"PiS cynicznie i obłudnie wykorzystuje słuszny niepokój środowisk chrześcijańskich" – tak o zorganizowanym na Jasnej Górze Kongresie Katolików mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" europoseł Michał Kamiński. Jego zdaniem "antychrześcijańska presja środowisk liberalnych" rzeczywiście ma miejsce, ale działania PiS na rzecz przeciwdziałania ateizacji zaszkodzą polskiemu Kościołowi.
Michał Kamiński, były spin doctor partii Kaczyńskiego, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" komentuje m.in. konflikt, jaki rozpętał się wokół partyjnych wydatków. Jego zdaniem PO i PiS w tej sprawie są po jednej stronie. "Finansowanie partii politycznych to jądro polskiej polityki. W tej sprawie Tusk z Kaczyńskim są w zażyłym uścisku i minister Jacek Rostowski trzy razy w roku przelewa transze na rachunek PiS. Spór PiS z PO jest sporem wyłącznie na użytek opinii publicznej" – stwierdza.
Zdaniem Kamińskiego w Polsce mamy kartel partii parlamentarnych, które działają na zasadzie "szkatuły sułtana". "Sułtanem jest Tusk, Kaczyński, Palikot i inni szefowie partii parlamentarnych. Oni wydają nasze pieniądze w celach pozastatutowych. Niech Kaczyński z Tuskiem sami zaczną sobie fundować partie. Wtedy będą mogli chodzić do klubów nocnych za swoje" – zaznacza.
Europoseł mówi też, że zaskakujące informacje o wydatkach partii to kolejny cios dla PO, która jest w głębokim kryzysie: "Donald Tusk cieszy się mniejszym zaufaniem Polaków niż Jarosław Kaczyński. Premier popełnił cały szereg błędów, od źle skonstruowanego autorskiego rządu, przez liczne zaniechania, po dysmisję jednego z nielicznych dobrych ministrów, Jarosława Gowina".
Gwoździem do trumny PO może okazać się zaś referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. "Na prezydent Warszawy skupia się niechęć Polaków do rządu PO" – twierdzi Kamiński.
Z najnowszego sondażu TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej" wynika, że aż 64 proc. warszawiaków deklaruje chęć głosowania za odwołaniem Gronkiewicz-Waltz. Możliwe, że prezydent stolicy uratuje niska frekwencja. Według prof. Radosława Markowskiego do urn pójdzie 25 proc. uprawnionych do głosowania, czyli za mało, by przesądzić o losie Gronkiewicz-Waltz.