Nasza rozmowa z najmłodszym menadżerem MLM w Polsce – 19-letnim Michałem Alczyszynem ściągnęła na niego wiele nieprzyjemnych komentarzy. Jedni mu współczuli, inni oskarżali, a jeszcze inni zarzucali głupotę i przynależność do sekty. Dlaczego takie emocje wywołał sukces nastolatka? – Agresja jest przejawem frustracji – oceniają eksperci.
Michał Alczyszyn ma zaledwie 19 lat i wyniki, których mógłby mu pozazdrościć niejeden starszy kolega. Jest najmłodszym menadżerem MLM w Polsce, ma własną firmę, biuro i 800 ludzi pod sobą. To wszystko osiągnął w rok, nie mając nawet matury. Jego historia wzbudziła ogromne emocje wśród użytkowników naTemat. Pod wywiadem jest w tej chwili ponad 300 komentarzy. Oszałamiająca większość z nich jest negatywna – jedni mu współczują, a inni agresywnie atakują. O ile można zrozumieć cięte uwagi pod adresem branży MLM, która budzi mieszane uczucia, o tyle dziwny jest atak na nastolatka, który osiągnął jakiś sukces.
Koniec z kapitalizmem
Negatywne reakcje na historię Michała wywołała przede wszystkim struktura funkcjonowania MLM. 19-latek pracuje od świtu do późnych godzin wieczornych, ale sam sobie ten czas pracy reguluje i organizuje. Nikt mu nic nie narzuca. Podkreśla, że sam jest swoim szefem i dzięki temu sam odpowiada za własny sukces. Branża MLM jest jednak przez wiele osób utożsamiana z systemem zależności, w której ci na samym dole ciężko pracują na zysk tych na górze.
Dr Elżbieta Widota z Wydziału Pedagogicznego UW, specjalizująca się w regulacji zachowań uważa, że taka forma pracy jest sprzeczna z podejściem młodych chociażby z generacji Y. – Nastąpił odwrót młodych ludzi od hasła "wyścigu szczurów". Kiedyś mówiło się na to proletariat. Ten chłopiec życie poświęca na pracę, na mnożenie pieniędzy. Może oczywiście nie skupiać się na pieniądzach, bo sam sukces sprawia mu frajdę, ale niektórzy mogą to rozumieć, jako wprzęgnięcie się w system kapitalistyczny – ocenia dr Widota.
A młodzi przeciwko takie narzuconej ścieżce się buntują. Chcą iść swoją drogą, mieć czas dla bliskich i na realizację własnych pasji. – Młodzież chce iść w opozycji do definicji sukcesu narzucanego przez państwo. Nie zgadza się więc z systemem pracy, który dominuje życie. Ten chłopak sam stał się niejako pracodawcą i zarządza ludźmi. Też stworzył system, w którym ktoś jest od kogoś zależny, w którym osoby niżej mogą niewolniczo pracować – dodaje dr Widota.
Pozór anonimowości
Ale to nie sprzeciw wobec takiemu systemowi pracy jest głównym powodem atakujących komentarzy. Internet nadal daje pozór anonimowości i zdecydowana większość korzystających z sieci żyje w przekonaniu, że bezkarnie można "tutaj" zrobić i napisać wszystko. – Mocno pokutuje przekonanie, że w internecie jesteśmy anonimowi i wszystko nam wolno. Tego podejścia wcale nie zmienia fakt, że w naTemat jest schemat komentowania pod imieniem i nazwiskiem z profilu na Facebooku. I tak jest silne przekonanie, że nikt do nas nie trafi, nie będzie sprawdzał kim jesteśmy – wyjaśnia Damian Muszyński pedagog mediów, medioznawca i bloger naTemat.
W ocenie eksperta potrzeba jeszcze kilku lat, zanim zmieni się "tradycja chamskiego komentowania" i opinie (nawet negatywne) będą wyrażane z szacunkiem do drugiej osoby. Niestety często zapominamy, że po drugiej stronie jest żywy człowiek. – Wydaje nam się, że jest to rzeczywistość wirtualna. Nie ma już takiego podziału. Jest jedna rzeczywistość. To, co robimy w sieci ma realne odniesienie w życiu – dodaje Muszyński. Według niego stojąc twarzą w twarz niewiele z tych osób używałoby takich słów, a niektóre w ogóle nie zabrałby głosu.
Z tą opinią zgadza się dr Elżbieta Widota. – Face to face niewielu komentujących pod wywiadem potrafiłoby powiedzieć temu 19-latkowi takie słowa. W rzeczywistości opinia człowieka wywołuje reakcję, a ta nas reflektuje. W sieci tej reakcji praktycznie nie ma. To taki syndrom internetowego komentowania. Jak jeszcze negatywny komentarz ma poparcie, to wszystko eskaluje – podkreśla dr Widota.
Siła przebicia
Wyrażanie opinii w internecie nie wymaga specjalnego wysiłku i zaangażowania. Czasami wystarczy tylko lajk pod opinią, którą popieramy. Łatwo jest też napisać krótki i ostry komentarz, za który nie ponosi się odpowiedzialności. Damian Muszyński jako bloger spotkał się z agresją w komentarzach. Wielu komentujących atakowało go np. po tekście o Jakubie Śpiewaku. – Z mojego wpisu jasno wynikało, że uważam iż źle zrobił, ale uważam, że nie kopie się leżącego – mówi Muszyński. Dla komentujących miało to niewielkie znaczenie.
Wśród komentarzy pod wywiadem z Michałem niewielką siłę przebicia miały te pozytywne. Negatywne komentarze błyskawicznie prowokują kolejne. Osoby, które go broniły, były atakowane. – Tu działa trochę mechanizm psychologii tłumu. Jak pojawi się pierwszy negatywny wpis, generuje masę dodatkowych komentarzy i lajków – wyjaśnia Muszyński. To determinuje postawę wielu użytkowników sieci. – Boimy się mieć inne zdanie, jak grupa hejtujących jest silna. Zawsze możemy się znaleźć w tej atakowanej mniejszości – dodaje medioznawca.
Michał wziął udział w dyskusji pod tekstem. Wszystkim komentatorom podziękował za "'szczere' słowa otuchy, troski i współczucia!". Zapytał też, co udało im się osiągnąć w jego wieku.
(Nie)ambitni zazdrośnicy
Zdecydowanie łatwiej jest napisać coś negatywnego, niż pozytywnego. Tym bardziej, jak ktoś osiąga sukces. Muszyński zwraca uwagę, że nie bez powodu mówi się, że zazdroszczenie komuś sukcesu to polska cecha narodowa. – Często zakładamy, że skoro komuś coś się po prostu udało, to na pewno wcale na to nie zapracował, a jego sukces nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem, to zwykły fuks. Staramy się pokazać, że ten sukces nie ma związku z tym, ile ktoś włożył w to pracy – komentuje Muszyński.
W ten sposób usprawiedliwiamy też własne niepowodzenie. Wśród negatywnie komentujących jest też ogromna grupa klasycznych zazdrośników. – Spora część ludzi zazdrości sukcesu. Nie akceptujemy innych jako lepszych. Nie chwalimy sukcesu innych, bo to tłumaczy brak naszego – twierdzi dr Widota. Z tego powodu nie chcemy postrzegać się jako nieudaczników, a raczej jako tych, którzy mają po prostu inne życie. Zresztą nie lubimy nie tylko tych, co odnoszą sukces, ale również tych, którzy zarabiają więcej. Dr Marzena Mazur, psycholog biznesu zwróciła uwagę w niedawnej rozmowie z naTemat, że "w Polsce Pan Bóg kocha biednych". – Bycie bogatym jest nieetyczne, niemoralne, często uważa się, że duże pieniądze można zarobić tylko nieuczciwie. Nasza mentalność raczej potępia bycie bogatym, uważa to za podejrzane – mówiła dr Mazur.
Szczęśliwie jest odsetek ludzi, których sukces innych zachęca do działania, a nie agresywnego komentowania. – Tych niezadowolonych jest zdecydowanie więcej. W społeczeństwie jest może 3 proc. tych, którzy po takiej historii chcą coś zmienić w swoim życiu, mobilizują się. Oni ją przeczytali i nie angażują się w agresywną dyskusję pod tekstem. Wyciągają wnioski – tłumaczy dr Widota. Wyróżnia ich jednak osobowość: mają wysoką samoocenę, wierzą, że mogą coś osiągnąć, że może im się udać. Są przeciwieństwem hejterów. – Agresywni komentujący mają zaniżoną samoocenę. Agresja jest przejawem frustracji – kwituje ekspertka.
Chłopie albo jesteś na tyle głupi, że sam wierzysz w to, co piszesz albo masz już tak wyprany mózg tymi szkoleniami, że nawet nie rozumiesz, co piszesz. BTW, kiedyś też miałem 19 lat i posiadanie samochodu wydawało mi się szczytem luksusu, ba w Twoim wieku nie miałem nawet prawa jazdy. Życzę, żebyś jak najszybciej obudził się ze swojego snu o bogactwie i luksusie.
Beata
Biedne, głupie dziecko.
Krzysztof
Chłopcze przykro mi, ale niewielu na tym portalu pie***li takie bzdury jak ty.
Maciej
Jak zwykle widzę komentatorzy to w większości sami znawcy MLM, którzy w network marketingu nie przepracowali minuty, ale branżę znają od podszewki. Wszystko już dokładnie poobliczane włącznie ze średnim, miesięcznym przyrostem paznokcia u dużego palca lewej stopy Alczyszyna. (...)Powiem krótko. Jak to mówią prawdziwi ludzie pracy ze Śląska. Zazdrość żyć ściska.
Katarzyna
Ludzie uwielbiają krytykować... zazdrość :) ale żeby samemu zabrać się do roboty ZERO AMBICJI :) STREFA KOMFORTU :) Gratulacje :)
Bartosz
Ludzie, aż żal tego czytać co wy tu wygadujecie, a większość z Was co pisze takie głupoty to siedzi na zasiłku albo zarabia na etacie 1500 zł. Po prostu chłopakowi zazdrościcie, tylko że on coś robi, aby mieć w życiu lepiej, a Wy?