Jarosław Kaczyński w "Do Rzeczy": Wybory musimy wygrać sami
Jarosław Kaczyński w "Do Rzeczy": Wybory musimy wygrać sami Fot. Sebastian Adamus / Agencja Gazeta

Prezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił wywiadu tygodnikowi "Do Rzeczy". Stwierdza w nim, między innymi, że PiS na pewno nie wejdzie w koalicję z PSL-em. Zaznacza też, że widzi obecnie dwa niebezpieczeństwa dla Polski. Jakie?

REKLAMA
– Jestem przekonany, że w Polsce potrzebny jest rząd, który będzie w stanie przeciwstawić się dwóm wielkim niebezpieczeństwom, z których wynikają kolejne. Pierwsze i najbardziej doraźne to niebezpieczeństwo pogłębiania się kryzysu gospodarczego w Polsce przy jednoczesnym prowadzeniu polityki założonych rąk, polityki, która wynika z paradygmatu liberalnego, a która się nie sprawdza – ocenia Jarosław Kaczyński w "Do Rzeczy". Drugie niebezpieczeństwo, jego zdaniem, to "zagrożenie kulturowe", dotyczące niszczenia polskiej kultury.
Powyższe słowa to część wyjaśnień prezesa dotyczących tego, dlaczego w ogóle chciałby on dojść do władzy. Kaczyński przy okazji podkreśla w wywiadzie, że PiS "musi sam wygrać wybory". – PSL jest postkomunistyczną formacją. I to, co kiedyś powiedział Smolar, że Pawlak nie może wejść z nami w sojusz, bo go powieszą, okazało się prawdą. (…) Tam jest za dużo różnych związków, więc nie sądzę – ocenia prezes szanse na koalicję z ludowcami.
Co robiłby Kaczyński, gdyby był u władzy? Jak sam przyznaje, jego partia dostrzega potrzebę "zmniejszenia opresji administracyjnej wobec tych, którzy zajmują się działalnością gospodarczą". – Potrzebna jest jednak różnego rodzaju aktywność państwa, wspieranie tą czy inną metodą – konieczne jest wywołanie procesu reindustrializacji Polski. (…) Jest właśnie przygotowywana ustawa antykryzysowa. Zapewniam, że tym razem nie będzie tak jak w 2005 r., kiedy zakładaliśmy, że będziemy mieć współwładcę – deklaruje Kaczyński.
Prezes odnosi się też do książki Sławomira Cenckiewicza o Lechu Kaczyńskim. Jak zaznacza, zaskoczyło go w niej tylko kilka rzeczy, głównie fakt, że bratowa prezesa została zarejestrowana przez SB jako kontakt operacyjny.
– Kiedy jednak od autora dowiedziałem się o dalszych losach tej rejestracji, a bratanica opowiedziała mi o szczegółach tej sprawy, uspokoiłem się. Bo jeśli ktoś zaraz po tym, jak został zarejestrowany, zostaje schowany do archiwum, czyli wyrejestrowany, i nie ma żadnych dowodów na jego działalność, żadnego podpisu, niczego, co by wskazywało na współpracę, to sprawa jest dość oczywista – stwierdza Kaczyński.
Czytaj także: