Organizatorzy referendum mającego doprowadzić do odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz już kilka dni temu zebrali wymaganą liczbę podpisów, ale wciąż muszą walczyć o frekwencję. Sondaż TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej" to dla nich pozytywny sygnał, bo chęć pójścia do urn deklaruje prawie dwie trzecie warszawiaków, aż 64 proc z nich chce głosować za odwołaniem prezydent.
Kampanijna machina przeciw
Hannie Gronkiewicz-Waltz jest już w
Warszawie rozpędzona na dobre – organizatorom udało się zebrać wymaganą liczbę ok. 133 tys. podpisów, ale zbierają nadal. Mają poparcie Prawa i Sprawiedliwości, Ruchu Palikota czy Stronnictwa Demokratycznego. Jednak nawet jeśli uda się doprowadzić do referendum, to wielką niewiadomą jest frekwencja, która musi przekroczyć ok. 30 procent (do urn musi pójść co najmniej 389 430 osób). Jeśli spełnią się przewidywania TNS OBOP dla
"Gazety Wyborczej", to Gronkiewicz-Waltz może się żegnać z ratuszem.
Ale wyniki badania TNS OBOP są już mniej pomyślne dla Piotra Guziała, burmistrza Ursynowa, który jest motorem napędowym kampanii referendalnej. Jedynie 17 proc. badanych chce uważa, że byłby on lepszym prezydentem stolicy, a przeciwnego zdania jest 36 proc. Nie ma zdania 41 proc. badanych warszawiaków, co może świadczyć o tym, że Guział wciąż jest mało rozpoznawalnym politykiem. Możliwe jednak, że wcale nie będzie trzeba zastanawiać się nad jego szansami, bo według prof. Radosława Markowskiego do urn pójdzie ok. 25 proc. uprawnionych, czyli za mało by odwołać Gronkiewicz-Waltz.