Nie żyją, a wegetują. Nie dotknęła ich śmiertelna choroba, ale z nadzieją czekają na śmierć, bo wiedzą, że w życiu nie spotka ich już nic dobrego. Ze statystyk policyjnych wynika, że co roku umiera kilkuset z nich. Chodzi o co najmniej kilkaset tysięcy Polaków, ale w grupie ryzyka są nawet dwa miliony. Dłużnicy to wciąż powiększająca się grupa Polaków, którzy na co dzień żyją w ogromnym stresie, wstydzie i psychicznej traumie. W przeciwieństwie do innych potrzebujących, nimi właściwie nikt się nie interesuje.
– Kiedy jesteś w spirali długu nie wiesz, gdzie szukać pomocy. Długo zresztą nie szukasz nigdzie indziej niż w bankach. Potem pomocną dłoń wyciągają tylko "chwilówki". Na samym końcu cieszysz się, że komornik zgodził się poczekać i nie zajmować tylu środków, by w lodówce zostało tylko światło - mówi mi Dariusz z Gdańska(dane do wiadomości redakcji), który niewypłacalnym dłużnikiem jest już od prawie dekady.
Mężczyzna podkreśla, że już kilka razy był bliski wyjścia na prostą, ale kiedy człowiek jest w spirali długów wystarczy, że na chwilę zawali się tylko jedna sprawa. Wtedy wszystko zaczyna się od nowa. – Straciłem jedną z fuch, wystarczył miesiąc bez pieniędzy, które z tego miałem, by trzeba było wziąć kolejną krótką pożyczkę i znowu odłożyć spłatę części poprzedniego zadłużenia – tłumaczy.
Dłużnik, czyli głupi albo oszust
Wielu zapyta, dlaczego jest tak głupi, by brać "chwilówki". Zwłaszcza, że często ich warunki przypominają zwykłe lichwiarstwo? – Od nikogo znajomego już nie pożyczę. Wielu z nich ma do mnie uraz, że tyle razy im długo nie oddawałem i nawet się do mnie nie odzywają. A Bóg mi świadkiem, ja nie chciałem nikogo skrzywdzić. No a rodzina dobrze wie, że ja nie mogę zagwarantować, czy oddam – tłumaczy. W każdej chwili może stracić którąś z dorywczych pracy i znowu oddali się szansa na choćby najmniejszą płynność finansową. Pracuje tylko na czarno, etatu nawet nie szuka, bo wtedy komornikowi tylko łatwiej byłoby ściągać od niego większe sumy.
– Wstając rano trudno nie czuć się jak śmieć – mówi mój rozmówca. Dodaje, że lepiej poczuł się tylko wtedy, gdy pewnego razu w kancelarii komorniczej wymienił się doświadczeniami z inną zadłużoną kobietą. – Ja przynajmniej nikogo nie oszukuję, nikogo nie wciągnąłem w to bagno. Ona opowiadała mi, że najpierw zadłużyła mieszkanie, potem próbując ratować sytuację wpakowała się w "providenty". Ostatnie długi są tylko jej, ale te za mieszkanie musi teraz spłacać także jej córka – opowiada. Młoda dziewczyna dowiedziała się o wszystkim, gdy przyszły dokumenty z nakazem eksmisji. – Teraz startuje w życie z dziesiątkami tysięcy długu, zaraz pewnie wpiszą ją na listę niewypłacalnych i do końca życia nie dostanie żadnej raty, kredytu. Bez szans na normalne życie – stwierdza Dariusz.
Szans na normalne życie i spłatę długów nie widzi także on sam. Mówi, że nadzieję ma tylko w Lotto. Jeśli trafi "szóstkę", szybko spłaci wszystkie wierzytelności, ale gdyby wygrał kilka tysięcy złotych, zrobiłby wszystko, by ukryć to przed komornikami. Dodaje też, że gdyby tylko w jego mieście działała jakakolwiek grupa pomocy w wychodzeniu z długów, na pewno zostałby jej członkiem.
Ktoś chce pomóc. Za darmo
Pierwsza taka od kilku dni istnieje, ale tylko w Poznaniu. Pod koniec maja działalność rozpoczęli tam Anonimowi Dłużnicy, których celem jest uporządkowanie życia. Chcą wykorzystywać rozwiązania z sukcesami stosowane przez Anonimowych Alkoholików, czy Anonimowych Hazardzistów. W tym słynną formułę 12 kroków, która pomaga stronić od źródła uzależnienia milionom ludzi na całym świecie. Próbują też zerwać ze stereotypem, w którym niewypłacalny dłużnik to głupiec, albo oszust.
Ta bezradność powoduje, że człowiek zaczyna żyć w totalnej pustce intelektualnej. Od poszukiwania sposobów wyjścia ze spirali długów racjonalne myślenie wręcz boli. Na swoim blogu poświęconym psychologii zadłużenia Roman Pomianowski tłumaczy też, że długi to nie tylko problemy finansowe, ale i emocjonalne. Szczególnie, gdy pojawia się specyficzna huśtawka nastrojów.
"Z początku na przemian niepokój, nadzieja, nawet entuzjazm z kolejnego wymyślonego rozwiązania - do czasu kolejnej klapy, uczucie ulgi w sytuacji zażegnania kolejnego kryzysu (zdobyte środki pozwoliły uniknąć odcięcia prądu), później powracające napięcie, obawa czy się zdąży, da radę, na przemian ze złością, bo coś nie wyszło" - tłumaczy psycholog.
Jeden z niewielu, a być może jedyny, który podjął próbę "leczenia" dłużników. Chętnie pomaga się alkoholikom, narkomanom, patologicznym hazardzistom, uzależnionym od seksu lub komputera. Mnóstwo jest ośrodków oferujących pomocną dłoń w wychodzeniu z bezdomności. Nie brakuje tych, gdzie zrozumieć problem pomaga się nie tylko ofiarom, ale i sprawcom przemocy. Tymczasem puchnącą listą dłużników niewypłacalnych nikt się nie przejmuje.
Dług to nie problem psychologiczny?
– Oczekiwałbym tutaj jednak przede wszystkim reakcji państwa - mówi naTemat psycholog społeczny, Andrzej Tucholski. Przyznaje bowiem, że nie ma dziś zbyt wielu przykładów na zainteresowanie środowiska związanego z pomocą społeczną wobec osób uwikłanych w patologiczne zadłużenie. A takowe jest rzeczywiście paląco potrzebne. Do psychologa nie przemawiają natomiast metody zaproponowane w Poznaniu. – Tutaj mamy do czynienia z zupełnie inną grupą osób i problemów do rozwiązania. Im właściwego wsparcia przede wszystkim muszą udzielić instytucje finansowe, szczególnie banki - ocenia specjalista.
Andrzej Tucholski zwraca również uwagę, że zajmując się problemem zadłużenia Polaków warto skupić się na zapobieganiu, a nie tylko "leczeniu". – To raczej pogłębianie czyjejś bezradności spowodowanej zwykle brakiem rzetelnej wiedzy. Bo zazwyczaj nikt nie rozmawia uczciwie z ludźmi przed wzięciem kredytu. To zaczyna się dopiero po fakcie i kiedy pojawiają się problemy ze spłatą. W mediach tymczasem mówi się, że kredyt można wziąć łatwo, a w ich reklamy angażują się wielkie autorytety. A biorca kredytu zwykle po prostu nie ma właściwych informacji o warunkach, tylko szybko chce rozwiązać swój finansowy problem – ocenia.
Psycholog dodaje, że mimo specyficznego problemu, który dotyka zadłużonych, nie można traktować ich automatycznie, jako niezaradnych życiowo ze względu na jakąś dysfunkcję społeczną, która na przykład pojawia się u bezdomnych czy uzależnionych.
– U osób dotkniętych problemami ze spłatą wierzytelności mamy przede wszystkim problem społeczny, a nie psychologiczny. Związany z nikłą świadomością finansową i powszechną dezinformacją dotyczącą usług kredytowych. Niewypłacalni dłużnicy to poddawane pewnej presji ofiary systemu, który wykorzystuje ich niewiedzę. W tym zakresie konieczne jest więc głównie zdecydowane działanie państwa. Bo to nie problem dysfunkcji społecznych, a manipulacji, których za przyzwoleniem państwa dopuszczają się dzisiaj instytucje finansowe – stwierdza Tucholski.
Zaostrzenie kryteriów dla banków otworzyło furtkę instytucjom pozabankowym, które nieobjęte wytycznymi KNF w minionym roku urządziły sobie żniwa na tzw. chwilówkach i szybkich pożyczkach, pomijając weryfikację klienta w BIK (bo i po co?) oraz wszelkich odmianach rejestrów dłużników. CZYTAJ WIĘCEJ
Roman Pomianowski
twórca Anonimowych Dłużników na swoim blogu hrrp.blog.onet.pl
Błędna decyzja, nietrafiona inwestycja, utrata, np. zdolności kredytowej, płynności finansowej szybko przestaje być problemem stricte księgowym, stratą czy osobistą, jednorazową porażką - staje się początkiem ciągu zdarzeń przebiegających zgodnie z zasadą "śnieżnej kuli". Jej lawinowo rosnący rozmiar (...) oraz gwałtowne tempo najlepiej chyba oddają istotę utraty kontroli? Uruchamiającą tzw. trening bezradności w prawdziwym życiu.
„Kredyt” – to słowo spędza sen z powiek wielu ludziom, głównie młodym małżeństwom planującym zakup mieszkania. Czy aby słusznie? Przecież nie jest tak, że każdy kredyt przypomina topór wiszący nad naszymi głowami. Mimo wszystko, jedna trzecia Polaków po prostu się go boi. Wiele osób ostatnio mnie pyta, czy warto brać kredyt i czy lepiej kupować mieszkanie teraz, czy może czekać? CZYTAJ WIĘCEJ