
Moda na wyścigi
Na imprezie można spodziewać się tłumów. Wróciła moda na wyścigi, co cieszy tych, którzy pamiętają lata świetności warszawskiego toru. Służewiec podupadł po 1989 roku. W 2004 roku jednoosobowa spółka skarbu państwa Służewiec Tory Wyścigów Konnych zbankrutowała, a do życia Służewiec wrócił cztery lata później. W 2008 roku Totalizator Sportowy podpisał umowę wieloletniej dzierżawy terenu.
Uważam, że wyścigi stają się powoli modne. Przychodzi sporo młodych ludzi, spędzają tam miło weekend. Piją piwko, jedzą karkówkę, z głośników leci Sinatra. Są to zupełnie inni ludzie, różniący się bardzo od starych bywalców tego miejsca. Zupełnie inne pokolenie. Pokolenie, które raczej nie interesuje się końmi, nie przeżywa wyścigów, nie uprawia hazardu - tylko miło spędza czas. Jeśli ta moda się utrzyma to na Służewcu za kilka lat będzie panował zupełnie inny klimat, inna atmosfera.
Na trybunach pojawiają się ludzie w różnym wieku. Nie brakuje seniorów, pamiętających lata świetności, ale i rodzin z dziećmi. Rosnącą popularność dostrzega również Przemysław Stasz, rzecznik prasowy Toru Służewiec. – Mam wrażenie, że coraz więcej jest zwłaszcza ludzi młodych, choć przychodzą do nas osoby w każdym wieku – mówił w rozmowie z naTemat.
Dziadki Służewca
Na gonitwy widownię przyciąga przede wszystkim klimat, który panuje w tym miejscu. – Żeby to zrozumieć, najlepiej przyjść na Służewiec. Panująca tu atmosfera przypomina stare czasy Warszawy. To oderwanie się od codzienności – podkreśla Pycior. Sam na Służewiec trafił przez przypadek. – 4 lata temu żona mnie wyciągnęła na wyścigi, zaprosiliśmy znajomych i się wciągnęliśmy. Urzekła mnie ta cała otoczka, przedwojenny obiekt i ludzie – wspomina. Starszy znajomy, którego wtedy spotkał wyjaśnił mu zasady gry.
Mnie na Służewiec przyciągają ludzi starsi. Najstarsze pokolenie. Oni dla mnie są ciekawi. W nich widzę starą Warszawę. Zacząłem przychodzić na tor przez nich, przez atmosferę, klimat, który tworzą.
Przez ostatni rok chodził na Służewiec, obserwował tę "małą, zamkniętą grupę stałych bywalców" i robił im zdjęcia. Tak powstał reportaż o najstarszym pokoleniu kibiców wyścigów konnych warszawskiego Toru Służewiec pt. "Skrawki". Śmiałowski jeszcze pracuje nad ostateczną wersją, która będzie na pewno wzruszającym obrazem. – Chciałem by fotografie były melancholijne, tęskniące, poetyckie, by zdjęcia odpowiadały cyklowi pór roku, by układały się od tych najweselszych do tych najmniej, by na końcu były puste miejsca. Wraz z moimi bohaterami atmosfera tego miejsca, którą są oni sami, zniknie – dodaje.
Moda z epoki
To właśnie wieloletnia tradycja i staro warszawski klimat skłania młode pokolenie do "wpasowania się" w ten niezwykły charakter. Wielu z przychodzących przykłada ogromną troskę do stroju. Jest modnie, stylowo, nie brakuje strojów z epoki. – Królują kaszkiety, kapelusze. Nie spotkamy tu raczej hipstera, ale można spotkać wyjątkowo oryginalnego dziadka – śmieje się Jarosław Pycior. Młode osoby też pojawiają się ubrane w starym warszawskim klimacie.
Luksus i hazard
Wyścigi słusznie kojarzone są również z luksusem i hazardem. – Wyścigi na całym świecie są prowadzone przez bogatych ludzi, stąd wiele osób przychodzi, żeby się pokazać i przy okazji mogą się dobrze bawić. To pewien lifestyle – zwraca uwagę Maciej Łuczyński, redaktor naczelny portalu Galopuje.pl.
Obstawiać można na wiele sposobów: grając na jedną lub wiele gonitw, wskazując zwycięskiego konia, określając “porządek”, czyli dwa pierwsze konie, które dotrą do mety itd. Bardziej wtajemniczeni zdecydują się zaś na “2 z 3”, “Trójkę”, “Czwórkę”, “Duble”, “Triplę”, “Kwintę” lub “Siódemkę”. CZYTAJ WIĘCEJ
Rywalizacja odbywa się również na innej płaszczyźnie. – Jest coś, co się nazywa Wyścigową Ligą Mediów. Przed gonitwą różne redakcje, fora, również my jako fanpage przygotowujemy typy, prognozujemy wynik. Rywalizujemy w ten sposób z innymi redakcjami na punkty. To wciąga mnie nawet bardziej niż hazard – śmieje się Pycior.