Od następnego roku akademickiego w ramach nowego kierunku studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim organizowany będzie wykład "Gender: feminizm, queer studies, men's studies". Katolicki portal już pisze o genderowej rewolucji, która wdziera się na KUL, a biskup Wiesław Mering chce zaalarmować Episkopat. – Ten człowiek jest przeniknięty podejrzeniami. Dla niego nawet niebo jest patriarchalne. A przecież o gender rozmawiać trzeba – komentuje w rozmowie z naTemat ojciec Krzysztof Mądel.
O planach utworzenia nowego kierunku na KUL-u poinformował pod koniec marca katolicki portal informacyjny "Polonia Christiana". Z informacji uniwersytetu wynika, że kierunek "Teksty kultury i animacja sieci" ma przygotować studentów do "zagospodarowywania tych obszarów współczesności, które wiążą się z postępującą cyfryzacją i usieciowieniem życia", a wszystko na bazie "wartości nawiązujących do dorobku przeszłości".
"Lewactwo" na uniwersytecie
Uwagę dziennikarzy portalu zwrócił jednak fakt, że jeden z wykładów poświęcony będzie tematyce gender. A przecież to "nowa, lewacka ideologia", która nie uznaje tradycyjnego rozumienia płci. Oburzenie wynika także z tego, że kierunek zostanie uruchomiony we współpracy z ośrodkiem "Brama Grodzka - Teatr NN", który rzekomo promowany jest przez pisma typu "Gazeta Wyborcza" i "Krytyka Polityczna".
O tym, że to niewłaściwy partner dla katolickiego uniwersytetu, ma też świadczyć to, że szef ośrodka jakiś czas temu w wywiadzie dla "Krytyki" chwalił manifestację Kolorowa Niepodległa zorganizowaną przez "lewackie środowiska".
Jak się okazuje, alarmujący ton doniesień katolickiego portalu szybko odniósł skutek. Biskup włocławski Wiesław Mering, znany z konserwatywnych poglądów i poparcia dla ojca Tadeusza Rydzyka, napisał list do rektora KUL-u ks. prof. Antoniego Dębińskiego, w którym prosi o pilne wyjaśnienie sprawy. Niepokoi go zwłaszcza współpraca z ośrodkiem spod znaku "skrajnej lewicy".
"Oczekuję odpowiedzi, gdyż chcę poruszyć problem na najbliższym zebraniu Konferencji Episkopatu Polski w Krakowie" – zaznacza.
"Biskupowi pasują kaznodziejskie połajanki"
Gender i Katolicki Uniwersytet Lubelski – czy to naprawdę się wyklucza? Zdaniem jezuity, ojca Krzysztofa Mądela, z pewnością nie. – Ja się cieszę z tego, że w końcu taki wykład będzie zorganizowany. Nawet jeśli któryś z autorytetów kościelnych uważa, że gender studies w jakiś sposób zagrażają Kościołowi, to jedynym lekarstwem i sposobem na to jest sensowna rozmowa, podjęcie studiów w tym kierunku – przekonuje w rozmowie z naTemat.
Zdaniem o. Mądela biskup Mering powinien się ucieszyć z możliwości sensownej rozmowy, a skoro jest wręcz przeciwnie, to widocznie bardziej pasują mu "połajanki w wydaniu kaznodziejskim, gdzie nikt nikogo nie słucha tylko stygmatyzuje". – Ten człowiek, kiedy słyszy "gender studies", to od razu kojarzy to z patriarchalizmem. Dla niego niebo nawet jest patriarchalne. Poleciłbym mu czytanie pisma świętego, bo Chrystus był postacią, która w każdej dziedzinie kwestionowała zastane tradycje – podkreśla jezuita.
Z kolei Halina Bortnowska, teolog i filozof, absolwentka KUL-u, jest zdania, że taką decyzję uczelni trzeba traktować jak szansę na rozmowę z lewicowymi środowiskami. – Gender przyda się studentom. Pomijanie tego tematu jest dla chrześcijan niewłaściwym rozwiązaniem, to przecież bardzo ważny element współczesnego świata – stwierdza.
– Nie potrafię jednak jednoznacznie ocenić, czy to dobrze, czy też źle. Wystarczy, by do prowadzenia tego wykładu delegowane zostały niewłaściwe, zacietrzewione osoby, by ten pomysł się spalił – dodaje.
KUL na celowniku
KUL już nie pierwszy raz w ostatnim czasie naraża się na krytykę własnego, katolickiego obozu. "Woda święcona was parzy!", "Złamanego grosza wam nie dam!", "Jesteście katolicką uczelnią tylko z nazwy!" – takie głosy pojawiały się po tym jak jedna z profesorek uniwersytetu podpisała się pod listem w obronie Ewy Wójciak, która nazwała papieża "ch****".