
Wprawdzie podpisy na ulicach zbierają miłe panienki, ale sterują nimi panowie. Bo to panowie wzięli sprawy w swoje ręce. Tak jakoś dziwnie jest, że gdy tylko jakaś pani zajmie wyższe stanowisko i jeszcze zupełnie dobrze sobie radzi, już panowie biorą się do jej wyrzucania, bo przecież oni poradzą sobie lepiej. CZYTAJ WIĘCEJ
Nagonka za płeć
– Absolutnie zgadzam się z opinią Janiny Paradowskiej. W Polsce ludzie mają szczególną łatwość w zaszczuwaniu kobiet piastujących publiczne stanowiska – twierdzi Barbara Labuda, sama od lat związana z polityką i publiczną działalnością. Wieloletnia minister w kancelarii prezydenta i ambasadorka RP w Luksemburgu twierdzi, że skala krytyki pod adresem Gronkiewicz-Waltz ma już znamiona nagonki.
Pani prezydent ma zupełnie inne poglądy niż ja, więc proszę nie odbierać moich słów jako przejawu popierania “swoich”. Uważam po prostu, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zrobiła dla Warszawy szalenie dużo, pod jej rządami miasto się bardzo zmieniło. I choć nie uniknęła błędów, to przecież każdy z nas je popełnia.
Labuda dodaje, że skala niechęci wobec polityczki PO ma te same źródła, co powszechna krytyka kierowana pod adresem Joanny Muchy: chodzi o płeć. Obie panie są ustawiane pod pręgierzem dlatego, że są kobietami. – Wielokrotnie obserwowałam ten mechanizm – ocenia Labuda.
Iwona Piątek, przewodnicząca Partii Kobiet, nie ma wątpliwości co do tego, że kobiety w polskiej polityce oceniane są surowiej od mężczyzn. Jej zdaniem nie inaczej jest w przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz. – Jestem zaskoczona tym, co się wokół niej dzieje. Nie rozumiem skąd niechęć, skąd pomysł odwołania. Obawiam się, że to wynik męskiego myślenia w stylu “baba wzięła się za rządzenie” – ocenia Piątek.
Zdaniem naszej blogerki Anny Dryjańskiej pozycja kobiet na wysokich stanowiskach nie jest godna pozazdroszczenia. Pisała o tym na swoim blogu komentując medialne zamieszanie wokół ministry Muchy.
To co uszłoby na sucho mężczyźnie, lub zostałoby przyjęte wzruszeniem ramion, w jej przypadku urasta do rangi niewybaczalnego błędu. Jej praca jest podatna na stałą krytykę i trudna w utrzymaniu - na tym właśnie polega zjawisko szklanego klifu, udokumentowane m.in. niedawnym raportem z badań "Hard Won and Easily Lost". CZYTAJ WIĘCEJ
Jednak politolog dr Rafał Matyja twierdzi, że przypadek Joanny Muchy był szczególny, bowiem posłanka PO jako ministra sportu “podpadła” milionom polskich mężczyzn wykazując się ignorancją co do ich ulubionego sportu – piłki nożnej. – Gdyby była autentyczną fanką futbolu, skala krytyki nie byłaby tak duża – twierdzi.