Góra śmieci po wiatrakach. Nikt nie wie, co z tym zrobić
Góra śmieci po wiatrakach. Nikt nie wie, co z tym zrobić Fot. engel.ac / Shutterstock

W 2026 r. w życie wchodzi zakaz składowania łopat turbin wiatrowych. Już teraz mamy problem z odpadami pochodzącymi z systemów zielonej energii. Co będzie potem? Trzeba będzie recyklingować, ale odpowiednich przepisów brak.

REKLAMA

Zielona energia nie jest aż tak czysta, jak się nam wydaje. Europa stoi przed poważnym problemem: zużyte łopaty z turbin wiatrowych już teraz zalegają w magazynach i na placach firm energetycznych, a w ciągu kilku lat liczba ta wzrośnie lawinowo. Do 2030 r. może to być nawet 55 tys. ton rocznie. Problem jednak w tym, że do dziś nie wiadomo, co z nimi robić.

Wietrzna rewolucja z niechcianym bagażem

Energetyka wiatrowa miała być jednym z filarów europejskiej transformacji energetycznej. I w dużej mierze tak się stało – od 2020 r. koszty wytwarzania prądu z wiatru spadły o 70 proc., a do 2035 r. mają jeszcze potanieć o kolejne 10-40 proc. Jednak za tym sukcesem czai się rosnący problem, który dotąd pozostawał w cieniu. Chodzi o odpady, a konkretnie o zużyte łopaty turbin wiatrowych, które po latach działania kończą swój cykl życia.

Szacuje się, że w 2025 r. w Europie trzeba będzie zutylizować około 20 tys. ton takich łopat. Do końca dekady liczba ta niemal potroi się – do 55 tys. ton rocznie. Największy udział mają w tym Niemcy i Hiszpania, gdzie farmy wiatrowe rozwijają się najdłużej. Stare łopaty zjeżdżają z masztów, ale nie mają jeszcze miejsca, gdzie mogłyby trafić.

Recykling? Tak, ale nie dla wszystkiego

Choć około 90 proc. masy całej turbiny wiatrowej da się odzyskać i poddać recyklingowi, problem zaczyna się przy łopatach. Wykonane są z kompozytów – trwałych, ale trudnych do rozdzielenia materiałów. Nie nadają się do spalania, nie wolno ich też składować na wysypiskach, ponieważ od 1 stycznia 2026 r. w całej Unii Europejskiej zacznie obowiązywać całkowity zakaz składowania tego typu odpadów. To oznacza konieczność znalezienia dla nich drugiego życia.

Z jednej strony – to szansa. Powstaje nowa gałąź przemysłu: firmy już eksperymentują z wykorzystaniem zużytych łopat jako materiałów budowlanych, elementów infrastruktury czy nawet mebli. Z drugiej strony – bez odpowiedniego wsparcia prawnego rozwój tej branży może szybko ugrzęznąć.

Potrzebne nowe prawo

Komisja Europejska zapowiada, że w 2026 r. przedstawi projekt ustawy dotyczącej gospodarki o obiegu zamkniętym. Jednak dla sektora energetyki wiatrowej to za mało i zbyt późno. Branża apeluje o jak najszybsze wprowadzenie nowych kodów odpadów dla łopat i magnesów trwałych. Obecnie traktowane są one jak odpady budowlane, co utrudnia ich właściwą obróbkę i odzysk.

"Europejski sektor energetyki wiatrowej apeluje o wprowadzenie nowego zestawu kodów odpadów dla wycofanych z eksploatacji łopat turbin wiatrowych oraz dla magnesów trwałych. To powoli nie mieszać ich z odpadami budowlanymi" – zauważa Michał Tabaka z bizblog.

Tymczasem zgodnie z prognozami do 2030 r. aż 80 GW mocy zainstalowanej w europejskich turbinach osiągnie kres eksploatacji. To nie tylko techniczne wyzwanie, ale też logistyczne i legislacyjne. Zielona rewolucja nie może pozwolić sobie na brudne zaplecze.

Przez lata politycy i aktywiści sprzedawali nam wizję energetyki wiatrowej jako technologii nieskazitelnie czystej, wygodnie pomijając niewygodny fakt, że turbiny nie są wieczne. Zachwycaliśmy się spadającymi kosztami prądu, ignorując rosnący dług ekologiczny, który teraz przychodzi nam spłacać. To brutalny test wiarygodności dla całej transformacji energetycznej. Obnaża ona hipokryzję systemu, który pędzi ku nowym mocom przerobowym, nie zapewniając podstawowych rozwiązań związanych z odpowiednią utylizacją.