Prezes PiS Jarosław Kaczyński. W tle słupki nowych sondaży.
PiS traci w sondażach. Szef IBRIS: "Właściwie sam sobie to zafundował". Fot. Shutterstock.com

Kolejny już sondaż pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość notuje spadek poparcia. Według najnowszego badania IBRIS PiS ma jeden z najsłabszych wyników w jego pomiarach od lat. Wcześniej, w badaniu Pollster, miał najgorszy wynik niemal od dekady. W CBOS – od 13 lat. Co się dzieje? Prezes IBRiS Marcin Duma tłumaczy to w rozmowie z naTemat.

REKLAMA

Od tygodni kolejne sondaże pokazują spadek poparcia dla PiS. Pierwszy był sondaż IBRIS w październiku, potem CBOS, kolejny był Pollster, teraz znów IBRIS. Jak to tłumaczyć? Dlaczego PiS spada poparcie?

Marcin Duma, prezes IBRIS: Żeby było uczciwie, trzeba powiedzieć, że PiS właściwie sam sobie to zafundował.

Jak to?

PiS ponosi dziś koszt wygranej w wyborach prezydenckich. Dlatego, że wystawiło kandydata, który jest antytezą Jarosława Kaczyńskiego. To człowiek, który jest wszystkim tym, czym nie jest Jarosław Kaczyński. A Jarosław Kaczyński jest wszystkim tym, czym nie jest Karol Nawrocki.

Tyle tylko, że przyszłością polskiej polityki – co wynika z peselu – jest raczej Karol Nawrocki, a nie Jarosław Kaczyński. Pokazał to Marsz Niepodległości. Z jednej strony mamy Karola Nawrockiego, który czuje się tam, jak u siebie, między ludźmi w wieku ok. 30-40 lat. I mamy Jarosława Kaczyńskiego, który idzie w otoczeniu notabli Prawa i Sprawiedliwości, którzy są od nigo niewiele młodsi. 

Ten kontrast między elitą polityczną PiS a Karolem Nawrockim jest bardzo wyraźny. Wydaje się, że on wygrał właśnie dlatego, że nie był kimś z elit Prawa i Sprawiedliwości - grupy najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. 

Jak to się ma do spadków PiS w sondażach? Nawrocki bardziej pomaga Konfederacji?

To nie jest tak, że Karol Nawrocki wprost pomaga Konfederacji, chociaż wizerunkowo właściwie bardziej ją wspiera. Ale on szkodzi PiS. Oczywiście nie chodzi o to, że robi to celowo, intencjonalnie. Chodzi o to, że Karol Nawrocki jest bardzo złym punktem odniesienia dla PiS. 

Gdy ktoś popatrzy na Karola Nawrockiego, a potem na Jarosława Kaczyńskiego, to powie: "Boże, ależ ten Jarosław Kaczyński się postarzał. Gorzej wygląda, posiwiał. Minęło parę miesięcy, jak to się stało?". 

Chociaż Jarosław Kaczyński wygląda na swój wiek tak, jak powinien wyglądać. Tylko kontrast między nim a Karolem Nawrockim jest ogromny. Obecność aktywnego i młodszego o trzy dekady prezydenta powoduje kontrast, przy nim wszystkie deficyty Jarosława Kaczyńskiego stają się bardziej widoczne. 

Chodzi o kwestię oczekiwania przemiany pokoleniowej w polskich elitach politycznych. Karol Nawrocki jest nowym pokoleniem. Nowym pokoleniem są też czołowi politycy Konfederacji, którzy ze względu na wiek, mogliby być synami lub córkami Jarosława Kaczyńskiego. W PiS elitę polityczną stanowią zaś osoby, które współpracują z Jarosławem Kaczyńskim od ponad dwóch dekad. Nawet ci młodsi, jak Adam Bielan.

Spodziewał się Pan takiego efektu?

Absolutnie nie, na pewno nie z taką dymaniką. 

W najnowszym sondażu IBRIS dla Onetu KO zdobywa 31,5 proc. poparcia, PiS – 27,6 proc., a Konfederacja 14,1 proc. Kilka dni wcześniej, w badaniu Pollster dla "Super Expressu" PiS uzyskał 28,9 proc. – był to rezultat, którego partia ta w badaniach tego ośrodka nie notowała od dziewięciu lat. KO zdobyła 33,55 proc. poparcia. Czytaj więcej

A inne powody spadków PiS w sondażach? 

Jednym z elementów, które powodują, że PiS jest dziś słaby, jest wciąż ocena i ciężar 8 lat rządów PiS. PiS jeszcze się nie oczyścił z negatywnych skojarzeń, które zostały po latach 2015-2023. Jest też tak, że Donald Tusk niespecjalnie to PiS ułatwia. Skoncentrowanie procesu rozliczeń na Zbigniewie Ziobrze i zmuszenie Jarosława Kaczyńskiego, żeby go bronił, nie pomaga PiS.

A z drugiej strony Jarosław Kaczyński nie bardzo może się odciąć od Zbigniewa Ziobry, bo – przypomnę – przeprowadził kongres zjednoczeniowy z Suwerenną Polską.

Dziś nie jest to najwygodniejsza pozycja. Uwaga, która w ramach rozliczeń skierowana jest na Zbigniewa Ziobrę, przypomina wyborcom o tym, co złego działo się przez 8 lat. 

Poza tym Jarosław Kaczyński zawsze dbał o to, żeby po prawej stronie nie powstała żadna sensowna konkurencja wobec niego. Kasował każdy nowy ruch, czy to był PJN, czy Solidarna Polska i w bardzo udany sposób marginalizował te ruchy. Zanim zdobyły szersze poparcie, właściwie już leżały na deskach politycznego ringu po prawej stronie.

Natomiast w trakcie kampanii prezydenckiej powstały dwie siły polityczne, które po prawej stronie zrobiły konkurencję PiS. Co więcej, urosły na tyle, że dziś trudno się ich pozbyć. Czyli Konfederacja i Grzegorz Braun. Jedni atakują PiS z lewej, drudzy z prawej strony.

Czyli jaki mamy obraz?

To wszystko razem pokazuje, że PiS jest partią poobijaną po 8 latach rządów. A jednocześnie partią, która jest zaawansowana wiekowo. Jest stara. Jest zmęczona. Bo PiS ma twarz Jarosława Kaczyńskiego. PiS nie ma twarzy Karola Nawrockiego.

Patrząc na sondaże, czy Jarosław Kaczyński może więc spać spokojnie?

Nie wiem, jak śpi Jarosław Kaczyński, natomiast jeśli chodzi o polityczne zmartwienia, to myślę, że ma ich całkiem sporo. Bo mimo wielu prób widać, że nie zażarło. Z drugiej strony widać też, że Tusk ma jednak jakiś oddech.

Lider PiS może się pocieszać, że Polska 2050 jest bardzo osłabiona, że PSL jest słaby, ale jednak Koalicja Obywatelska chyba na dłużej zajęła pierwsze miejsce w sondażach. 

Z kolei PiS próbuje powstrzymać spadki. One mają dwa źródła. Z jednej strony jest to demografia, czyli naturalny ubytek wśród starszych wyborców. W przypadku PiS wydaje się, że oni nie replikują się w następnych pokoleniach. Nie przybywa im młodych zwolenników. 

A z drugiej strony mamy odpływ tych, którzy jednak wybierają Brauna lub Konfederację. 

Dalsza część artykułu poniżej:

Czytaj także:

Pogubili się w PiS w tym wszystkim?

Znowu wrócę do tego, że jest to wina wyborów prezydenckich. To Sławomir Mentzen zdecydował o tym, że Karol Nowrocki je wygrał. Gdyby nie powiedział, że "każdy byle nie Trzaskowski", gdzie tym każdym był Karol Nowrocki, ponieważ w II turze nie było już innych kandydatów, to zwycięstwo Karola Nowrockiego mogło się nie zmaterializować. 

To Karol Nowrocki przyjechał do Torunia i zabiegał o względy Mentzena. To Mentzen był "kingmakerem". To on na tych wyborach najwięcej wygrał. 

Natomiast oprócz tego wszystkiego są też inne elementy, które mają wpływ na obecną pozycję PiS.

Jakie?

Komunikacyjnie PiS oparło cały swój sens odbudowy poparcia na kilku elementach. Po pierwsze na tym, że Donald Tusk "nie dowozi" agendy rozwojowej, że nie będzie w stanie poradzić sobie z drożyzną. I że ta drożyzna przestanie być drożyzną PiS, a zacznie być drożyzną Tuska, a w głowach wyborców w pewnym momencie powstanie myśl, że za PiS-u było lepiej. 

Jednak wzrost większości wskaźników ekonomicznych czy konsumenckich w ostatnich miesiącach znacznie się poprawiła, co powoduje, że narracja dotycząca drożyzny przestała działać.

Polakom zaczyna się żyć trochę lepiej. I co gorsze dla PiS, oni zaczynają to zauważać, że tak jest, co stanowi zysk aktualnego rządu.

Poza tym PiS chciał wykorzystać lęki wokół migracji. Miały być hordy imigrantów odsyłane do nas przez niemiecki rząd, ale problem jest taki, że nic takiego nie ma. Okazuje się, że temat został przegrzany.

W jakim miejscu jest więc PiS?

Mam wrażenie, że to jest taki moment, w którym tej partii brakuje tlenu, ale też pomysłu na to, jak odzyskać oddech, przejąć inicjatywę. 

Konfederacja właściwie nic nie musi robić, tylko pilnować się, żeby PiS za bardzo ich nie ogrywał. Braun też trzyma się całkiem mocno

Atakując Konfederację zaraz po wyborach prezydenckich Jarosław Kaczyński działał właściwie bardzo racjonalnie, bo wiedział, że oni stanowią dla niego zagrożenie. Tyle tylko, że było trochę za późno. Jarosław Kaczyński mógł przypuszczać, że to będzie trzydniowa operacja specjalna, którą zakończy zwycięską defiladą. Tymczasem okazało się, że mamy kolejny miesiąc wojny na wyniszczenie, w której Konfederacja trzyma się naprawdę nieźle.

A PiS krwawi. 

Jak strateg Jarosław Kaczyński mógł tego nie przewidzieć? To on osobiście forsował Karola Nawrockiego

Pytanie jest, czy zdawał sobie sprawę z tego, że wybory prezydenckie będą aż tak kosztownym zwycięstwem. I w jakim stopniu może ono potem zagrozić następnemu krokowi, czyli wygraniu wyborów parlamentarnych w 2027 roku.

A jednak zdecydował się na to, bo prezydent to przyczółek, który pozwala wetować, może ułaskawić. I Pałac Prezydencki wart jest mszy w Toruniu. 

Czy Jarosław Kaczyński to przewidział i przyjął to ryzyko? A potem chciał je zminimalizować, wykonując atak? Zawsze się udawało. Za każdym razem, kiedy Jarosław Kaczyński atakował kogoś na prawicy, to osiągał sukces. 

Z drugiej strony grał z ludźmi, których znał bardzo dobrze i którzy byli mu pokoleniowo znacznie bliżsi niż Konfederacja. Oni mimo wszystko czuli respekt wobec niego, więc nawet jak z nim walczyli, to z tyłu głowy mieli przekonanie o tym, że to jest jednak Jarosław Kaczyński.

A teraz Jarosław Kaczyński wchodzi w zwarcie ze Sławomirem Mentzenem, który mówi rzecz na prawicy niewyobrażalną, która wcześniej przez usta by im nie przeszła. Lider Konfederacji zdjął rękawiczki i bez cienia szacunku mówi, że prezes PiS to po prostu cham

Trudno wyobrazić sobie, żeby ktokolwiek wcześniej pomyślał nawet, żeby w takim stylu prowadzić walkę z przywódcą Prawa i Sprawiedliwości. A tu nie dość, że Mentzen pomyślał, to jeszcze to zrobił i nic na tym nie stracił. A jeszcze może zyskać w przyszłości.

Dalsza część artykułu poniżej:

Czytaj także:

Jest dla Pana coś zaskakującego w tych ostatnich sondażach?

Nie spodziewałem się tego, że PiS nie uzyska żadnej premii wyborczej. Zdawało się, że jakąś premię powinien był dostać, tymczasem w ogóle nie było tego widać.

Nie spodziewałem się też, że w walce z Konfederacją i Braunem PiS będzie tracił. Może to nie są dzisiaj ogromne straty, ale jednak są. One są widoczne nie tylko w wynikach jednego ośrodka badawczego i nie tylko w jednym pomiarze. To dzisiaj norma w badaniach preferencji wyborczych.

Nie byłem też pewien, czy KO umocni swoją pozycję. Tymczasem ogólna poprawa koniunktury w Polsce zaczyna być odczuwalna przez obywateli. Obywatele mówią, że jednak nie najgorzej z tym Tuskiem. 

Niby nie załatwił dużo rzeczy, ale: "Jezus, przecież jak wróci Kaczyński, to nie sam, tylko z Braunem, Mentzenem i Bosakiem jako skrzydłowymi. Obudzimy w brunatnej Polsce. To już może lepiej zaakceptujmy to, co jest teraz, szczególnie, że wcale nie jest źle. Ba, jest lepiej niż za PiS".

Jaki scenariusz dla PiS przewiduje Pan patrząc na te spadki?

Ja nie kładłbym już krzyżyka na PiS. Myślę, że mimo wszystko jest jednak jakiś poziom, do którego PiS jest w stanie spaść i poniżej jednak będzie się bronił. Wydaje się, że tym poziomem jest 20 parę procent. Mówię to na bazie ostatnich sondaży. Nie wyobrażam sobie, żeby poparcie dla PiS spadło niżej. 

A wyobraża Pan sobie moment, że Konfederacja przeskakuje PiS w sondażach?

Żeby to się wydarzyło, musiałoby się zmienić przywództwo w PiS. Mam wrażenie, że tylko wtedy Konfederacja miałaby szansę przejąć przewodzenie.

Czyli paradoksalnie ...

Z Jarosławem Kaczyńskim źle, ale bez niego też niedobrze. On jest tym, który spaja tę często rywalizującą ze sobą grupę wewnątrz PiS. Ale z drugiej strony jest też punktem odniesienia dla bardzo dużej liczby starszych wyborców. 

Dzisiaj próba zmiany przywództwa w PiS stanowi większe ryzyko niż potencjalną szansę dla Prawa i Sprawiedliwości.

Czytaj także: