
Reklama.
Były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin doszedł chyba do wniosku, że w każdych wyborach głosy zdobywa się przez bezpośrednie spotkania, a nie niezliczone występy w telewizjach. Dlatego ruszył w objazd po kraju i będzie przekonywał członków Platformy Obywatelskiej do głosowania na niego. – To dla mnie okazja nie tylko, by zdobywać głosy, ale i by przekonać Polaków, że warto zaufać Platformie w 2015 roku. Dlatego nie będę jak Donald Tusk zamykał się w wąskim gronie, ale wychodził do ludzi – wyjaśniał Gowin podczas pierwszej wizyty w Suwałkach.
Zapewnił, że nie zbiera zwolenników do stworzenia nowej partii, ale walczy o sanację PO. – Wczoraj Donald Tusk zarzucił mi, że buduję inną partię. W pewnym sensie to prawda - buduję wolnorynkową konserwatywno-liberalną Platformę. Taką, jaka była w latach 2001-2011. Ale Donald Tusk i Jacek Rostowski też budują inną partię – oceniał krakowski polityk.
Przekonywał, że zawieszenie progu ostrożnościowego to ułatwienie zadania PiS-owi. – Gdy PiS dojdzie do władzy będzie kontynuował politykę zadłużania Polski – stwierdził. – Z posłem Żalkiem i posłem Godsonem wstrzymaliśmy się, chociaż powinniśmy głosować przeciw, bo to rozwiązania fatalne. Postąpiliśmy zgodnie z programem PO i tym, czego oczekują wyborcy – zapewniał.
Gowin zwracał uwagę na dobre przyjęcie ze strony wyborców. Przekonywał, że premier może tylko o takim pomarzyć. Po raz kolejny wezwał też szefa rządu do debaty. – Jeśli Donald Tusk wierzy w siłę swoich argumentów, niech stanie do debaty, a nie chowa się za plecami swoich współpracowników – wzywał. – Jeśli Donald Tusk nie będzie jak zwykle uciekał przede mną, mogę debatować z nim nawet na chodniku – dodał, pytany, czy do debaty może dojść w Olsztynie, ponieważ obaj politycy odwiedzą miasto tego samego dnia.