Etiopia grozi Erytrei wojną.
"Assab jest nasz". Etiopia grozi Erytrei wojną. Fot. Kevin Schmid, unsplash.com

Afryka Wschodnia znów stanęła nad przepaścią. Władze Etiopii otwarcie deklarują chęć odzyskania dostępu do morza, nawet jeśli musiałyby to zrobić siłą. Wojenne zapowiedzi wywołały alarm w regionie i ostrą reakcję Erytrei.

REKLAMA

W 1993 r. Erytrea ogłosiła niepodległość, kończąc długą walkę o wyjście spod etiopskich rządów. Tym samym cała linia brzegowa nad Morzem Czerwonym, licząca 1350 km, znalazła się poza granicami Etiopii. Największe afrykańskie państwo śródlądowe z dnia na dzień utraciło bezpośredni dostęp do światowych szlaków handlowych. To nie był tylko cios gospodarczy. Dla wielu Etiopczyków był to akt upokorzenia.

5 lat po secesji doszło do krwawej wojny granicznej, która pochłonęła ponad 100 tys. ofiar, ale nie zmieniła przebiegu granic. Pokój był tylko pozorny. Dziś konflikt znów wraca – z nową siłą i jeszcze bardziej niepokojącymi zapowiedziami.

Port Assab "do odzyskania"? Otwarte groźby z Addis Abeby

Premier Etiopii Abiy Ahmed nie owija w bawełnę. W jego wypowiedziach dostęp do Morza Czerwonego jawi się jako kwestia przetrwania państwa. We wrześniu nazwał utratę dostępu do wybrzeża "błędem, który zostanie naprawiony". Od tego czasu wątek ten regularnie wraca w oficjalnych wystąpieniach najwyższych urzędników państwowych i wojskowych.

Jeszcze dalej poszedł generał Bacha Debele, ambasador Etiopii w Kenii. W listopadowym wywiadzie stwierdził, że Assab jest bogactwem Etiopii, które zostanie "odzyskane siłą". Wojskowy zaznaczył, że pytanie nie brzmi "czy", ale "jak" to się stanie. Z kolei dowódca armii marszałek polowy Birhanu Jula powiedział żołnierzom wprost, że przyjdzie im walczyć z państwem, które "zabrało Etiopii dostęp do morza".

Erytrea odpowiada ostrzeżeniami

W Asmarze nikt nie ma wątpliwości, że słowa z Addis Abeby nie są przypadkowe. Erytrejskie władze oceniają je jako poważne zagrożenie, a minister informacji określił je jako "toksyczny program irredentyzmu", czyli próbę przywracania granic sprzed secesji. Ostrzegł, że dalsza eskalacja może mieć "poważne konsekwencje dla Etiopii i całego regionu".

Równie zdecydowanie wypowiadają się przedstawiciele armii Erytrei. Jak podaje BBC, w najnowszym raporcie wojskowi podkreślili, że wypowiedzi etiopskich liderów wpędzają ich kraj w niebezpieczne rejony. Ich zdaniem linia została już niemal przekroczona, a dalsze próby "legitymizacji agresji" to igranie z ogniem.

Region na krawędzi nowego kryzysu

Choć obecnie nie widać większych ruchów wojskowych wzdłuż granicy, sytuacja przypomina tykającą bombę. Napięcia mogą łatwo przerodzić się w nowy konflikt zbrojny w Rogu Afryki – regionie, który już teraz boryka się z problemami humanitarnymi, suszą i niestabilnością polityczną.

W tle pozostaje jeszcze kwestia geopolityki. Morze Czerwone i porty takie jak Assab to nie tylko dostęp do handlu, lecz także strategiczne punkty obserwacyjne i szlaki transportowe, o które toczy się globalna gra wpływów. Jeśli Etiopia zdecyduje się na realizację swoich planów siłą, skutki mogą być odczuwalne daleko poza granicami obu krajów.