, niedokładnie zmyte naczynia, albo hałas po północy jak mam na rano na zajęcia lub do pracy – wymienia Michał, student mieszkający w Warszawie wspólnie z dwoma osobami. Przyznaje jednak, że gdyby miał do wyboru wzięcie na współlokatora osobę homoseksualną i heteroseksualną, wybrałby tę drugą. Dlaczego? Tego już nie potrafi dokładnie wyjaśnić.
– Nie chciałabym mieszkać z lesbijką, bo nie chciałabym mieszkać z kimś, kto definiuje się przez swoją tożsamość seksualną. Ale tak samo nie chciałabym mieszkać z palaczem marihuany – mówi Paulina z Warszawy, która mieszka wspólnie z kolegami. Swoich współlokatorów znała wcześniej, ale to wcale nie wyeliminowało sporów. – Denerwuje mnie bajzel w domu, palenie trawy tak, że śmierdzi wszędzie, a ja jej nie palę, wkurzają mnie też niepozmywane naczynia. Ostatnio mój współlokator po prostu wywalił do kosza wszystko, co było w zlewie, bo nikt nie chciał się przyznać do naczyń – opowiada Paulina. Problemem jest również ignorowanie potrzeb innych. – Wchodzę zmęczona do domu, a tam impreza. Współlokator zrobił ją bez uzgodnienia z innymi. Koszmar – dodaje.
Od sporów do wyprowadzki
Kwestie orientacji seksualnej czy sympatii politycznych dużo rzadziej są przedmiotem konfliktu. Właściwie mogą wcale nie powodować sporów, bo nie muszą być elementem przestrzeni wspólnej. A to właśnie w niej znajduje się dzielenie mieszkania, łazienki, kuchni i codziennych obowiązków. – Zdecydowanie większym problem niż poglądy polityczne będzie fakt, że ktoś nie dba o higienę osobistą, nie zmywa po sobie naczyń albo używa perfum, których zapach jest dla nas nie do zniesienia – komentuje dr Marek Szopski.
Te pozorne drobiazgi – nasze przyzwyczajenie, zwyczaje i zachowania mogą prowadzić najpierw do codziennych sporów, które w końcu przerodzą się w wielką kłótnię. Ta z kolei może uniemożliwić dalsze wspólne mieszkanie. Nasza orientacja, czy poglądy polityczne, religijne mogą stać się powodem awantury, jeśli "wyjdą na wierzch". – Wtedy może zrodzić to konflikt, ale przeważnie chwilowy. W codziennym życiu zdecydowanie częstszym źródłem konfliktów będzie ta mikrokultura, nawyki i zwyczaje wyniesione z domu, które mogą być dla współlokatorów nie do zaakceptowania – zaznacza dr Szopski.
Analogiczna sytuacja dotyczy zresztą związku i wspólnego mieszkania z partnerem. – Zdecydowanie częściej kłócimy się o nieznośne nawyki, niż o to, czy ktoś jest religijny czy niereligijny – zauważa dr Marek Szopski. Socjolog dodaje, że zna studentów, którzy znaleźli rozsądne rozwiązanie. Szukając współlokatorów robią małe konferencje – spotkania, na których omawiają podstawowe zwyczaje i zachowania w domu. Dzięki temu z "konkursu na współlokatora" odpadają osoby, które mają inny temperament lub zwyczaje porządkowe.
hej! :)
szukam od zaraz małego i niedrogiego pokoju (8-10m2), najlepiej w Śródmieściu lub na Ochocie.
bardzo mile widziana otwartość współlokatorów na osoby LGBT. :)
jestem ugodowy, ale cenię sobie porządek.
proszę o kontakt na priv.