Wszystko nas boli, nie możemy jeść i wyglądamy jak Buźka z filmu o przygodach Jamesa Bonda. Idea drutów na zębach nie wydaje się zbyt kusząca. Perspektywa dwóch lat (a nawet czterech) w aparacie przeraża. Nawet jeśli czyjś stan uzębienia nie zachęcał do częstego uśmiechania, mało kto cieszy się na myśl o aparacie. A to błąd.
Ewa z Warszawy miała problem ze zgryzem od dzieciństwa. W wieku 9 lat trafiła do "eksperta", który dał jej rodzicom propozycję nie do odrzucenia: "Jedynym ratunkiem dla państwa córki jest założenie szyny na stałe". Jak mówi nam Ewa, chodziło o kawał żelastwa "przykręcony do twarzy". – Dzięki bogu, moi rodzice nie zgodzili się na to – mówi Ewa. Problem jednak nie zniknął, a przesunął się w czasie.
Podobnie jak tysiące osób w Polsce, Ewa zorientowała w wieku blisko trzydziestu lat, że z jej zgryzem jest coś nie tak. – Jako dorosła kobieta udałam się na konsultacje do ortodontki, którą polecił mi kolega z pracy. Po 15 minutowej konsultacji okazało się, że mam zgłosić się za dwa tygodnie na założenie aparatu, który w ciągu dwóch lat ma zniwelować moją wadę zgryzu i nadać mi piękny uśmiech – mówi. Cóż, taka obietnica może kusić.
Czy blisko 30 lat to za późno, aby decydować się na aparat? Jak mówi Monika Błasikowska z gabinetu Villa Nova Dental Clinic, ograniczenia wiekowe to jeden z mitów, które urosły wokół aparatów ortodontycznych. – Jeżeli jakiekolwiek granice istnieją, to raczej w dół. Nie powinno się zakładać aparatu wcześniej niż w wieku 8-9 lat. Mieliśmy natomiast pacjentkę, która była już na emeryturze. Wreszcie znalazła czas aby zrealizować marzenie o ładnych i prostych zębach – mówi Monika Błasikowska.
Stylistka Ania Marciniak twierdzi, że coraz więcej osób ulega pokusie, jaką jest aparat na zęby. – Wiadomo że, każdy chciałby mieć piękny uśmiech bez potrzeby ingerencji ortodonty. Ale jeśli natura nas nim nie obdarzyła, to nie ma nic złego w noszeniu aparatu . Można nawet powiedzieć że noszenie aparatu stało się modne. Zwłaszcza że modnie jest dbać o siebie, a aparat to ewidentny dowód na to że myślimy o swoim zdrowiu i wyglądzie – zauważa stylistka. Jednak aparat to nie panaceum i podobnie jak inne zabiegi upiększające, ma też swoje minusy.
Uzasadnione obawy
Ewa była przerażona. Dwa tygodnie przed założeniem aparatu nie mówiła o niczym innym, niż to że zamieni się w szablozębnego potwora, od którego wszyscy będą się trzymać z daleka. Biorąc pod uwagę ostatnie wynik badań naukowców, według których w pracy wyszydzamy kolegów niemal tak samo jak w liceum, miała podstawy do obaw. Bała się jeszcze czegoś. Bólu.
– Przeraźliwie bałam się, że z aparatem na zębach będę wyglądała naprawdę fatalnie i że w żaden sposób nie będę potrafiła go ukryć. Sen z powiek spędzał mi również strach przed bólem i jak się okazało, tylko ta obawa okazała się prawdziwa – mówi nam posiadaczka aparatu.
Obawy Ewy okazały się być tylko częściowo uzasadnione. Samo założenie aparatu trwało dwadzieścia minut i było całkowicie bezbolesne. – Ale kolejne dwa tygodnie wspominam jako koszmar! Zęby bolały mnie do tego stopnia, że nie byłam w stanie mówić i jeść. Przez kilka pierwszych nocy budziłam się ze łzami w oczach i chciałam umrzeć – wspomina. Co trzymało ją przy życiu? Świadomość, że już za dwa lata jej uśmiech będzie wyglądał tak, jak sobie wymarzyła.
Jak przekonuje Monika Błasikowska z Villa Nova Dental Clinic, zainteresowanie aparatami ortodontycznymi stale rośnie. Coraz więcej osób interesuje się stomatologią estetyczną, a ortodoncja to jedna z jej podstawowych dziedzin – mówi Błasikowska. Z jej obserwacji wynika, że w społeczeństwie funkcjonuje pewien mit, iż osobom na niektórych stanowiskach po prostu nie wypada nosić aparatu. – Myślą tak niektórzy biznesmeni i ludzie, którzy pracują z ludźmi. Tymczasem są już dostępne aparaty zupełnie niewidoczne, zakładane od wewnątrz – wyjaśnia.
Jesteś chudsza, jesteś seksi, jesteś...
Wbrew oczekiwaniom, na powody do uśmiechu nie trzeba było czekać aż tak długo. Znajomi Ewy mówili jej jeszcze przed założeniem aparatu, że wygląda się w nim naprawdę super, w co nie wierzyła. Jednak życie, a konkretnie męskie spojrzenia szybko zweryfikowały jej czarnowidztwo. – Ból zębów sprawił, że w dwa tygodni straciłam kilka kilogramów. Aparat uwydatnił moje usta, które niesamowicie przykuwają uwagę. Może nie jest to najważniejsze w życiu, ale przy obawach które miałam, jest to miłe – mówi przyszła właścicielka pięknego uzębienia.
Okazało się także, że jedyne komentarze które słyszy to: "Aparat dodaje ci uroku"; "Po co ci to, przecież miałaś proste zęby" i słowo, które cieszy każdego: "Schudłaś?". – Aparat paradoksalnie oswoił mnie z moim największym kompleksem. O ile do tej pory wstydziłam się szeroko uśmiechać, tak teraz, nawet się nad tym nie zastanawiam. Jestem przez to bardziej pewna siebie – mówi zadowolona z życia aparatkowiczka.
Mało tego. Posiadanie aparatu niesie za sobą tyle zalet, że niektórzy wręcz pragną go nosić, by poprawić swój wizerunek. Jak twierdzi Ania Marciniak, wizerunek osoby w aparacie rodem z serialu "Brzydula" można dziś włożyć miedzy bajki. – Kilka lat temu we Włoszech popularne było noszenie atrap aparatu, jeśli ktoś nie miał kwalifikacji medycznych do prawdziwego. Aparat dodaje uroku, łagodzi też wizerunek właściciela. Spotkałam się nawet z opiniami że jest bardzo seksi – mówi stylistka.
Monika Błasikowska wskazuje jeszcze jedną zaletę aparatu, która w znaczący sposób może polepszyć jakość życia. – W niektórych wypadkach aparat niweluje uporczywe bóle głowy, spowodowane nieprawidłowo ustawionym uzębieniem. Zdarza się, że po zdjęciu aparatu, ból znika – zachwala.
Koniec z całowaniem?
Jeśli zdecydujemy się na noszenie założenie aparatu, musimy się liczyć także z minusami. Wśród tych, które wymienia Ewa po pierwszym "zadrutowanym" miesiącu, jest kilka wyjątkowo uporczywych. – Dużo zapłaciłam za założenie aparatu. Nadal przeraża mnie ból zębów przy każdym "podkręcaniu". Na samą myśl mam dreszcze. Nieco frustrująca jest także nieustająca potrzeba mycia zębów – wymienia Ewa.
Tylko to podkręcanie ma też swoje plusy. Jeśli ktoś postrzega aparat jako element stylizacji, wizyty u ortodonty mogą wpływać na odnowę wizerunku. – Można wybierać między aparatami nowszej generacji nie wymagającymi ozdabiania ich kolorowymi gumkami, a tymi gdzie można sobie kolorystycznie poszaleć. Ale tu wszystko zależy od wady zgryzu i tego na jaki aparat się ona kwalifikuje – mówi Ania Marciniak.
Niektórzy zastanawiają się również, czy w aparacie można sobie pozwolić na niektóre przyjemności. Ewa mówi wprost – Nie za bardzo. I nie chodzi jedynie o to, że nie możesz jeść wszystkiego, na co masz ochotę. Całowanie w aparacie niestety nie należy do największych przyjemności – mówi z własnego doświadczenia 27-latka.