
Reklama.
Film o Lechu Wałęsie, choć na ekranach kin zadebiutuje dopiero w październiku, już dziś wywołuje kontrowersje. Od dłuższego czasu pojawiają się głosy, że Andrzej Wajda zaprezentuje lukrowany obraz legendarnego lidera "Solidarności". Pierwszy oficjalny zwiastun filmu "Wałęsa" zdaje się jednak zaprzeczać takim przypuszczeniom.
"Zamiast politycznej laurki – prywatna, niemal intymna relacja dwojga kochających się osób – Danuty i Lecha Wałęsów. Wielka historia w filmie, pokazana zostaje z perspektywy ich domu i codziennych problemów" – przekonuje dystrybutor.
W komunikacie opublikowanym po premierze zwiastuna czytamy też, że Wajda skupi się na pokazaniu solidarnościowej rewolucji "przez pryzmat jednego z mieszkań na gdańskim osiedlu z wielkiej płyty. a nie tylko poprzez zebrania partyjne, wiece i Okrągły Stół".
Nie oznacza to jednak, że zabraknie potencjalnie budzących wątpliwości tematów. Na przykład w jednej ze scen z filmowej zapowiedzi Wałęsa pojawia się z wózkiem dziecięcym na demonstracji. Tymczasem historyk Sławomir Cenckiewicz kwestionuje, że w ogóle brał on udział w tym strajku. Podkreśla też, że pierwsze dziecko Wałęsy urodziło się nie w grudniu 1970 roku, jak sugeruje film, ale ponad dwa miesiące wcześniej.
Waldemar Kuczyński, doradca "Solidarności", w rozmowie z naTemat ostrzegał przed "kłamstwem", jakim jego zdaniem byłaby filmowa apoteoza Wałęsy. – Gdyby film przedstawiał Wałęsę jako jedynego bohatera tamtych czasów, to byłby nieprawdziwy i krzywdzący dla wielu innych postaci. Nie wiem nic o tym filmie, ale mam nadzieję, że Andrzej Wajda jest świadom ryzyka zrobienia filmu laurkowego, czyli mało ciekawego. Chyba mówił, że będzie starał się tego uniknąć... – powiedział.
Czytaj także:
Źródło: "Rzeczpospolita"