Jarosław Kaczyński ma fobię na tle Niemiec
Już nie chcę udowadniać Kaczyńskiemu, że nie jestem Niemcem Fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.pl / Norbert Braun / Unsplash / Montaż: naTemat.pl

Jeśli pilnie śledzicie wypowiedzi prezesa PiS, mogliście zauważyć, że ma nowego konika. To GERMANIZACJA. Jarosław Kaczyński, strasząc germanizacją na tzw. ziemiach odzyskanych, mówi dokładnie to samo, co… PRL-owska propaganda. Do jednego worka wrzuca sprawy, których nie rozumie, lub które ignoruje.

REKLAMA

Państwowy aparat propagandy za czasów PRL również straszył Niemcem, ciągle powtarzano, że tzw. ziemie odzyskane to jest teren, na który czyhają Niemcy, że chcą tu wrócić i zabrać. W powieściach kryminalnych PRL mnóstwo było wątków, w których to niemieccy zbrodniarze i dawni właściciele ziemscy wracali, by pod osłoną nocy wywozić skarby, które sobie przed ucieczką do heimatu zakopali gdzieś pod drzewem.

Dziś to samo opowiada Kaczyński, strasząc Niemcami i ich powrotem. Nie sądzę, by dla kogoś była to wizja ani kusząca, ani specjalnie przerażająca. Jest po prostu mało realna. Widać jednak, że antyniemiecka fobia Kaczyńskiego wkroczyła na nowy poziom.

– Moim zdaniem awersja (delikatnie rzecz ujmując) prawicowych polityków do tzw. ziem odzyskanych i ich poniemieckości wynika jedynie z chęci antagonizowania społeczeństwa i nie ma żadnych innych podstaw, uzasadnienia. Jest cyniczna. Polityka karmi się emocjami, a te nietrudno budować na historii. Tak było, jest i będzie, nie tylko w Polsce – mówi mi Tomasz Bonek, pisarz i dokumentalista, autor książki "Repatrland '45. Drogi Polaków na Ziemie".

Ale Kaczyński siecze tym swoim antygermanizmem na prawo i lewo. Obraża ludzi, którzy dopiero teraz, powoli mogą odkryć kawałek historii miejsca, w którym żyją. Za komuny się nie dało, bo przecież ziemie odzyskane były polskie i kropka. Guzik prawda, zajęliśmy miejsce innych, w większości Niemców.

Tak się historia potoczyła i nie ma nic złego w jej przypominaniu. Nagle okazuje się, że tu wcześniej żyli ludzie, pracowali, kochali się, rodzili się, mieli jakieś wartości, budowali dobrobyt. Niektórzy byli dobrzy, niektórzy źli. Ale byli, są tu kości ich przodków. Nie musimy ich chwalić i wielbić, ale tak po ludzku chyba możemy o nich pamiętać.

Równocześnie z tezami Kaczyńskiego w sieci odpaliły się tłumy jego zwolenników. Pokazują na przykład mapki wyborcze, mające dowodzić, że ziemie odzyskane głosują na PO, KO, czyli generalnie nie na PiS, "bo to Niemcy". Wschód pozostaje polski, bo oczywiście głosuje na PiS. Zachód zły, wschód dobry.

Bonek zauważa dodatkowo, że politykę historyczną doskonale wykorzystywali niemal wszyscy dyktatorzy.

– Nawet jeśli spojrzymy tylko na Śląsk, to Hitler i narodowi socjaliści podkreślali związki tych ziem z Niemcami, a przez wykorzystywanie historii sztuki starali się podkreślać ich przynależność do Rzeszy i wkład Niemców w rozwój tutejszej kultury, gospodarki etc. Pomijali przy tym popolskość i poczeskość. Wręcz ich nie zauważali – przypomina Bonek.

– Obecna retoryka prawicowa w sprawie poniemieckości jest więc cyniczna i niezważająca na faktografię. Fakty w polityce, a w polityce historycznej w szczególności, najczęściej się nie liczą. Nie chodzi bowiem o prawdę, lecz o podział społeczeństwa na frakcje poróżnione emocjonalnie, manipulowalne, łatwo sterowalne, napuszczane na siebie. A najłatwiej to osiągnąć dzięki najprostszym skojarzeniom – wyjaśnia autor książki "Repatrland '45".

logo

Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

Kaczyński odcina kawał historii

Tak się składa, że z tzw. ziem odzyskanych pochodzę m.in. ja. Moi rodzice byli pierwszym pokoleniem urodzonym na "odzyskanym" Pomorzu. Odzyskanym od Niemców. Na te tereny zjeżdżały miliony ludzi, jedni skuszeni wizją, inni przywiezieni siłą, sporo dotarło tu wojska z rodzinami.

Jedno jest pewne: nikt nie był stąd. Pokolenie moich dziadków i pradziadków zajęło miejsce wypędzonych Niemców. Dziś nikt ich nie żałuje, tej zmiany nie żałują już pewnie nawet sami Niemcy. Minęło tyle czasu, że rachunek krzywd popadł w zapomnienie. Ale nie u Kaczyńskiego, który ciągle próbuje politycznie zyskać na rozdrapywaniu tych ran. No i kolejnym dzieleniu Polaków.

Podkreślmy: ziemie odzyskane nie były etnicznie polskie. W wielu miejscach od kilku wieków mieszkali po prostu Niemcy. Przodkowie moi, moich kolegów i sąsiadów zasiedlali terra incognita. Ziemie nieznane, na których nie było nic, co by znali.

Kiedy kilka miesięcy temu pisałem duży tekst o Odrze, jeden z rozmówców opowiadał mi o tym, jak jego dziadkowie uczyli się regulować rzekę i obsługiwać urządzenia hydrologiczne pozostawione przez Niemców. Ludność napływowa nie miała o tym pojęcia, dopiero musiała nauczyć się metodą prób i błędów, co i kiedy zalewać, co i kiedy osuszać. Na początku wychodziły im pola, których nie dało się orać nawet maszynami gąsienicowymi, tak były twarde.

"Zniemczacie się" – mówi prezes

Kaczyński w ciągu ostatnich dni mówił choćby o wrocławskiej dyskusji, czy remontowanemu Mostowi Grunwaldzkiemu przywrócić usunięty po II wojnie światowej napis "Kaiserbrücke" ("Most Cesarski"). Mówił też o nazwie Hali Stulecia, która budowana na początku XX w. miała pierwotnie upamiętniać zwycięstwo nad Napoleonem pod Lipskiem.

– Tu wszystko było niemieckie. W wielu miejscach urządza się takie imprezy, z których by wynikało, że nie ma przerwy w historii. Ona jest, w 1945 r. dzieje tych ziem się całkowicie zmieniły, jakby zaczęły się od początku. Te ziemie są polskie i to jest kierunek, który powinien być podtrzymywany przez wszystkie władze publiczne. To jest ich święty obowiązek – mówił Kaczyński we Wrocławiu.

Chwilę później mieszkańcom Zielonej Góry zarzucił, że się… zniemczają.

– Jestem tutaj, w Zielonej Górze, można powiedzieć samym centrum polskich Ziem Zachodnich. Te ziemie to jest problem, bo tu jest prowadzona akcja zniemczania, regermanizacji – ostrzegał Kaczyński.

Tak, Wrocław jest polski, ale nie można nożem odciąć całej jego historii i tradycji. Mówimy o mieście założonym podobno przez czeskiego księcia, które przez 500 lat było czeskie, 400 lat polskie i przez 200 lat niemieckie. To jest polskie miasto czy nie jest? Tak, teraz jest, ale największy rozwój przeżyło pod panowaniem niemieckim. No i również pod niemieckim zostało zniszczone, za sprawą atakującej Armii Czerwonej i broniącej się zaciekle armii Hitlera. To nie jest prosta historia.

Zielona Góra? Jest polska od 80 lat, wcześniej przez 200 lat była niemiecka, wcześniej pruska, czeska, polska. A teraz Kaczyński mówi mieszkańcom Zielonej Góry, że się "zniemczają". 

Tak samo prosta nie jest historia ziem odzyskanych, z których wiele "powróciło" do polskiej macierzy po blisko tysiącu latach różnych "okupacji". Kaczyński musi to wiedzieć, ale nie wiedzieć czemu ciągle próbuje szczuć na mieszkańców tych terenów.

W tym mnie. Moi przodkowie zjeżdżali na Pomorze z całej Polski – Małopolski, Mazowsza. No i z już niepolskiej Ukrainy. Panu Kaczyńskiemu mógłbym przypomnieć, że jego mama urodziła się w Starachowicach, a ojciec na Podlasiu.