
Rubik, Gessler i Kaczyński padli w ostatnim czasie ofiarą logiki "najpierw strzelaj, później zadawaj pytania", zgodnie z którą zachowują się w wirtualnym świecie całe zastępy internautów. Reagujemy na słowa-klucze, działamy emocjonalnie i często bez żadnej refleksji rzucamy się do klawiatur wylewać swoje żale i pretensje. Nawet, jeśli piszemy nie na temat.
Trzeba Gesslerowej snickersa bo gwiazdorzy.
Ojej jaka nieszczęśliwa jest dola celebrytki... nie dość, że zaszczyciła swoją cielesnością hotel to jeszcze kazali jej uregulować rachunek... nie poznali się na gwieździe...
Czy uzasadniona krytyka lub sensowna dyskusja jest czymś złym? Z całą pewnością nie. Problem polega jednak na tym, że w internecie bardzo często złośliwe i nienawistne komentarze, czyli popularne “hejterstwo”, żyją swoim własnym życiem w zupełnym niemal oderwaniu od tematu, którego teoretycznie dotyczą. Często komentując artykuły, filmy lub wypowiedzi innych użytkowników nie zwracamy wcale uwagi na to, o co w nich chodzi. Nie szukamy informacji, nie analizujemy argumentów i motywów. Zależy nam tylko na tym, żeby komuś dopiec.
Zjawisko internetowego “hejtu” tłumaczono już na wiele różnych sposobów. Naszą tendencję do ostrych sądów opisywano np. jako wynik internetowej anonimowości, dostosowywania się do panujących w sieci standardów, a także jako sposób na leczenie kompleksów.
Mają kompleksy, które próbują leczyć. Myślą: nie udało mi się w życiu, to odegram się w internecie. Jest to pewien koszt celebrytyzacji życia w Polsce. Sam widzę jak dobrzy sportowcy, ale nie wybitni, stają się celebrytami. Lub media czynią ich celebrytami. Wówczas internauci myślą: dlaczego nie ja? Czemu wybrali jego, a nie mnie? CZYTAJ WIĘCEJ
– Sieć wprowadza poczucie równości. “Hejt” pozwala bezkarnie dopiec każdemu, daje satysfakcję i poczucie wpływu na świat – przyznaje Tomasz Wojciechowski, psycholog i bloger naTemat. Dodaje jednak, że problem jest głębszy.
Czy to, że przykład idzie z góry, jest jakimkolwiek pocieszeniem? Chyba nie. Tymczasem wydawać się może, że w internecie coraz więcej emocji, a coraz mniej rozsądku i dyskusji.
Ponieważ docierających do nas informacji i bodźców jest coraz więcej, nie jesteśmy już w stanie ich wszystkich odpowiednio szybko i dokładnie przetwarzać. Dlatego dajemy “odpocząć” naszemu rozumowi i zaczynamy działać w oparciu o emocje.
W konsekwencji, im mocniejsza emocja, tym szybsza i mniej refleksyjna reakcja internautów. – Tym właśnie wytłumaczyć można fakt, że w opublikowanym niedawno raporcie na temat przekleństw w polskim internecie, najczęściej używano wulgaryzmów w zestawieniu z postaciami Jarosława Kaczyńskiego i Cristiano Ronaldo. Obaj generują bardzo silne emocje. Pierwszy – lęku, drugi – zazdrości – ocenia Wojciechowski.
Czytaj też:
Skąd w Polakach tyle nienawiści. "Nie ma nic przyjemniejszego niż dokopać celebrycie".


