
Wygląda na to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wyjątkowo mocno wzięła się za oszczędności. Tym razem nie chodzi jednak o miejskie finanse. "Nasz Dziennik" donosi, że prezydent Warszawy miała zrobić wielką awanturę strażnikowi, który nie chciał wpuścić jej bez biletu do Ogrodu Wilanowskiego.
W wieczór poprzedzający wizytę zadzwoniono do muzeum z kancelarii Hanny Gronkiewicz-Waltz z informacją, że kilka osób będzie chciało zwiedzić wystawę „Primus inter pares” poświęconą królowi Janowi III Sobieskiemu, urządzoną przez Muzeum z okazji 330. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Dla zapowiedzianych gości przygotowane zostały wejściówki i prezydent stolicy wraz z osobami towarzyszącymi obejrzała wystawę. CZYTAJ WIĘCEJ
Administracja obiektu nie była powiadomiona, że Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie chciała odwiedzić także ogrody, dlatego nie przygotowano dla niej takich biletów. Co ciekawe, cztery osoby, z którymi pojawiła się pani prezydent miały bilety.

