Termin rozpoczęcia klimatycznego szczytu ONZ w Polsce - 11 listopada - wzbudził w naszym kraju sporo kontrowersji. Prawica oburzyła się, że to prowokacja rządu, który chce doprowadzić do zamieszek z udziałem alterglobalistów. Inni twierdzą, że to zdyskredytuje Święto Niepodległości. Katarzyna Kolenda-Zaleska twierdzi, że moglibyśmy taki termin przekuć na nasz sukces - ale nie potrafimy.
Katarzyna Kolenda-Zaleska pisze o szczycie klimatycznym przy okazji niedawnych obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego. Dziennikarka wskazuje, że nawet w święta jesteśmy podzieleni i część z nas zachowuje się niezbyt godnie. Zaś niektórzy politycy wspierają i usprawiedliwiają chamstwo buczących i gwiżdżących podczas obchodów wybuchu PW i nawet cmentarz zamienia w narzędzie walki politycznej.
"A szykuje się następna rocznica i wokół niej już rozgorzała bezsensowna wojenka" - pisze Kolenda-Zaleska w "Gazecie Wyborczej". I przypomina, że dla Jarosława Kaczyńskiego szczyt ONZ wyznaczony na 11 listopada to prowokacja. Przy czym dziennikarka wskazuje, że przecież w Poznaniu, gdzie taki szczyt już się odbył, zadymy z udziałem alterglobalistów nie było - "ale co tam, zawsze warto robić raban".
Kolenda-Zaleska wskazuje, że to myślenie można odwrócić. Skorzystać z faktu, że oczy świata będą skierowane na Polskę właśnie w ten szczególny dzień, wciągnąć obcokrajowców w naszą rocznicę, pokazać im nasze osiągnięcia w dążeniu do niepodległości. Dziennikarka zaznacza, że tylko od nas zależy, jak będziemy świętować, a jeśli ktoś już dzisiaj myśli o zadymach, to najwyraźniej chce, by do nich doszło.
Niestety, zdaniem dziennikarki moglibyśmy przekuć szczyt ONZ na swoją korzyść, ale tego nie zrobimy. Dlaczego?
Ponieważ nie potrafimy doceniać ani radosnych świąt, jak 4 czerwca, ani wzniosłych, jak powstanie warszawskie, więc na pewno zrobimy wszystko, by 11 listopada 2013 r. też się nie udał. Tym razem na oczach całego świata.
Katarzyna Kolenda-Zaleska, że dzisiaj mamy więc nie wspólne przeżywanie, a zawłaszczone przez polityków rocznice.