
Kielecki radny Mirosław G. został skazany na 4,5 tysiąca złotych grzywny za obraźliwe hasła i groźby rzucane pod adresem uczestników marszu przeciwko homofobii. "Dobry gej - martwy gej"; "Jak złapiemy - połamiemy", "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" - takie słowa padały w stronę marszujących. Radny nie chce jednak przyznać się do winy, bronią go też senatorzy Prawa i Sprawiedliwości.
REKLAMA
Prokuratura złapała skandujących hasła dzięki nagraniom z monitoringu. Oprócz radnego, zatrzymano także siedem innych osób. Wszyscy, oprócz radnego, przyznali się do zarzutów. Polityk PiS twierdzi bowiem, że stał po stronie skandujących, bo jest "bliżej ich przekonań".
Radnego broni też dziewięciu senatorów PiS, którzy wystosowali oświadczenie w tej sprawie. Twierdzą, że taki wyrok to "zagrożenie dla demokracji" i "jest absurdalny i kuriozalny". Podkreślali też, że radnego po takim wyroku czeka "cywilna śmierć". Ich zdaniem, prokuratura zastosowała tutaj zasadę odpowiedzialności zbiorowej, a powinna przypisać każdemu oskarżonemu konkretne wypowiedzi. Według nich, radny krzyczał jedynie "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę", za co nie można nikogo - ich zdaniem - skazać.
Mirosław G. mówi "Gazecie Wyborczej", że jest niewinny i czeka na "korzystne rozstrzygnięcie" swojej sprawy w sądzie drugiej instancji. Rzecznik prokuratury jest z kolei zdumiony i podkreśla w wypowiedzi dla "GW", że senatorowie swoim listem próbują wywierać presję na sądzie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
