"Pomaga kontrolować wytrysk i przedłuża czas stosunku seksualnego" – tak jedna z firm reklamuje męski suplement diety. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Reklam męskich suplementów jest teraz bardzo dużo. Tę jedną jednak własną twarzą firmuje najbardziej znany polski seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Tymczasem lekarze nie mogą występować w żadnych reklamach. Po naszym telefonie prezes Naczelnej Rady Lekarskiej postanowił skierować sprawę profesora Lwa-Starowicza do rzecznika odpowiedzialności zawodowej.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz jest nie tylko ekspertem z zakresu seksuologii, ale również lekarzem psychiatrą. W Polsce lekarz nie może brać udziału w reklamach, nie może też pozwolić wykorzystywać swojego nazwiska i wizerunku w celach komercyjnych. – Zbigniew Lew-Starowicz jest lekarzem, figuruje w Centralnym Rejestrze Lekarzy – potwierdza naTemat Katarzyna Strzałkowska, rzeczniczka prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej. – Zgodnie z artykułem 63. obowiązującego wszystkich lekarzy i lekarzy dentystów Kodeksu Etyki Lekarskiej lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie w oparciu o wyniki swojej pracy, dlatego wszelkie reklamowanie się jest zabronione. Lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych – wyjaśnia rzeczniczka.
W związku z tym NIL podejmie działania, które wyjaśnią, czy prof. Lew-Starowicz zachował się nieetycznie. – Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz skieruje sprawę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej wnosząc o wszczęcie postępowania wyjaśniającego i zbadanie, czy lekarz nie naruszył zapisów Kodeksu Etyki Lekarskiej – dodaje Katarzyna Strzałkowska.
Ale ten był przebadany
Znane twarze pojawiające się w reklamie automatycznie podnoszą zaufanie do produktu. Ma to szczególne znaczenie w przypadku leków i preparatów medycznych, stąd też tak restrykcyjne przepisy, które zabraniają lekarzom wykorzystywania własnego wizerunku w tej formie. Tym bardziej niestosowny wydaje się fakt, że znany ekspert poleca suplementy diety, których skuteczne działanie przez zdecydowaną większość lekarzy jest podawane w wątpliwość.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz nie widzi jednak nic niewłaściwego w decyzji o wystąpieniu w reklamie. Wyjaśnia w rozmowie z naTemat, że promuje akurat ten lek, bo jest przekonany o jego skuteczności. – Większość męskich suplementów jest nieprzebadana. Ten był przebadany klinicznie i na podstawie badań stwierdziłem, że jest skuteczny. Badania potwierdziły pozytywne działanie leku u większości mężczyzn. Dlatego podjąłem taką decyzję – tłumaczy.
Według prof. Lwa-Starowicza w Polsce klinicznie przebadanych jest co najwyżej 10 proc. takich środków. Mimo to nawet preparaty niesprawdzone sprzedają się bez problemu. – Nabierają się na to tysiące mężczyzn. Wolą kupić nieprzetestowany suplement niż iść do specjalisty. Niestety moc opiniotwórcza telewizji jest duża. Jak coś jest reklamowane to wierzymy, że jest skuteczne. Moi pacjenci przyznają się, że zamawiają takie leki również przez internet. Ten biznes przynosi olbrzymie pieniądze – ocenia prof. Lew-Starowicz. Zapewnia, że on sam majątku się nie dorobi firmując własną twarzą preparat, bo jest jedynie "ekspertem firmy", a nie np. współwłaścicielem.
Jestem lekarzem, nie psychologiem
Na rynku są setki suplementów diety i ciągle pojawiają się nowe. Lew-Starowicz sam przyznaje, że są mało skuteczne. – Zdecydowana większość z nich oczywiście nie działa. Bierze się jedną łyżkę miodu, łyżkę dziegciu, dodaje się jakąś witaminkę E, wszystko w bezpiecznych określonych dawkach, miksuje się i już mamy suplement. Te środki nie są przebadane klinicznie – podkreśla zwracając uwagę, że ten reklamowany przez niego przeszedł testy potwierdzające skuteczność.
O skuteczności takich preparatów krytycznie wypowiadają się lekarze. – Ja nie zalecam żadnych suplementów. Jestem lekarzem, nie psychologiem. Oni nie mogą wypisywać recept, więc wymyślają takie rzeczy. Lekarze wiedzą, co podnosi poziom serotoniny i wypisujemy odpowiednie leki, nie suplementy – podkreśla dr Krzysztof Bojar, ginekolog i specjalista seksuolog. Poziom serotoniny w mózgu wpływa m.in. właśnie na potrzeby seksualne.
Dr Bojar jest zdziwiony, że prof. Lew-Starowicz promuje konkretny suplement. – Musi mieć jakieś własne doświadczenia, skoro świeci własną twarzą – mówi. Tak samo jak Naczelna Izba Lekarska, zwraca uwagę, że lekarze nie mogą przecież reklamować żadnych leków i środków medycznych, bo jest to niezgodne z etyką zawodową. Podkreśla, że Izba Lekarska zajmuje się takimi sprawami przede wszystkim wtedy, kiedy "zauważą je życzliwi koledzy".
Alternatywa czy placebo?
Seksuolog Zbigniew Izdebski jest mniej krytyczny w ocenie pojawienia się Lwa-Starowicza w reklamie. – Nie mam nic przeciwko temu. Z punktu widzenia promocji zdrowia to nawet pozytywne – ocenia Izdebski w rozmowie z naTemat. Uważa, że to może zachęcić do większej troski o zdrowie seksualne mężczyzn. – Jeśli mężczyzna sięga po suplement oznacza, że troszczy się o własne zdrowie. To dobry sygnał. Jeśli suplement nie podziała, może pójdzie po pomoc do specjalisty – mówi Izdebski.
Podkreśla te z, że "suplement suplementowi nie równy" i według niego można znaleźć skuteczne. – Sam niektóre polecam – przyznaje. Opinie o skuteczności suplementów wśród mężczyzn są podzielone. Na forach są panowie, którzy twierdzą, że po trzech miesiącach zażywania środków nie widzą żadnych efektów. Są i ci, którzy o tych samych suplementach wypowiadają się bardzo pozytywnie. Polecają je nawet innym. Oczywiście ogromne znaczenie ma fakt, czy suplement przeszedł jakiekolwiek testy kliniczne, które chociaż w pewnym stopniu mogą potwierdzić jego skuteczność. Są na rynku środki, które są uważane za skuteczną alternatywę droższych leków wypisywanych na receptę. Specjaliści podkreślają, że warto zażywać je jednak po konsultacji z lekarzem, bo niektóre mogą mieć nieprzyjemne skutki uboczne.
Suplement to nie lek
Mimo wielu krytycznych opinii ekspertów o suplementach diety, to i tak najpopularniejsze środki kupowane na problemy z erekcją czy przedwczesny wytrysk. To tematy wyjątkowo wstydliwe dla mężczyzn i jeśli się pojawią, panowie chętniej kupią reklamowany suplement, niż zwrócą się o pomoc do lekarza. Nawet nie mając pewności, co do jego skuteczności. – Z moich badań wynika, że zdecydowana większość mężczyzn nie szuka pomocy, kiedy pojawiają się problemy tego typu – zwraca uwagę seksuolog Zbigniew Izdebski.
Szacuje się, że przedwczesnym wytryskiem ma w Polsce problem od 7-30 proc. Tym bardziej ważne jest odpowiedzialne leczenie. Suplementacja diety to przyjmowanie środków, które są uzupełnieniem czegoś przez określony czas. Suplement to nie lek. – Mężczyźni muszą być świadomi, że suplementacja to etap szukania pomocy. Jeden z etapów leczenia, nie leczenie. Mężczyzna może sprawdzić, jak na taki suplement reaguje, ale powinien się też konsultować z lekarzem. Być może potrzebuje leków na receptę – podsumowuje Izdebski.
Polskie przepisy regulujące reklamę suplementów diety mówią wyraźnie, że taka reklama nie może wprowadzać odbiorców w błąd oraz - co ważniejsze - nie może przypisywać suplementowi diety właściwości zapobiegania chorobom lub ich leczenia oraz odwoływać się do takich 'terapeutycznych' właściwości. W praktyce niestety bardzo trudno jest znaleźć granicę pomiędzy dozwolonym wskazywaniem pozytywnego oddziaływania suplementu na kondycję człowieka i niedozwolonym prawnie "przypisywaniem właściwości leczniczych". Tym bardziej niezręczne (a za tym i niewskazane) jest, kiedy osobą reklamująca suplement diety jest lekarz, szczególnie posiadający tytuł naukowy i uznaną szeroko ekspercką wiedzę i autorytet. Z pozoru niewinne bowiem słowa zachwalające dany specyfik mogą sugerować wprost "lecznicze" działanie produktu, a tym samym być nawet powodem do uznania przez sąd tego typu działania jako reklamy PRODUKTU LECZNICZEGO (czyli leku) nie zaś suplementu, co może nieść negatywne skutki zarówno dla podmiotu odpowiedzialnego jak i zaangażowanego autorytetu medycznego "wykorzystanego" w reklamie. Czym innym jest polecenie suplementu diety w gabinecie lekarskim w ramach porady specjalistycznej, czym innym zaś reklamowanie jego działania w mediach. Tym samym uważam, że tego typu sytuacji należy stanowczo unikać, dla dobra wszystkich zainteresowanych.