Występ rapera donGURALesko z Donatanem na festiwalu Top Trendy mocno zaskoczył publiczność. Przede wszystkim dlatego, że w piosence nie brakowało przekleństw, a na koniec Gural apelował: "sadzić, palić, zalegalizować". Teraz w wywiadzie dla naTemat raper odpowiada krytykantom: – Mój występ nie był chęcią wywołania skandalu. Był zderzeniem dwóch światów. W tym sensie to nawet ciekawe.
Piotr "donGURALesko" Górny, zwany również po prostu Guralem, kompletnie zaskoczył publiczność podczas festiwalu Top Trendy w Sopocie. Spodziewano się, że wraz z producentem Donatanem, którego "Równonoc" była najlepiej sprzedającym się albumem 2012 roku, na scenie pojawi się Borixon i razem zagrają utwór "Nie lubimy robić". Donatan jednak, będąc już na scenie, powiedział, że chce zagrać swój ulubiony utwór z "Równonocy" i zaprosił do występu donGURALesko. W piosence padały przekleństwa, a na koniec Gural apelował o legalizację marihuany znanym hasłem: "sadzić, palić, zalegalizować".
To wszystko wywołało ogromne kontrowersje i dyskusje, zarówno nad przeklinaniem, jak i legalizacją marihuany. My zaś o całej sytuacji rozmawiamy z samym Guralem.
Swój występ na Top Trendy zapowiedziałeś na fejsie, że "będzie BANG". Publiczność kompletnie się Ciebie nie spodziewała. Chcieliście z Donatanem zaszokować? Zaskoczyć?
donGURALesko: Moim zamiarem nie było ani szokowanie, ani zaskoczenie widzów tego przedsięwzięcia. Zarazem jednak nie chciałem się cenzurować, bo niby czemu miałbym to robić? Zdarza mi się grać spokojniej na imprezach, które tego wymagają, np sportowych lub charytatywnych. Top trendy do takowych nie zaliczam. Po prostu zagrałem swoje. Zrobiłem, co do mnie należało.
Robię muzykę, ludzie jej słuchają, to wszystko. Nie wytwarzam uładzonych, sprofilowanych dań do odgrzania w mikrofali. Być może nie przyciąga to masowo reklamodawców. Być może jest to wbrew jakimś regułom, czy woli jakiegoś enigmatycznego establishmentu. Mój występ nie był chęcią wywołania skandalu. Był zderzeniem dwóch światów. W tym sensie to nawet ciekawe.
Niestety, nie wszyscy byli tym zachwyceni…
Szczerze powiedziawszy nie rozumiem oburzenia niektórych środowisk, przecież gram taką muzykę od kilkunastu lat. Niestety jest ona, jak wiele innych ważnych zjawisk, nie dostrzegana przez media. Za ignorancję trzeba płacić.
A widziałeś miny publiczności? Na widowni wiele osób miało zniesmaczony wyraz twarzy, potem pojawiły się komentarze, że przekroczyłeś granicę…
Podoba mi się nawet to poruszenie. Część tych zdziwionych ludzi wyglądała zabawnie. Taka jest również rola muzyki, żeby poruszać, nie pozostawiać ludzi obojętnymi. Myślę, że wszystkie te granice zostały już dawno przekroczone. Nie zrobiłem niczego nowego. Owszem, mam w tekstach trochę przekleństw, ale są to środki, które czemuś służą. Zresztą nie będę sam komentował mojej twórczości. Jaki jest koń, każdy widzi.
Wiesz, że wywołałeś też oburzenie wśród części fanów hip-hopu? Niektórzy z nich twierdzą, że Twój występ zaszkodzi tej muzyce.
Opinię takich, czy innych środowisk mnie nie interesują. Taka zasada przyświeca mi od lat. Media, jeśli chcą przetrwać w zmieniającym się kalejdoskopowo świecie, muszą zacząć dostrzegać rzeczywistość, a nie próbować zastępować ją jakąś wygładzoną wersją light. W czasach kryzysu dziennikarstwa i ideologii kliknięć będzie to arcytrudne zadanie, ale czy mamy jakiś optymistyczny wybór?
Czyli nie uważasz, żebyś zaszkodził muzyce hip-hopowej?
Mam to szczęście, że żyję w pięknych czasach i dane mi było obserwować przetaczającą się po naszej planecie falę kultury hip-hopu. Sam zostałem przez nią porwany. Fala ta powraca cyklicznie w różnych okresach historycznych. Nie można jej zaszkodzić.
A "sadzić, palić, zalegalizować" to nie był zbyt mocny przekaz jak na ogólnopolski festiwal? Pytam, bo to wokół tych słów było najwięcej kontrowersji.
Mówiłem o tym w moich tekstach wielokrotnie. Znam wielu ludzi bardzo skrzywdzonych przez ten głupi system ścigania i karania za posiadanie pewnego gatunku rośliny. Rośliny, którą pali się od stuleci. Rośliny, którą, czy to się komuś podoba, czy nie, ludzie w Polsce palą masowo. Rośliny, która jest mniej szkodliwa od ulubionego narkotyku Polaków - alkoholu. Musimy nauczyć się mieszkać w granicach czegoś co nazywamy Polską według zasady: "żyj i daj żyć innym" To wszystko. O to walczymy muzyką. Marihuana jest tylko symbolem.
A hip-hop potrzebuje w ogóle do czegoś mainstreamu? Bo przecież ta muzyka doskonale radzi sobie w internecie, Ty sam masz prawie pół miliona fanów na Facebooku.
To fakt, rap pobił wszelkie przewidywalne rekordy popularności. Jednak te wszystkie imponujące liczby moim zdaniem nie mają znaczenia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zacznie je wykorzystywać w lepszym lub gorszym celu. Taki np. festiwal top trendy kieruje się danymi sprzedażowymi pozyskanymi od SPAVu, które często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. OLIS, listy przebojów, rankingi, radiowe listy hitów są tylko kreacją, robioną dla pieniędzy. Wielu, szczególnie młodych ludzi to wyczuwa. Nie chcą takiej ściemy. Oni w ogóle nie chcą takiego świata. Chcą zbudować swój, w ich mniemaniu lepszy. Ale to się nazywa ''kolej rzeczy'', prawda?