
To miały być idealne wakacje na przełomie roku na Teneryfie. Pasażerowie wsiadający do samolotu Ryanaira nie spodziewali się, że po krótkim locie czekają ich poważne turbulencje, które zdecydowanie wydłużą ich podróż na rajską wyspę. Część osób będących na pokładzie została ranna, a samolot zdecydowanie obniżył wysokość lotu.
Pogoda storpedowała w ostatnich dniach podróże samolotami. W Boże Narodzenie szczególnie duży problem mieli podróżni lecący do i ze Skandynawii, gdzie potężny sztorm i wiatr uniemożliwiały bezpieczne latanie. Bez problemów nie obyło się także nad Francją. To tam samolot Ryanaira wpadł w poważne turbulencje, po których nadał kod o ogólnym stanie zagrożenia.
Ryanair wpadł w turbulencje. Część pasażerów została ranna
Boeing 737 MAX wystartował z brytyjskiego Birmingham o godzinie 14:50 czasu miejscowego w niedzielę 28 grudnia. Maszyna miała zabrać pasażerów na Teneryfę, największą z wysp w archipelagu Wysp Kanaryjskich. To jedno z ulubionych miejsc turystów z Wielkiej Brytanii, a przy okazji idealna opcja na słoneczne wakacje w środku zimy.
Kiedy samolot wszedł na wysokość ok. 35 tys. stóp (ok. 10,6 km) nad Francją, maszyna wpadła w turbulencje. Jak podaje "Mirror" trwała wtedy obsługa kabiny, a na skutek zawirowań wielu pasażerów zostało rannych. Reakcja załogi na tę sytuację była natychmiastowa.
Piloci nadali sygnał alarmowy 7700 (ogólny stan zagrożenia), po czym obniżyli wysokość lotu do 10 tys. stóp (ok. 3 km) i zawrócili na lotnisko w Birmingham. Wylądował tam po ok. 1,5 godziny od momentu startu. Dodatkowo maszyna stanęła na jednym z bocznych miejsc, aby ratownicy medyczni mieli łatwiejszy dostęp do poszkodowanych pasażerów na pokładzie.
Ryanair komentuje turbulencje w drodze na Teneryfę
Do sprawy niedzielnego zdarzenia odniósł się już Ryanair. W oświadczeniu przesłanym "Mirror" przewoźnik przyznał, że lot FR1121 wrócił do Birmingham krótko po starcie z powodu turbulencji.
"Samolot wylądował normalnie, zanim pasażerowie opuścili pokład, i wrócił do terminalu, gdzie niewielkiej grupie pasażerów udzielono pomocy medycznej. Lot na Teneryfę kontynuowano o 21:06 czasu lokalnego" – dodał przedstawiciel przewoźnika.
Turbulencje w powietrzu są niestety normą, a w ostatnich latach dochodzi do nich bardzo często. Emirates próbuje wykorzystywać AI do przewidywania miejsc ich występowania. Jednak ze względu na zagrożenie pamiętajcie, że pasy bezpieczeństwa w samolocie warto mieć zapięte nie tylko w momencie nadania komunikatu, ale przez cały lot. To jedyna gwarancja waszego bezpieczeństwa na wypadek nieprzewidzianych wstrząsów.
Zobacz także
