Historia trochę jak z filmu. 53-letni Polak wyjechał do Szwajcarii, znalazł dobrą pracę, nieźle zarabiał. Poznał kobietę. Znajomość przerodziła się w miłość. Tak się przynajmniej wydawało. Okazało się, że kobieta go oszukiwała. Mężczyzna nie wytrzymał, zabił partnerkę. Po kilku miesiącach sam zgłosił się na policję w Nowej Soli.
Wiktor P., bo o nim mowa z zawodu jest zegarmistrzem. Sam nauczył się również ślusarstwa. Fach w ręku i biegła znajomość języka niemieckiego pomogły mu znaleźć pracę na zachodzie. Do Szwajcarii wyjechał pierwszy raz sześć lat temu. Złapał kontrakt w fabryce, obrabiał precyzyjne elementy. Był ceniony przez pracodawców, nieźle zarabiał.
Myślał, że znalazł miłość
W lipcu 2011 roku zamieszkał z Mileną, obywatelką Bośni i Hercegowiny, która posiadała również szwajcarski paszport. Dał jej 19 tys. franków, opłacał rachunki. Okazało się, że Milena miała męża Szwajcara, a także kilku innych partnerów. Wiktor P. nie wytrzymał.
Milenę zabił we wrześniu ub. roku. Zadał jej kilka ciosów nożem. Kobieta wykrwawiła się na śmierć. Ostrze przebiło płuco, żebra, mostek, wątrobę. Po brutalnym mordzie ciało przykrył ręcznikiem i zawinął w koc. Zasłonił żaluzje, pozaklejał drzwi od pokoju taśmą klejącą. Rozstawił perfumowane świeczki, do kontaktów wsadził atomizery zapachów.
53 – latek nie wytrzymał ciśnienia związanego ze zbrodnią jaką popełnił. Dwa razy próbował targnąć na swoje życie. Jak zeznał, najpierw w Szwajcarii żyrandol, na którym zawiesił linę, urwał się. Gdy wrócił do Polski, próbował powiesić się na drzewie. Pękła gałąź. Trzeci raz nie próbował – zgłosił się na policję w Nowej Soli, gdzie mieszkał przed wyjazdem z Polski.
Wiktor P. stanie przed sądem w Zielonej Górze, bo zgodnie z polską konstytucją ekstradycja nie była możliwa. Szwajcaria nie należy do UE, nie można było zastosować europejskiego nakazu aresztowania. Szwajcarzy przystali, by zabójca został skazany w Polsce. W obu krajach górna granica kary za morderstwo jest podobna
Śledczy przyznają, że morderca, kiedy przyszedł na policję i opowiedział o wszystkim poczuł ulgę. Grozi mu 25 lat więzienia lub dożywocie.