Dr Sanjay Gupta w 2009 roku napisał głośny artykuł "Czemu mówię nie marihuanie". Dzisiaj, w tekście dla CNN, przeprasza za to, że wprowadzał Czytelników i obywateli w błąd. "W USA byliśmy systematycznie i okropnie wprowadzani w błąd przez prawie 70 lat" – twierdzi dr Gupta.
"Czemu mówię nie marihuanie" ukazało się w 2009 w magazynie "TIME". Autorytet dr Gupty – neurochirurga i medycznego dziennikarza CNN – wzbudził wówczas spore poruszenie. Dzisiaj zaś, cztery lata później, dr Gupta pisze dla CNN:
Dr Gupta wskazuje, że wcześniej nie pracował nad tematem wystarczająco mocno, "nie patrzył odpowiednio daleko". Przyznaje też, że nie zajmował się opracowaniami małych laboratoriów z innych krajów, które dokonywały znaczących odkryć, a na dodatek był dość negatywnie nastawiony do "głośnego chóru głosów" mówiących o pacjentach, których stan oficjalnie poprawia się po marihuanie.
"Zamiast tego, wrzucałem tych pacjentów do jednego worka z ćpunami, którzy chcieli się tylko ujarać" – pisze lekarz. Dodaje, że "błędnie" wierzył w zapewnienia DEA (Drug Enforcement Agency – agencja zajmująca się przestępstwami narkotykowymi w USA), która twierdziła, że ma naukowe dowody na to, że marihuana powinna być zabroniona.
"Na pewno przecież musieli oni mieć przekonujące argumenty świadczące o tym, że marihuana jest zaliczana do najgroźniejszych narkotyków, które nie powinny mieć zastosowania medycznego oraz są wysoce uzależniające".
Dr Gupta stwierdza, że teraz już wie o tym, że DEA takich naukowych dowodów nie miała, a żadne z jej stwierdzeń nie jest prawdziwe. Jak podkreśla, marihuana wcale silnie nie uzależnia i może mieć wiele zastosowań medycznych. Ba – czasem jest jedynym, co działa na pacjentów.
Na przykład jak u Charlotte Figi, którą spotkałem w Colorado. Zaczęła mieć ataki zaraz po urodzeniu. W wieku 3 lat miała ich już 300 na tydzień, pomimo brania różnych lekarstw. Medyczna marihuana uspokoiła jej mózg, zmniejszając liczbę ataków do 2-3 na miesiąc.
Lekarz zaznacza, że takich pacjentów spotkał o wiele więcej. I zauważył, że to nieodpowiedzialne ze strony lekarzy, by zabraniać wielu pacjentom leczenia jedyną metodą, jaka im pomaga – marihuaną. Jak twierdzi, ludzie w USA byli "przez niemal 70 lat systematycznie i okropnie wprowadzani w błąd". "Chciałbym przeprosić za mój udział w tym" – zaznacza dr Gupta.
Wśród argumentów lekarz wymienia, między innymi, niską szansę uzależnienia. Marihuana, według DEA wśród najbardziej uzależniających, uzależnia wyłącznie 9-10 proc. dorosłych używających. Z kolei kokaina, która pod względem uzależniania znalazła się dopiero wśród substancji drugiej kategorii, wciąga aż 20 proc. z nich. Heroina – 25 proc.
Tytoń uzależnia z kolei 30 proc. palaczy – z których wielu potem umiera na skutek tego uzależnienia. Oczywiście, marihuana może prowadzić do problemów psychicznych, jeśli jest nadużywana, ale zarówno uzależnienie, jak i odwyk od niej nie są tak szkodliwe, jak np. W przypadku alkoholu – podkreśla dr Gupta. I dodaje, że swoim dzieciom tak samo nie pozwalałby za młodu pić alkoholu, jak i palić. Ale jeśli dorośli chcą próbować, nie legalnie próbują – konkluduje doktor.
Dr Gupta wskazuje też, że w przypadku badań nad marihuaną jedynie 6 proc. z nich chce pokazywać korzyści z niej płynące. Cała reszta jest "zaprojektowana tak, by pokazywać szkodliwość marihuany". Jednocześnie zaznacza, że jest ciekaw, jakie będą efekty badań hiszpańskich i izraelskich, które sprawdzają skuteczność marihuany w walce z rakiem. "Obiecuję odegrać uczciwie swoją rolę w wypełnianiu pozostałych luk w naszej wiedzy na ten temat" – kończy lekarz.
Przez ostatni rok pracowałem nad dokumentem "Zioło". Tytuł "Zioło" może brzmieć błaho, ale treść taka nie jest.
Podróżowałem po świecie, robiłem wywiady z liderami medycyny, ekspertami, plantatorami i pacjentami. Zadawałem im trudne pytania. To, co odkryłem, było szokujące.
Długo, zanim rozpocząłem projekt, spokojnie recenzowałem literaturę naukową o medycznej marihuanie w Stanach Zjednoczonych i sądziłem, że jest ona niezbyt skuteczna. Czytając tamte dokumenty 5 lat temu, trudno mi było znaleźć przypadek dla medycznego użycia marihuany. Nawet napisałem wówczas tekst "Czemu mówię nie marihuanie".