
"MSZ - polski czy antypolski?" - dzieło byłego ambasadora w Syrii, to popisowy wytwór tzw. judeosceptycyzmu. Krzysztof Baliński analizuje w nim kadry ministerstwa spraw zagranicznych w kolejnych rządach. Zarzuca im zasiedlanie resortu przez Żydów, "Białorusinów z Białegostoku i Olsztyna" czy "wiadome mniejszości". Autor tych rewelacji publikuje też w "Warszawskiej Gazecie", a obok jego artykułów pojawiają się felietony liderów Ruchu Narodowego czy posłów PiS.
Ale już nie wspomina, że sam jako działacz PZPR robił karierę dyplomatyczną w Polsce Ludowej. W 1981 r. ślubował jako urzędnik "przyczyniać się do pomyślności socjalistycznego rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, wierności jej zawsze dochowywać". (…) Bardzo go chwalono jako drugiego sekretarza podstawowej organizacji partyjne w ambasadzie PRL w Trypolisie. (…) Jednak referencje wystawione przez kolegów sekretarzy Baliński w swej książce skromnie przemilcza. CZYTAJ WIĘCEJ
Nic nie pisze też o okolicznościach odejścia z placówki w Syrii. Odwołano go, gdy domagał się zwolnienia z cła na przewóz marmuru. Sprawę skierowano do rzecznika dyscypliny, a ambasador dostał dwa tygodnie na spakowanie się i powrót do kraju. W "Warszawskiej Gazecie" poza Balińskim publikuje także Robert Winnicki, jeden z liderów Ruchu Narodowego i posłowie PiS. Ryszard Czarnecki tłumaczy, że przez jakiś czas godził się na przedruk tekstów z bloga, ale gdyby wiedział jaki jest profil gazety, zerwałby współpracę wcześniej. Zbigniew Kuźmiuk przyznaje, że tygodnik "czasem korzysta" z jego tekstów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

