
Z jednej strony patrzący na klientów z góry i nadąsani, z drugiej strony roboty, które wypowiadają w sztucznie uprzejmy sposób tuziny "dziękuję ślicznie" i "proszę uprzejmie" - o prawdziwie miłych pracowników trudno. Dlaczego? I czy bycie uprzejmym faktycznie jest nieodłącznie wpisane w ich zawód?
REKLAMA
Obok mojego mieszkania jest sklep, do którego chodzę podczas sytuacji kryzysowych, czyli w mało wyjściowych ubraniach, a czasem nawet w płaszczu zarzuconym na piżamę ("brzydka wersja"), bo jego wyposażenie jest raczej skąpe i wybieram go tylko dlatego, że jest dosłownie kilka kroków ode mnie. Tam najczęściej jestem obsługiwana przez kobietę, o której powiedzieć, że jest niemiła to mało. Jej wyraz twarzy za każdym razem wygląda, jakby życzyła wszystkim wokół śmierci, nie odpowiada na "dzień dobry", nie stosuje żadnych zwrotów grzecznościowych i chyba nawet nie wie, jak wymawia się słowa „dziękuję” i „proszę”. Spotkania z nią są zawsze bardzo nieprzyjemne. Za pierwszym razem pomyślałam sobie, że pewnie ma zły dzień, za drugim, że zły tydzień, a później że może nawet zły miesiąc.
Kontakt z klientami jest podstawą pracy
Jednak po jakimś czasie nie wytrzymałam. Pewnego wieczoru nie odpowiedziała mi kolejny raz na powitanie, mimo że na pewno je usłyszała, a gdy przyszłam do kasy patrzyła na mnie, jakbym naprawdę bardzo jej przeszkadzała. Powiedziała „karta”, kiedy podałam jej ją z uśmiechem, mówiąc „proszę bardzo”, a ona wyrzuciła z siebie tylko słowo „pin!”, agresywnie łypiąc na mnie spod fioletowej grzywki, powiedziałam: jedna rzecz od dawna mnie zastanawia, czy może mi pani powiedzieć, dlaczego jest pani dla mnie tak niemiła? Czy ja coś źle zrobiłam? Jeżeli tak, to proszę mi powiedzieć. Kobieta milczała. Przecież kontakt z klientami jest pani pracą, nie może ich pani z gruntu nienawidzić i chyba wypadałoby być choć trochę miłym – dodałam. Kobieta odpowiedziała, że ona jest dla wszystkich taka sama i nikt wcześniej nie zwrócił jej uwagi.
Jednak po jakimś czasie nie wytrzymałam. Pewnego wieczoru nie odpowiedziała mi kolejny raz na powitanie, mimo że na pewno je usłyszała, a gdy przyszłam do kasy patrzyła na mnie, jakbym naprawdę bardzo jej przeszkadzała. Powiedziała „karta”, kiedy podałam jej ją z uśmiechem, mówiąc „proszę bardzo”, a ona wyrzuciła z siebie tylko słowo „pin!”, agresywnie łypiąc na mnie spod fioletowej grzywki, powiedziałam: jedna rzecz od dawna mnie zastanawia, czy może mi pani powiedzieć, dlaczego jest pani dla mnie tak niemiła? Czy ja coś źle zrobiłam? Jeżeli tak, to proszę mi powiedzieć. Kobieta milczała. Przecież kontakt z klientami jest pani pracą, nie może ich pani z gruntu nienawidzić i chyba wypadałoby być choć trochę miłym – dodałam. Kobieta odpowiedziała, że ona jest dla wszystkich taka sama i nikt wcześniej nie zwrócił jej uwagi.
Po skończonych zakupach wyszłam ze sklepu przekonana o słuszności swojego zachowania. Chwilę później zaczęłam się jednak zastanawiać, czy faktycznie osobom, które obsługują nas w sklepach lub restauracjach wypada być miłym i czy należy to do ich obowiązków?
Uprzejmość w cenie?
„Płacę to wymagam” brzmi bardzo butnie i takie stwierdzenie jest raczej domeną ludzi, którzy pstrykają na kelnerów, żeby ich przywołać. Z drugiej strony jednak w momencie, kiedy faktycznie pozbywamy się pieniędzy na jakąś usługę, czy nie mamy prawa oczekiwać, że będzie ona wykonana w satysfakcjonujący nas sposób? Możemy się później „mścić” nie dając kelnerowi napiwku, sami też być dla niego niemili, jednak jest to bardzo kiepskie zachowanie.
„Płacę to wymagam” brzmi bardzo butnie i takie stwierdzenie jest raczej domeną ludzi, którzy pstrykają na kelnerów, żeby ich przywołać. Z drugiej strony jednak w momencie, kiedy faktycznie pozbywamy się pieniędzy na jakąś usługę, czy nie mamy prawa oczekiwać, że będzie ona wykonana w satysfakcjonujący nas sposób? Możemy się później „mścić” nie dając kelnerowi napiwku, sami też być dla niego niemili, jednak jest to bardzo kiepskie zachowanie.
Denerwuje nas, kiedy ktoś jest dla nas nieuprzejmy, czasem coś takiego może zniszczyć nam dzień, który od samego początku jest ciężki. Z drugiej strony jednak empatia każe pomyśleć, czy przypadkiem ten kelner też nie ma ciężkiego dnia, bo dużo pracuje, zarabia niewiele i musi sam płacić za swoje studia, więc może ma prawo czuć się zmęczony? A może nie ma prawa, bo uprzejmość jest wpisana w jego zawód i jest obowiązkiem, tak samo jak posiadanie książeczki z sanepidu?
"To taki styl"
Osobiście czuję się źle, kiedy jestem dziwnie traktowana w jednej z popularnych warszawskich restauracji przy Krakowskim Przedmieściu, do której sama nie chodzę właśnie przez obsługę, ale czasami przyjmuję zaproszenie. I nie tylko ja, ale moi znajomi i ludzie przy stolikach obok również nie doświadczają dobrej obsługi. Kelnerzy mają taki sposób bycia - są powolni, nieuprzejmi, a w dodatku robią łaskę klientom przynosząc im jedzenie do stolika. Mimo to restauracja jest popularna, ludzie walą do niej drzwiami i oknami, akceptując ten „styl”.
Osobiście czuję się źle, kiedy jestem dziwnie traktowana w jednej z popularnych warszawskich restauracji przy Krakowskim Przedmieściu, do której sama nie chodzę właśnie przez obsługę, ale czasami przyjmuję zaproszenie. I nie tylko ja, ale moi znajomi i ludzie przy stolikach obok również nie doświadczają dobrej obsługi. Kelnerzy mają taki sposób bycia - są powolni, nieuprzejmi, a w dodatku robią łaskę klientom przynosząc im jedzenie do stolika. Mimo to restauracja jest popularna, ludzie walą do niej drzwiami i oknami, akceptując ten „styl”.
Takie traktowanie to chyba ciągle pokutujący PRL – mówi jeden ze starszych bywalców restauracji - ludzie byli szczęśliwi, że mogli w ogóle cokolwiek sobie kupić, zatem obsługa mogła być dla nich nieuprzejma, no bo przecież nikt by się nie obraził, zbyt zadowolony byłby z faktu, że jest tu gdzie jest. Ta knajpa może sobie na to pozwolić.
Nieuprzejmość to jedno. Z drugiej strony czy wyuczona i sztuczna przymilność nie jest jeszcze gorsza? Mówienie „dziękuję” po każdym geście klienta, doklejony uśmiech, przesadna troska o to, czy wszystko jest w porządku wydaje się być podejrzana. Pracownicy zachowują się wtedy jak roboty, które wypowiadają bezwiednie oklepane formułki. To także sprawia problem. Pewna kobieta w Gdańsku zaczęła nawet zbierać podpisy popierające petycję przeciwko sztucznej uprzejmości.
Naturalność
Złotym środkiem byłaby zatem styczność z ludźmi naturalnie miłymi, jednak należy pamiętać, że z reguły nie przychodzą oni codziennie do swojej pracy z uśmiechem na ustach i radością, że oto dziś będą mogli wydawać hipsterom kubki z kawą dopełnioną milionem niepotrzebnych dodatków. Więc chyba nie mogą być prawdziwie uprzejmi.
Jednak większość pracodawców od zawsze uważa, że pracownicy nie mają prawa do swoich „humorów”. Czy także według Was uprzejmość należy do obowiązków zatrudnionego? Czy można jej wymagać „w cenie”?
