
Prokurator wskazuje, że na kilka lat przed śmiercią znacznie spadły dochody generała. Jednak z zeznań rodziny wynika, że nie mieli problemów finansowych, a „osiągane dochody pokrywały ich wydatki". Zdaniem śledczych generał mógł mieć poczucie odstawienia na boczny tor. Taki obraz wyłania się z przesłuchań znajomych. Najpierw generał utracił wpływ na jednostkę specjalną GROM, potem zniknął z życia publicznego.
Bliscy generała zeznali, że ostatnie dni Petelickiego nie zapowiadały tragedii – miał zaplanowane spotkania. Inni twierdzą jednak, że generał był apatyczny, co wiązało się z brakiem "zającie równie ciekawego i dochodowego, jakie miał wcześniej" (chodzi o kontrakt w firmie doradczo-audytorskiej).
W aktach śledztwa znajduje się informacja, że generał wspomniał, iż „odejdzie w sposób honorowy". Śledczy przyznają, że nie znaleźli „konkretnych motywów". Ich zdaniem Petelicki preferował „honorowe rozwiązania". Takie miał wybrać tym razem.
Śledczy sporo czasu spędzili na weryfikowaniu spiskowych teorii, jakie pojawiły się tuż po śmierci gen. Petelickiego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił na przykład, że generał znajdował się na "krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią, w związku z czym są zagrożone". Sprawa samobójstwa stała się dla prawicy pretekstem do przypuszczeń, że krytykom rządu Tuska grozi śmierć.
Źródło: "Rzeczpospolita"