Sukces albo śmierć – tak w największym skrócie można opisać to, jakie wymagania ma współczesny świat od człowieka. W szkołach wmawia się dzieciom, że muszą być najlepsze. Tymczasem w życiu większości z nas więcej jest miejsca na porażki niż zwycięstwa, z czym wiele osób nie potrafi sobie poradzić. – Szkoła obok zachęt do nauki i mamienia szansą na sukces, powinna też uczyć, jak żyć w klęsce, w poczuciu przegranego życia osobistego, zawodowego – uważa powieściopisarz Stefan Chwin.
Co czwarty Polak cierpi na problemy psychiczne. Stany urojeniowe i depresje są efektem tego, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z wymaganiami, jak stawia przed nami życie. Jak opisuje najnowszy "Newsweek", przyczyną jest nie tylko kryzys i otoczenie, ale też wymagania, jakie sami przed sobą stawiamy. Tylko jak tu nie popaść w depresję, gdy od najmłodszych lat wpajano nam, że "jeśli nie odniesiemy sukcesu, będziemy nikim"?
Pisarz Stefan Chwin powiedział głośno to, czego w Polsce się nie mówi. Czego nie wypada, a może nawet nie wolno mówić. Porażka, na którą w większym lub mniejszym stopniu skazany jest każdy z nas, jest tematem tabu. Pędzimy przez życie zaprogramowani na sukces, który najczęściej nie nadchodzi. Gdyby bowiem wszyscy osiągali szczyty, ich zdobywanie przestałoby mieć jakiekolwiek znaczenie.
Japończycy już dziś zbierają żniwa presji sukcesu, co objawia się falą samobójstw wśród licealistów. Jak mówi Stefan Chwin, młodzi ludzie nie wytrzymują reżimu, który klęskę w karierze każe postrzegać jako katastrofę.
Zdaniem coacha Alexa Barszczewskiego, pisarz nie ma racji. Jego zdaniem, błędem jest założenie istnienia uniwersalnej definicji sukcesu. – Jeśli za sukces uznamy biały domek i dużo pieniędzy na koncie, to faktycznie niewiele osób go osiągnie. Pomijamy tu fakt, że dla wielu ludzi spełnieniem jest zupełnie co innego – uważa coach.
Gorzka prawda
Stefan Chwin twierdzi, że natychmiast po wejściu do klasy jest w stanie dostrzec niewielką grupę uczniów, którzy jego zdaniem osiągną w życiu sukces. Powtarzane do znudzenia hasło "nauka to potęgi klucz" jest zdaniem pisarzy tyle piękne, co nieprawdziwe. Sukces jego zdaniem osiągnie najwyżej kilka procent uczniów, a reszta pójdzie na zasiłek, lub przez całe życie będzie miała nieciekawą pracę.
Katarzyna Hall podziela spostrzeżenia Stefana Chwina. Zdaniem byłej minister edukacji, potrzebne są zarówno zachęty do osobistego rozwoju głodu sukcesu, jak i oswajanie z możliwością odniesienia porażki. – Wzmocnienia pozytywne i zachęcanie do walki o ciekawą pracę jest bardzo ważne. W życiu mogą nas jednak spotkać trudne doświadczenia natury osobistej, o czym sama miałam okazję się przekonać. Nauczyciele powinni ukazywać złożoność ludzkiego losu – uważa Katarzyna Hall.
Z tyranią optymizmu spotykamy się nie tylko w szkole. Pierwszymi osobami, które starają się zaprogramować dziecko na osiągnięcie sukcesu, są jego rodzice. Po latach zaś okazuje się, że życie miało własny scenariusz na dziecko, a rodzice czują się zawiedzeni. – Dziecko ma być najlepsze od małego. Powinno stać zawsze w pierwszym rzędzie, najładniej recytować wierszyk i grzecznie przynosić dobre stopnie – mówiła w rozmowie z naTemat Dorota Zawadzka.
Rodzice nie dopuszczają nawet myśli o tym, że ich potomek może odnieść porażkę. Dorota Zawadzka zauważa, że robią to również dla siebie, aby móc poczuć się lepiej, gdyż sami są głodni sukcesów. – Rodzice muszą pochwalić tym, że dziecko poszło do najlepszej szkoły, że było na stypendium we Francji, że ma najlepsze ubranie. To swego rodzaju licytacja – stwierdziła Zawadzka w artykule o "zawiedzionych rodzicach".
Przymus sukcesu
Stefan Chwin twierdzi, że szkoły powinny wprowadzić inny model wychowania, niż tylko nastawienie na osiągnięcie przez uczniów sukcesu. Ten bowiem sprawia, że nie umiemy sobie poradzić w zetknięciu z porażką, na którą większość i tak jest skazana. Chwin opisuje bardzo pesymistyczną wizję człowieka. Jego zdaniem, są niewielkie szanse na to, aby słaby student pierwszego roku doznał nagle olśnienia i stał się po jakimś czasie orłem. Nie należy zatem wmawiać mu, że powinien zostać profesorem, bo są na to bardzo małe szanse.
Nie jesteśmy w stanie zaakceptować i podnieść się nie tylko po porażce zawodowej, ale także tej w życiu osobistym. Zdaniem pisarza, także ta kwestia powinna być omawiana w szkole, gdyż problem niespełnienia małżeńskiego również jest niezmiernie poważną sprawą, a przy tym bardzo prawdopodobną.
Jak przygotować dzieci na porażkę? Pisarz twierdzi, że jednym z narzędzi mogą być lektury, które opisują historie ludzi borykającymi się z życiowymi problemami w małżeństwie i niespełnionymi. – To dobry trop – uważa Katarzyna Hall. Tu nie chodzi o stanie nad dzieckiem i mówienie wprost, że spotkają go klęski. To nie miałoby sensu. Życie jest skomplikowane, co można tłumaczyć właśnie przez historię literackich bohaterów – mówi była minister edukacji.
Pochwała nierówności
Skoro z góry wiadomo, że nie każdy z nas osiągnie sukces, to należy skupiać się jedynie na lepiej rokujących uczniach? Oczywiście nie. Katarzyna Hall uważa, że przede wszystkim nie można dzieci do siebie porównywać, bo każdy z nas jest inny. Nie gorszy lub lepszy, a posiadający inne życiowe predyspozycje, które należy umieć dostrzec. – Trzeba się skoncentrować na tym, aby podążać za mocnymi stornami konkretnego ucznia – mówi była minister edukacji.
Katarzyna Hall uważa, że rozwój technologii jest już na tyle zaawansowany, że edukacja może być spersonalizowana. – Każdy uczeń powinien mieć swój plan i z jego realizacji powinno się go rozliczać. Nie zaś z tego, że jest gorszy od koleżanki lub kolegi – uważa blogerka naTemat Katarzyna Hall.
Alex Barczewski twierdzi zaś, że szkoły powinny uczyć przede wszystkim tego, że sukces ma niejedno oblicze i jest indywidualną sprawą każdego człowieka. – Musimy eksperymentować, a nasze plany nie zawsze udadzą się tak, jak będziemy tego chcieli. Trzeba przygotować na to, że jest to sprawa zupełnie normalna. Po nieudanym eksperymencie trzeba wyciągnąć wnioski i podjąć kolejną próbę – mówi coach.
Zdaniem Barszczewskiego, należy przede wszystkim zmienić sposób rozumowania. Nieudana próba nie musi bowiem oznaczać porażki lecz jedynie nowe doświadczenie. – Niepowodzeń nie odnoszą jedynie ci, którzy nie próbują niczego nowego – mówi bloger naTemat.
Szkoła obok zachęt do nauki i mamienia szansą na sukces, powinna też uczyć, jak żyć w klęsce, w poczuciu przegranego życia osobistego, zawodowego. I powinna mówić, że klęska jest niezbywalnym elementem życia i że jakoś trzeba sobie z nią poradzić. Ja wiem, że to brzmi fatalnie, ale w końcu ktoś musi to powiedzieć. CZYTAJ WIĘCEJ
Stefan Chwin
Fragment wywiadu dla Gazeta.pl
Trzeba młodych ludzi przygotowywać na przykład do takiej alternatywy, że będą mieli nieudane małżeństwo. Bo statystyka mówi, że znaczny procent małżeństw to są małżeństwa nieudane. Problem polega na tym, że młodzi ludzie zawierają związki z poczuciem obowiązku odniesienia sukcesu, a potem następuje zderzenie czołowe z życiem. CZYTAJ WIĘCEJ