
Donald Trump podczas spotkania z Wołodymyrem Zełenskim w Mar-a-Lago kazał mediom wyjść na obiad. Rozmowy o pokoju dla Ukrainy toczyły się już za zamkniętymi drzwiami.
Po wspólnym wejściu delegacji Stanów Zjednoczonych i Ukrainy do sali w rezydencji Mar-a-Lago rozmowy zaczęły się w klasycznym dla dyplomatycznych spotkań formacie: krótkie oświadczenia, kilka pytań od dziennikarzy, uprzejmości przed kamerami. W pewnym momencie prezydent USA zwrócił się do przedstawicieli mediów słowami, że mogą "wyjść, żeby coś zjeść", po czym zapytał ironicznie, czy nie uznają tego za przekupstwo, o którym napiszą później nieprzychylny artykuł.
Po chwili polecił współpracownikom, by zaprowadzili dziennikarzy na zewnątrz i "dali im obiad". Dla ekip telewizyjnych i reporterów był to jasny sygnał, że briefing się skończył, najważniejsza część spotkania zacznie się dopiero wtedy, gdy kamery zostaną wyłączone.
Pokój dla Ukrainy za zamkniętymi drzwiami
Sednem spotkania były rozmowy o zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Według przekazu obu stron w Mar-a-Lago omawiano przede wszystkim kwestie terytorialne oraz przyszłe gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Trump przekonywał, że negocjacje są na końcowym etapie i sugerował, że ostateczne porozumienie ma przynieść Kijowowi konkretne ramy bezpieczeństwa. Jednocześnie przyznał, że na stole wciąż leżą "bardzo drażliwe kwestie", wśród nich status części terytoriów na wschodzie Ukrainy, które nie są jeszcze okupowane, ale znajdują się pod bezpośrednim zagrożeniem rosyjskiej ofensywy.
Zełenski z kolei podkreślał, że Ukraina "robi wszystko, co możliwe", by dopiąć porozumienie, ale nie może pozwolić sobie na rozwiązania, które podważyłyby jej suwerenność i bezpieczeństwo na długie lata.
Gra nerwów i sygnał do europejskich stolic
Po ponad dwóch godzinach negocjacji odbyła się telekonferencja z udziałem przywódców europejskich, w tym prezydenta Polski Karola Nawrockiego. To właśnie w krajach Unii Europejskiej i NATO, zwłaszcza na wschodniej flance, od miesięcy uważnie śledzi się każdy sygnał dotyczący potencjalnego kształtu ukraińsko-rosyjskiego porozumienia.
Trump starał się przedstawiać negocjacje jako proces, który może być korzystny dla wszystkich, ale równocześnie naciskał na tempo – przekonywał, że niektóre terytoria "mogą zostać zajęte w ciągu kilku miesięcy", więc lepiej zawrzeć umowę szybciej niż później.
Co dalej z negocjacjami i z wizerunkiem rozmów?
Po spotkaniu Trump mówił wprost, że widzi "podstawy do zawarcia porozumienia", choć przyznał, że kilka kluczowych spraw wciąż dzieli strony. Zełenski zapewniał, że prace nad dokumentami trwają, ale szczegółów – zwłaszcza tych najwrażliwszych, dotyczących terytoriów – strony nie ujawniają.
Kolejne tygodnie upłyną pod znakiem intensywnych, ale w dużej mierze zakulisowych negocjacji. Incydent z wyproszeniem mediów z Mar-a-Lago może się okazać symbolem całego procesu.
Zobacz także
