Posłowie nie potrafili ustalić wspólnej formuły oddania hołdu ofiarom rzezi wołyńskiej, więc w piątek będą głosować nad konkurencyjnymi propozycjami. Czy w Sejmie zamiast minuty ciszy ku czci pomordowanych doczekamy się buczenia i gwizdów przeciwników zwycięskiej wersji uchwały?
Od 1989 roku socjologowie z dużą regularnością publikują badania poświęcone opiniom Polaków na temat demokracji, systemu politycznego, pracy parlamentu, itp. Niezmiennie od lat z analiz tych wynika, że istnieje w naszym społeczeństwie grupa osób, które zmęczone nieustanną polityczną bijatyką, tęsknią za swego rodzaju “porozumieniem ponad podziałami”. Marzenie to wyraża się np. w entuzjazmie wobec idei ponadpartyjnego rządu fachowców czy w spadku zaufania dla idei idei demokracji parlamentarnej.
Polityczni komentatorzy o takich głosach wypowiadają się w nieco wyższościowym tonie: “to mentalni spadkobiercy czasów PRL, którym marzą się rządy silnej ręki, ludzie, którzy nie dojrzeli do demokracji, nie rozumieją jej istoty, znaczenia politycznego sporu, dyskusji, ucierania opinii”.
Być może w opinii “mądrych głów” jest nieco racji: o tyle, że spór, konflikt, dyskusja są rzeczywiście istotą polityki w demokratycznym państwie. Jednak w takie dni, jak rocznica rzezi wołyńskiej, mnie osobiście także marzy się, by sejmowy gwar ucichł, a posłowie pamiętając o ofiarach, odłożyli na bok politykowanie. Choćby na jeden dzień.
Piły, kosy i widły
“Tłucze głowy Polaków jak porcelanowe dzbany i brukuje nimi drogi. Dzieci nadziewane są na sztachety, a kobiety rozpruwane sierpami od góry do dołu, by konały jak najdłużej. W ruch idą piły, kosy, widły. Płoną majątki i kościoły, do których wierni Bogu i Ojczyźnie przyszli na mszę, lub później, gdy chcieli się w nich schronić” – pisze w czwartek Wojciech Mucha z “Gazety Polskiej Codziennie” powołując się na relacje świadków zawarte w pracy „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945”.
To mocne słowa, opisujące makabryczne szczegóły. Wielu stwierdzi pewnie, że niepotrzebne, bo epatujące okrucieństwem, podgrzewające emocje, szkodzące dzisiejszym relacjom polsko-ukraińskim. Niemniej jednak to słowa prawdy, poświadczone w licznych wspomnieniach i dokumentach. Nie mają co do tego wątpliwości historycy, niezależnie, czy ci bliżsi prawicy, czy sympatyzujący z lewicą.
I bardzo dobrze, że w 70. rocznicę Krwawej Niedzieli, gdy o świcie oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na prawie 100 polskich miejscowości, polski Sejm chce przypomnieć o ofiarach tamtych wydarzeń. Przypomnijmy, że 11 lipca był tylko kulminacją zaplanowanej przez OUN i UPA akcji, podczas której wedle różnych szacunków zamordowano od 60 do 100 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci.
Czystka etniczna, czy ludobójstwo?
Prof. Motyka w rozmowie z “Polityką” mówił o “czystce etnicznej” i tak też rzeź wołyńska została określona w uchwale przygotowanej przez sejmową komisję kultury. Do słowa “czystka” dodano jednak sformułowanie “o znamionach ludobójstwa”. Z taką treścią uchwały, popieraną przez PO i RP, nie zgadzają się jednak kluby SLD, PSL, PiS i SP, domagając się jednoznacznego nazwania zbrodni ludobójstwem. Spór toczy się też o to, czy 11 lipca powinien być dniem pamięci męczeństwa Kresowian.
Jaka jest różnica między terminem “czystka etniczna” a “ludobójstwem”? Naukowcy od lat spierają się o te definicje, choć generalnie można powiedzieć, że w odróżnieniu od ludobójstwa w czystce nie chodzi o fizyczną likwidację ludności, lecz jej wypędzenie. Nie wyklucza to jednak mordów, gwałtów i innych brutalnych środków, które mają owemu przepędzeniu służyć. Jak jednak dowodzi dr Lech Nijakowski na łamach “Kultury świeckiej”, definicyjnych problemów jest znacznie, znacznie więcej.
Czy polscy posłowie mają świadomość złożoności problemu? Wątpię. Oczywistym jest, że spór ma podłoże polityczne: opozycja chce być bardziej patriotyczna od Platformy, partia rządząca stara się zaś nie urazić ukraińskich partnerów.
Problem polega na tym, że obie strony mają mocne argumenty: jedni powołując się na historyczną prawdę, drudzy troszcząc się o polskie stosunki z Ukrainą. Szkoda jednak, że ci pierwsi nie są tak samo skorzy do mówienia prawdy o polskich historycznych winach: nie tylko o kilkunastu tysiącach Ukraińców zabitych przez Polaków w odwecie za Wołyń, ale i choćby Żydach spalonych w stodole w Jedwabnem (rocznicę tego wydarzenia obchodziliśmy wczoraj – przeszła raczej bez echa).
Jednocześnie stronie rządowej można wytknąć, że o relacje z Ukrainą nie dbano tak gorliwie, gdy stojąc na czele Unii mogliśmy kształtować charakter Partnerstwa Wschodniego.
"Żenujący spór"
Dlatego też trudno jest mi powiedzieć, kto w tym sporze ma rację. Z jednej strony kwalifikacja prawna czystki na Ukrainie, jaką przyjął pion śledczy IPN, to właśnie “ludobójstwo”, z drugiej – trudno “rządowej” wersji uchwały zarzucić, że ten fakt kompletnie ignoruje – słowo “ludobójstwo” pojawia się przecież w treści uchwały.
Pewne jest dla mnie jedno: źle się stało, że sprawa pamięci o ofiarach tej zbrodni stała się przedmiotem politycznych kłótni, że nie dało się w Sejmie wypracować “porozumienia ponad podziałami”. W efekcie, zamiast godnej uroczystości i przyjęcia uchwały w drodze aklamacji, w piątek może dojść do naprawdę gorszącego widowiska, podczas którego posłowie będą głosowali nad sposobem oddania czci ofiarom.
Czy zamiast minuty ciszy doczekamy się buczenia i gwizdów przeciwników zwycięskiej wersji? – Ten spór jest tak żenujący, że zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdyby Sejm po prostu dał sobie spokój z Wołyniem – mówiła w czwartek w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska. Przyznam, że momentami też mi się tak wydaje.
Zamiast sejmowych kłótni sprawie lepiej przysłużyłoby się, zgodnie ze słowami Pawła Zalewskiego w naTemat, upowszechnienie wiedzy o rzezi wołyńskiej. Z badań CBOS wynika bowiem, że 47 proc. Polaków nie wie ani tego, kto był jej sprawcą, ani ofiarą. I to, a nie kwestia terminologicznych sporów, jest prawdziwym problemem.
Niektórzy pytają: jak to się stało, że sąsiad mógł pójść na sąsiada? Otóż rzeź wołyńska nie była jakimś spontanicznym buntem chłopów. W tym wypadku mówimy o zorganizowanej zbrodni. Od pierwszego do ostatniego napadu za antypolską czystką stali członkowie OUN-B i UPA, świadomie mobilizujący chłopów i mordujący siekierami po to, aby właśnie stworzyć wrażenie wybuchu chłopskiej żakerii. Chodziło o to, aby przerazić Polaków, ale też ukryć fakt, że jest prowadzona zorganizowana, nowoczesna czystka etniczna. CZYTAJ WIĘCEJ