Po 21 latach od rozdania pierwszej Złotej Maliny w Stanach Zjednoczonych, nadchodzi czas na polską edycję. 1 kwietnia, czyli tego samego dnia, kiedy w ręce najgorszych amerykańskich twórców trafią pomalowane na złoto statuetki ze sztucznego tworzywa, w Polsce po raz pierwszy zostaną rozdane Węże - nagrody dla najgorszych filmów z naszego podwórka. Czy nominowanym wystarczy poczucia humoru, by pojawić się na gali? - Polscy artyści nie wiedzą nawet, jak w Google znaleźć słowo dystans - kwituje Karolina Korwin-Piotrowska, członkini "wężowej Akademii".
Stany Zjednoczone mają Maliny, Indie Złote Banany, a Francja Brutusy. Idąc za przykładem tego ostatniego kraju, pomysłodawcy polskiej antynagrody filmowej zrezygnowali z okołokulinarnej nazwy. Krytycy: Kamil Śmiałkowski, Krzysztof Spór i Konrad Wągrowski postanowili, że najgorsza rodzima produkcja filmowa otrzyma Węża. Nawiązują tym samym do filmu "Klątwa doliny węży" z 1987 r., który zasłynął jako jeden z najgorszych polskich obrazów w historii.
Na Facebooku swój profil założyła Akademia, która stworzyła listę nominacji. Jej członkami są czołowi polscy dziennikarze i krytycy filmowi, m.in. Karolina Korwin-Piotrowska. Własne typy wysyłali drogą mailową. Wygląda jednak na to, że ich głosy bardzo się pokrywały. - Z moich propozycji zabrakło jedynie "Prosto z nieba" poruszającego tematykę Smoleńska, który uważam za skandaliczny film. Reszta się zgadza. Bardzo się cieszę, że jestem członkiem Akademii, choć dostałam już telefon, że w branży filmowej mam paru kolegów mniej - mówi Karolina Korwin Piotrowska.
Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że nagroda jest potrzebna. Najpierw dowodzona przez Tomasza Raczka redakcja "Weekendowego Magazynu
Filmowego" rozdała nominacje dla najgorszych polskich filmów ostatnich dziesięciu lat, które będą walczyć o Złotego Pawia. Teraz przyszedł czas na coroczne Węże. Antyfanów "Kac Wawa" może jednak zasmucić jego brak wśród nominowanych tytułów. Ale nie ma co się martwić. To nie strach przed pozwami skłoniły Tomasza Raczka i pozostałych członków do pominięcia "raka polskiej kinematografii". Po prostu na ekranach pojawił się już w tym roku, a nagrody przyznawane są za 2011.
Jeśli Węże będą miały swoją kontynuację, na pewno stanie w kolejce po największą liczbę statuetek. Ale nie ma pewności, że zdobędzie główną nagrodę. - Widziałam "Kac Wawa" i oczywiście uważam, że ma duże szanse na powodzenie. Boję się jednak, że coś może go przebić. Mamy dopiero marzec, a przed nami parę "trudnych premier" - mówi Korwin - Piotrowska.
Tymczasem wśród nominowanych znalazły się nielepsze propozycje.
Najwięcej, bo aż 11 nominacji otrzymał film Jerzego Hoffmana "1920 Bitwa Warszawska". Reszta czołówki potwierdza tylko prorocze słowa Pawła Mossakowskiego, krytyka filmowego, typującego najlepsze produkcje w "Co Jest Grane", który w ostatnim programie Tomasza Lisa w TVP2 zapowiedział upadek polskiej komedii. Potwierdza to 10 nominacji, które przypadły "Wyjazdowi integracyjnemu", 9 - "Weekendowi", 6 - "Och Karol 2", 4 - "Los numeros", 3 - "Jak się pozbyć cellulitu".
Jak widać niezbyt dobrze brzmi i wypada też polski kryminał. Dowodem są dwie nominacje dla "Uwikłania" Jacka Bromskiego, z Mają Ostaszewską i Markiem Bukowskim w rolach głównych.
Ciekawe ilu śmiałków 1 kwietnia odważy się odebrać statuetkę Węża. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych nominowanych, którzy zgłosili się po
odbiór nagrody można policzyć na palcach u dłoni. Pierwszy, który wziął odpowiedzialność za swoje filmowe poczynania, pojawił się na gali dopiero po 15 latach. Był nim Paul Verhoeven, najgorszy reżyser, nagrodzony za film "Showgirls" z 1996 roku. Najciekawsze wystąpienie przygotowała Halle Berry, kiedy w 2004 roku zgłosiła się po Złotą Malinę za rolę w "Kobiecie-Kocie", trzymając w ręku Oscara, którego zdobyła dwa lata wcześniej. Ciekawy był też przypadek Sandry Bullock. W 2009 zgarnęła dwie statuetki dla najgorszej aktorki i najgorszej pary ekranowej w filmie "Wszystko o Stevenie", a dzień później odebrała Oscara za rolę w filmie "Wielki Mike. The Blind Side". Karolina Korwin-Piotrowska podejrzewa jednak, że czeka nas długa i daleka droga do tego, by podobne zachowanie zobaczyć na gali Węży. - Polscy artyści nie wiedzą nawet, jak w Google znaleźć słowo dystans. Myślę, że na sporą frekwencję na rozdaniu nagród nie ma co liczyć. Nie każdego stać na taki wyczyn. Amerykańskie gwiazdy też dopiero niedawno doceniły moc wystąpienia na Złotych Malinach, podczas którego można teatralnie się wzruszyć, albo pożartować z samego siebie.
Trzeba przyznać, że Akademia się postarała. Mimo ciężkiej pracy, by spośród morza żenujących polskich produkcji wyłowić te najgorsze z najgorszych, zadanie wykonała perfekcyjnie. Miejmy nadzieję, że nagrody dla filmów, które odbierają wiarę w polskie kino, dadzą do myślenia twórcom. Zwłaszcza tym, którzy nie przyjmują krytyki, ale uważają się za artystów, których reszta świata nie rozumie.
Reklama.
Udostępnij: 82
Karolina Korwin-Piotrowska
dziennikarka
Z moich propozycji zabrakło jedynie "Prosto z nieba" poruszającego tematykę Smoleńska, który uważam za skandaliczny film.
Karolina Korwin-Piotrowska
dziennikarka
Myślę, że na sporą frekwencję na rozdaniu nagród nie ma co liczyć. Nie każdego stać na taki wyczyn. Amerykańskie gwiazdy też dopiero niedawno doceniły moc wystąpienia na Złotych Malinach.