Sprawa zatrzymania podejrzanych o wysłanie maili o zagrożeniu bombowym najprawdopodobniej skończy się w sądzie.
Sprawa zatrzymania podejrzanych o wysłanie maili o zagrożeniu bombowym najprawdopodobniej skończy się w sądzie. Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta

Sprawa alarmów bombowych, które postawiły największe polskie miasta na nogi, nie cichnie. Mężczyźni, którzy byli podejrzewani o udział w ich rozesłaniu zapowiadają, że pozwą Donalda Tuska oraz będą walczyć o odszkodowanie od państwa. Domagają się też przeprosin i zwrotu sprzętu, który został im zabrany przez Centralne Biuro Śledcze.

REKLAMA
Przypomnijmy, maile informujące o możliwym niebezpieczeństwie zostały wysłane do 22 placówek znajdujących się w całej Polsce. Policja wraz z innymi organami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo kraju ewakuowała ok. 2,5 tysiąca osób. Według wstępnych ustaleń, wydano 4,5 miliona złotych na wszelkie czynności związane ze sprawą.
Dziennikarze "Faktu" dotarli do dwóch zatrzymanych mężczyzn, którzy skarżą się, że przez działania urzędników nie mają łatwego życia – bliscy i ich sąsiedzi nie dają im zapomnieć o czterdziestoośmiogodzinnym pobycie w areszcie.
– Zrobili pokazówkę na cały kraj. Pewnie dlatego, żeby podnieść notowania rządzącym. A Tusk nie powiedział nawet przepraszam. Oskarżę premiera Tuska z powództwa cywilnego – powiedział "Faktowi" Przemysław P.. Drugi zatrzymany Dawid K. podkreślił: To nie ja jestem terrorystą! Będę domagał się odszkodowania od państwa za bezpodstawne zatrzymanie.
źródło: fakt.pl