Eliza Michalik o Szymonie Hołowni i kryzysie w koalicji rzadzącej.
Eliza Michalik o Szymonie Hołowni i kryzysie w koalicji rzadzącej. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza / montaż naTemat.pl

Umowa koalicyjna w tym temacie była prosta i znana od dawna: najpierw marszałkiem sejmu będzie Szymon Hołownia, potem Włodzimierz Czarzasty. Hołownia najpierw sprawiał wrażenie, że dotrzyma słowa - nawet publicznie twierdził, że "rozmawia już" ze swoim następcą o szczegółach tej listopadowej zmiany, a później ogłosił publicznie, że zmiana będzie, ale tylko pod warunkiem, że premier Tusk spełni jego żądania.

REKLAMA

Czyli szantaż. Bezwstydny, jawny, bez żadnego maskowania, kamuflowania i wstydu. Zdziwiony jest tylko ten, kto, jak napisała słusznie na FB prof. Magdalena Środa, żywił w stosunku do Hołowni jakiekolwiek złudzenia.

Ponieważ, jak pisze: "to dość spójna i konsekwentna osobowość: karierowicz, narcyz, głupek, oportunista, pozer; taki był, taki jest i taki będzie. On się w ogóle nie zmienia, to ludzie wokół niego, dzięki naiwności, ślepocie, ignorancji czy szalonemu optymizmowi wierzyli, że Hołownia jest kimś innym niż narcyzem, głupkiem, karierowiczem i oportunistą. Trzeba było jakiejś gigantycznej naiwności, by pokładać w nim zaufanie czy traktować go jako poważną osobę. Skąd te zawiedzione nadzieje, skąd te żale i pretensje, że szmata? Takim był, takim jest i takim pozostanie".

Hołownia to typ bardzo odrażający, nawet jak na skrajnie niskie standardy polskiej polityki, ale mam podejrzenie, że w jego szantażu chodzi o coś więcej niż on sam. Niestety istnieje możliwość, że PiS posługuje się nim jak narzędziem, żeby rozbić koalicję, a może nawet doprowadzić do przedterminowych wyborów.

Kandydatura Pełczyńskiej-Nałęcz na wicepremiera i w niektórych relacjach, także stanowisko wicemarszałka sejmu dla Polski 2050 to targi w stylu rozmów Renaty Beger z Adamem Lipińskim. Różnica? Wtedy zszokowało to całą Polskę, dziś owszem, także brzydzi, ale już nie dziwi, bo po PiS i jego akolitach spodziewamy się już tylko wszystkiego najgorszego.

A kraj traci...

Wybryki Hołowni nie tylko psują sytuację w kraju, ale i osłabiają naszą pozycję za granicą: światowe media także odnotowują napięcia w koalicji i piszą, że umocowanie rządu jest kruche.

Szantaż Hołowni odbieram jako korupcję. I bardzo żałuję, że nie ma w Polsce porządnej instytucji antykorupcyjnej, która mogłaby go za takie działania pociągnąć do odpowiedzialności.

Jest on jednak także próbą uderzenia w premiera Donalda Tuska i osłabienia całego rządu. Gdyby bowiem Hołownia chciał "tylko" stanowisk, rozmawiałby po cichu. Upublicznienie sprawy od samego początku jest dowodem złej woli i aktem bezpośredniej agresji.

Hołownia w ogóle od dawna nie zachowuje się jak członek rządzącej koalicji, tylko jak kret PiS-u.

Pozycja Tuska jest trudna: jeśli ulegnie, pokaże, że jest słaby i że można go do czegoś zmusić szantażem, co osłabi nie tylko jego personalnie, ale i rząd. Jeśli nie ulegnie - Koalicja i rząd mogą być zagrożone. Gdyby żądania Hołowni zostały spełnione najwięcej, oprócz niego samego, zyska PiS.

Czytaj także:

Sam Hołownia przykryje na chwilę medialnie swoją porażkę jako szefa partii - bo wicepremier z Polski 2050 będzie świeższym tematem niż tajne knowania z Kaczyńskim i doprowadzenie własnej partii do niemal zerowego poparcia (choć słowo "poparcie" jest tu na wyrost).

Jaka cena za lojalność Polski 2050?

Udany szantaż miałby także pokazać wyborcom Hołowni, że jednak potrafi coś "ugrać". Oczywiście i tu Hołownia ma swój prywatny interes: opłaca mu się, żeby jego partia wyglądała na silniejszą w czasie gdy on stara się o stanowisko w ONZ.

Najważniejsze więc pytanie dziś brzmi: jaka jest maksymalna cena, którą premier jest gotów zapłacić za udawaną lojalność Polski 2050?

Osobiście jestem bardzo ciekawa, co ostatecznie zdecyduje Tusk. Bardzo szanuję tego polityka, między innymi za to, że często trudno przewidzieć jego ruch. Ale - zobaczymy, ponieważ jego opcje są bardzo ograniczone.

Wolałabym rzecz jasna, żeby znalazł wyjście z sytuacji i nie uległ groźbom Hołowni - także dlatego, że to pokazałoby kolejnym szantażystom, że nie tędy droga.

Tak czy owak - mam przeczucie, że rząd i Polska przetrwają Hołownię, a Hołownia stracił wszystko, bo już nigdy nie odzyska zaufania społecznego.

Czytaj także: