Program "Mieszkanie dla młodych" ma podreperować słabe notowania PO wśród młodzieży. Jest on coraz częściej reklamowany i wielu wierzy, że państwo pomoże im się usamodzielnić. Gdy jednak prawie jedna trzecia młodych nie ma pracy, a wielu pracuje za najniższe stawki i na umowach śmieciowych, kto w ogóle ma szansę na kredyt? - Człowiek zarabiający 10 tys. zł może wziąć i kredyt na 5 tys. zł miesięcznie. Wtedy nawet kilkaset tysięcy kredytu nie jest kwotą niemożliwą do spłaty - odpowiada ekonomista...
Platforma Obywatelska z dnia na dzień spada w sondażach, a na dno ciągnie ją coraz gorsza ocena pracy premiera Donalda Tuska i jego gabinetu. Najgorzej zaczyna wyglądać sytuacja z poparciem wśród młodych, więc partia przystępując do wizerunkowej ofensywy postanowiła ukłonić się przede wszystkim właśnie temu elektoratowi. Na całe szczęście, w Platformie mieli akurat pewnego asa w rękawie. To przygotowywany przez rząd program "Mieszkanie dla młodych", którym PO reklamuje się ostatnio coraz częściej i gdzie się tylko da.
Dla kogo "Mieszkanie dla młodych"?
Sprawdź kryteria rządowego programu
W programie mogą wziąć udział:
- osoby do 35. roku życia
- niezależnie od stanu cywilnego
- mogące zaciągnąć kredyt mieszkaniowy
- na swoje pierwsze mieszkanie
- kupione na rynku pierwotnym
- dopłata do 50m2 w maks. 75m2 lokalu
Program nie jest dla:
- posiadających mieszkanie
- udział w budynku, w którym mogą uzyskać samodzielny lokal
- chcących mieszkać w domu jednorodzinnym
Gdy większość młodych Polaków zastanawia się, dlaczego zbliżając się do trzydziestki, wciąż muszą mieszkać kątem u rodziców i nie stać ich na samodzielność, rząd przekonuje, że już od przyszłego roku każdemu młodemu obywatelowi da pieniądze na nowe mieszkanie. W przeciwieństwie do popularnego programu "Rodzina na swoim", "Mieszkanie dla młodych" będzie więc ofertą nie tylko dla tych, którzy założyli rodziny, by uzyskać prawo do tańszego mieszkania. Tym razem Platforma obiecuje wspomóc zakup własnych czterech kątów także bezdzietnym rodzinom, a nawet singlom.
Młodzi naiwniacy...
Wielu Polaków ostatnimi czasy tę ofertę od partii rządzącej dostaje nawet na swoją skrzynkę mailową. Nie brakuje więc młodych ludzi, którzy wierzą, że już w przyszłym roku będą mogli poważnie myśleć o usamodzielnieniu się. I wreszcie będą mieli coś własnego.
- Słyszałem o tym programie już od dłuższego czasu i tylko czekam, aż wreszcie wejdzie w życie. Na pewno będę się interesował wzięciem w nim udziału, bo nareszcie państwo robi coś nie tylko dla małżeństw. A z drugiej strony, z "Rodziny na swoim" skorzystało wielu moich znajomych - mówi naTemat 25-letni Adam z Krakowa, świeżo upieczony absolwent UJ i początkujący przedsiębiorca. Dodaje, że takie pomysły przekonują go bardziej do działań rządu, niż tematy takie jak związki partnerskie, czy bezrobocie, które jest przecież w całej Europie.
Entuzjazm młodego krakowianina opada jednak, gdy pytam go, czy zna szczegóły rządowego programu. Gdy przestajemy mówić o 10-proc. dopłacie do kredytu, a o realnych sumach, Adama dziwi, że rząd może dać mu co najwyżej 40 tys. zł na kredyt mieszkaniowy, który będzie wynosił co najmniej 200-300 tys. zł...
O wiele lepszą świadomość tego, ile kosztuje usamodzielnienie się i jak bardzo rząd może w tym pomóc ma Ania z Gdańska. - Jeśli ktoś uwierzy, że "Mieszkanie dla młodych" sprawi, że premier Tusk nagle odmieni życie milionów polskich 20-, czy 30-latków to jest po prostu głupi. A podobnie, jak dodatki dla rodzin to jest adresowane do ludzi, których będzie stać na spłatę kredytu na mieszkanie. Czyli zakładam, że młodych i wykształconych, którzy nie powinni być naiwniakami. Ja na to czekam, choć pewnie zadłużę się na całe życie. Zawsze jednak zapłacę mniej, niż gdybym po prostu poszła po kredyt - mówi początkująca specjalistka od HR. - Dziś nie planuję rodziny, ale kto wie. Może załapię się na to kolejne 5 proc. za urodzenie dziecka w czasie trwania programu - dodaje.
Dla bogatego singla i rodziny wielodzietnej
Bo mający uratować notowania PO wśród młodych Polaków program "Mieszkanie dla młodych" ma być skonstruowany tak, by nie można było mu zarzucić, że nie wspomaga walki z niżem demograficznym. Jest więc adresowany do każdego niezależnie od stanu cywilnego, ale na dodatkowe 5 proc. dopłaty mogą liczyć ci, którzy mają dziecko. Kolejne dziecko urodzone w czasie trwania programu oznacza następną dopłatę w tej wysokości. To sprawia, że program najbardziej opłaca się tym, którzy przed ukończeniem 35. roku życia zdecydują się na wielodzietną rodzinę.
Większość osób znajdujących się w takiej sytuacji rodzinnej z pewnością nie będzie miała jednak szansy na skorzystanie z "Mieszkania dla młodych". Podstawowym warunkiem jest bowiem wzięcie wysokiego kredytu mieszkaniowego, którego zaciągnięcie dla przeciętnego 30-latka z trójką dzieci może być dość trudne. Inni młodzi rodzice często mają już jakieś maleńkie mieszkanie. To dyskwalifikuje ich z programu w ogóle, bo nie dotyczy on osób, które mają już mieszkanie. Poza tym rząd dofinansuje tylko 50m2 w lokalach nie większych niż 75m2. Nie mieliby więc co marzyć o większym mieszkaniu.
Nadal flagowy program Platformy może być jednak atrakcyjny dla singli, stąd od dłuższego czasu mówi się o nim "singiel na swoim". Tutaj, oprócz kwestii związanych z problemem z uzyskaniem kredytu mieszkaniowego, pojawia się jednak jeszcze jedno pytanie. Czy zamiast pomóc w usamodzielnieniu się, gabinet Donalda Tuska nie zachęca młodych Polaków, by już na starcie zadłużyli się na całe życie? - To bardzo dobre pytanie - mówi w rozmowie z naTemat ekonomista, prof. Witold Orłowski.
Mieszkanie i długi, czy oszczędności i zmartwienie o dach nad głową?
- Młodzi ludzie muszą zdecydować, czy nie ryzykując chcą zrezygnować z szansy na własne mieszkanie. Nie posiadanie własnego mieszkania jest też wielkim zmartwieniem. Większość osób zapytana, czy woli móc kupić mieszkanie i potem je przez długie lata spłacać, czy też odkładać przez kilkadziesiąt lat i dopiero potem kupić mieszkanie, odpowie, że woli tę pierwszą opcję - dodaje.
Ekonomista przyznaje natomiast, że powinno się otwarcie podkreślać, iż adresatami rządowego programu jest tylko określona grupa młodych Polaków. - Mówimy o ludziach, którzy są świetnie wykształceni i mają bardzo dobre perspektywy zawodowe. Kredytów nie daje się bowiem każdemu - przypomina prof. Orłowski. Jego zdaniem, z pewnością jest jednak w Polsce wiele osób, dla których nawet 10 proc. na kredyt mieszkaniowy od państwa to ciekawa oferta.
- W Polsce jest całkiem sporo ludzi młodych mających dobre perspektywy zawodowe i oni mogą z dużym prawdopodobieństwem twierdzić, że będzie ich stać na spłatę nisko oprocentowanego, wieloletniego kredytu. To jednak ryzyko i nie ma co się łudzić - stwierdza. Profesor radzi również, by przed decyzją o zakupie mieszkania na kredyt z myślą o pomocy ze strony państwa, każdy zrobił dokładny rachunek zysków i strat.
Witold Orłowski sugeruje, by wówczas nie zadawać sobie pytania, jak wiele daje nam dofinansowanie rzędu 30 tys. do kredytu w wysokości 300 tys. zł. Mając świadomość, że kredyt mieszkaniowy oznacza zadłużenie się na kilkadziesiąt lat, rozsądniej bowiem pytać, czy realna do spłaty jest dla nas miesięczna rata.
Odpowiedź może być jednak boleśnie realistyczna. - Człowiek, który oczekuje, że będzie w swoim życiu zarabiał 10 tys. zł może więc wziąć i kredyt na 5 tys. zł miesięcznie. Wtedy nawet kilkaset tysięcy kredytu nie jest jakąś kwotą niemożliwa do spłaty - tłumaczy ekonomista. - Jedni są jednak bardziej utalentowani, inni mniej. Nie twierdzę więc, że przeciętny młody człowiek może liczyć na takie dochody - podsumowuje prof. Orłowski.