Pierwsza oficjalna gonitwa odbyła się w stolicy 172 lata temu. Tor Służewiec kontynuuje tę niezwykłą tradycję i co ważne, mimo upływającego czasu i burzliwej historii, wyścigi konne są w Warszawie nadal popularne. Odzyskują dawną chwałę, a warszawiacy coraz chętniej właśnie w ten sposób spędzają czas. 7 lipca na Służewcu odbędzie jedna z najważniejszych imprez roku – Derby, którym towarzyszy słynny konkurs na najpiękniejszy kapelusz.
Patronem cyklu "Moda na Wyścigi" jest Totalizator Sportowy
Do największych gonitw na Służewcu należy Wielka Warszawska, która odbywa się jesienią i Derby, które będą już w najbliższą niedzielę, 7 lipca. Popularnością cieszy się również Dzień Arabski. W te dni na trybunach zasiadają nie tylko warszawiacy, ale miłośnicy wyścigów z całej Polski.
Na Derby publikę przyciąga nie tylko hazard i piękne zwierzęta. Gonitwie jako co roku towarzyszy wyjątkowy i słynny już konkurs na najpiękniejszy kapelusz. To gratka szczególnie dla pań, które przychodzą na głowie w naprawdę fantazyjnych modelach. Na wyścigowych fanpage'ach ogłaszają się nawet projektanci, którzy takie odważne i oryginalne kapelusze są gotowi stworzyć.
Moda na wyścigi
Na imprezie można spodziewać się tłumów. Wróciła moda na wyścigi, co cieszy tych, którzy pamiętają lata świetności warszawskiego toru. Służewiec podupadł po 1989 roku. W 2004 roku jednoosobowa spółka skarbu państwa Służewiec Tory Wyścigów Konnych zbankrutowała, a do życia Służewiec wrócił cztery lata później. W 2008 roku Totalizator Sportowy podpisał umowę wieloletniej dzierżawy terenu.
Wzrost zainteresowania widzą miłośnicy gonitw. – Zdecydowanie wróciła moda na wyścigi konne. Nie jest jeszcze taka jak kiedyś, w czasach świetności, ale wraca – mówi nam Jarosław Pycior, założyciel facebookowego fanpage'a Wyścigi Konne - Służewiec, który ma już prawe 4 tys. fanów. – Taki bum trwa od dwóch lat – dodaje.
Na trybunach pojawiają się ludzie w różnym wieku. Nie brakuje seniorów, pamiętających lata świetności, ale i rodzin z dziećmi. Rosnącą popularność dostrzega również Przemysław Stasz, rzecznik prasowy Toru Służewiec. – Mam wrażenie, że coraz więcej jest zwłaszcza ludzi młodych, choć przychodzą do nas osoby w każdym wieku – mówił w rozmowie z naTemat.
Według Macieja Łuczyńskiego, redaktor naczelny portalu Galopuje.pl prawdziwa moda dopiero przyjdzie. – Jesteśmy jeszcze daleko za krajami zachodnimi, gdzie wyścigi są na bardzo wysokim poziomie. W Polsce to się powoli odradza i wraca do dawnej popularności. Ludzie chcą tutaj przychodzić i to naprawdę cieszy – zaznacza Łuczyński.
Dziadki Służewca
Na gonitwy widownię przyciąga przede wszystkim klimat, który panuje w tym miejscu. – Żeby to zrozumieć, najlepiej przyjść na Służewiec. Panująca tu atmosfera przypomina stare czasy Warszawy. To oderwanie się od codzienności – podkreśla Pycior. Sam na Służewiec trafił przez przypadek. – 4 lata temu żona mnie wyciągnęła na wyścigi, zaprosiliśmy znajomych i się wciągnęliśmy. Urzekła mnie ta cała otoczka, przedwojenny obiekt i ludzie – wspomina. Starszy znajomy, którego wtedy spotkał wyjaśnił mu zasady gry.
Na seniorów, którzy od dekad przychodzą na Służewiec mówi się "dziadki". Szczególnie oni cieszą się, że na torze pojawiają się również młodzi, którzy chcą tę tradycję kontynuować. – Mój znajomy przygotowuje specjalny album ze zdjęciami, żeby pokazać pokolenie dziadków, którzy powoli odchodzą – mówi Jarosław Pycior.
Zdjęcia starszego pokolenia robi i zbiera Dominik Śmiałowski. – To mała społeczność ludzi starszych, powyżej 70 lat, która jak później się dowiedziałem i zaobserwowałem chodzi na wyścigi przy każdej nadarzającej się okazji. Tor, gra, zakłady to całe ich życie. To nie tylko hazard, to także miejsce gdzie czują się dobrze, z którym wiążą się ich liczne wspomnienia, gdzie odnajdują swoją starą Warszawę i mogą poczuć choć trochę atmosfery dawnych lat. Ta Warszawa, ta atmosfera, zanika jednocześnie wraz z nimi – opowiada Dominik Śmiałowski.
Przez ostatni rok chodził na Służewiec, obserwował tę "małą, zamkniętą grupę stałych bywalców" i robił im zdjęcia. Tak powstał reportaż o najstarszym pokoleniu kibiców wyścigów konnych warszawskiego Toru Służewiec pt. "Skrawki". Śmiałowski jeszcze pracuje nad ostateczną wersją, która będzie na pewno wzruszającym obrazem. – Chciałem by fotografie były melancholijne, tęskniące, poetyckie, by zdjęcia odpowiadały cyklowi pór roku, by układały się od tych najweselszych do tych najmniej, by na końcu były puste miejsca. Wraz z moimi bohaterami atmosfera tego miejsca, którą są oni sami, zniknie – dodaje.
Moda z epoki
To właśnie wieloletnia tradycja i staro warszawski klimat skłania młode pokolenie do "wpasowania się" w ten niezwykły charakter. Wielu z przychodzących przykłada ogromną troskę do stroju. Jest modnie, stylowo, nie brakuje strojów z epoki. – Królują kaszkiety, kapelusze. Nie spotkamy tu raczej hipstera, ale można spotkać wyjątkowo oryginalnego dziadka – śmieje się Jarosław Pycior. Młode osoby też pojawiają się ubrane w starym warszawskim klimacie.
Również panie przywiązują dużą wagę do stroju. – Na gonitwę można przyjść w kapeluszu, w którym normalnie nie wyszłoby się na miasto, a tutaj nikt nie patrzy na to dziwnie, a nawet komplementuje. Ta moda przyszła do nas z Anglii – dodaje Pycior.
Nietypowy klimat tego miejsca tworzy jeszcze jeden element, na który uwagę zwracają bywalcy. – To chyba jedyne publiczne miejsce w Warszawie, gdzie można się legalnie napić piwa za 6 zł, usiąść z nim na ławce i patrzeć przy okazji ze znajomymi, jak się ścigają konie. I wszystko w otoczeniu pięknego parku – podkreśla Pycior.
Luksus i hazard
Wyścigi słusznie kojarzone są również z luksusem i hazardem. – Wyścigi na całym świecie są prowadzone przez bogatych ludzi, stąd wiele osób przychodzi, żeby się pokazać i przy okazji mogą się dobrze bawić. To pewien lifestyle – zwraca uwagę Maciej Łuczyński, redaktor naczelny portalu Galopuje.pl.
Hazard na Służewcu ma dla większości przychodzących raczej wyraz symboliczny. – Hazard jest nieodzownym elementem wyścigu – przyznaje Jarosław Pycior. – Z moich znajomych, którzy przychodzą na wyścigi obstawia jakieś 70 proc., ale to raczej forma zabawy. Ciężko mówić o hazardzie, kiedy mamy kwoty rzędu 2-3 złotych. Ale to na pewno sprawia, że niektórzy bardziej emocjonują się gonitwą – śmieje się Pycior.
Oczywiście przy tak niewielkich zakładach ciężko mówić o wielkich wygranych, ale to nie oznacza, że ich nie ma. Są osoby, które obstawiają wysoko. Tym bardziej, że na trybunach bardzo często można spotkać znane osoby ze świata polityki, biznesu, mody, teatru. Niektórzy mają zresztą swoje konie.
2, 3 zł to minimalna stawka, którą trzeba wyłożyć przy obstawianiu konia.
Rywalizacja odbywa się również na innej płaszczyźnie. – Jest coś, co się nazywa Wyścigową Ligą Mediów. Przed gonitwą różne redakcje, fora, również my jako fanpage przygotowujemy typy, prognozujemy wynik. Rywalizujemy w ten sposób z innymi redakcjami na punkty. To wciąga mnie nawet bardziej niż hazard – śmieje się Pycior.
autor albumu "Skrawki" – o najstarszym pokoleniu kibiców wyścigów konnych warszawskiego Toru Służewiec
Uważam, że wyścigi stają się powoli modne. Przychodzi sporo młodych ludzi, spędzają tam miło weekend. Piją piwko, jedzą karkówkę, z głośników leci Sinatra. Są to zupełnie inni ludzie, różniący się bardzo od starych bywalców tego miejsca. Zupełnie inne pokolenie. Pokolenie, które raczej nie interesuje się końmi, nie przeżywa wyścigów, nie uprawia hazardu - tylko miło spędza czas. Jeśli ta moda się utrzyma to na Służewcu za kilka lat będzie panował zupełnie inny klimat, inna atmosfera.
Dominik Śmiałowski
autor albumu "Skrawki" – o najstarszym pokoleniu kibiców wyścigów konnych warszawskiego Toru Służewiec
Mnie na Służewiec przyciągają ludzi starsi. Najstarsze pokolenie. Oni dla mnie są ciekawi. W nich widzę starą Warszawę. Zacząłem przychodzić na tor przez nich, przez atmosferę, klimat, który tworzą.
Obstawiać można na wiele sposobów: grając na jedną lub wiele gonitw, wskazując zwycięskiego konia, określając “porządek”, czyli dwa pierwsze konie, które dotrą do mety itd. Bardziej wtajemniczeni zdecydują się zaś na “2 z 3”, “Trójkę”, “Czwórkę”, “Duble”, “Triplę”, “Kwintę” lub “Siódemkę”. CZYTAJ WIĘCEJ