Dziennikarze "Rz" pytają się dlaczego chroni się Generał Janickiego
Dziennikarze "Rz" pytają się dlaczego chroni się Generał Janickiego Fot: Wojciech Olkusnik/Agencja Gazeta

BOR miał kilka poważnych wpadek w ciągu ostatnich kilku lat. Nieprawidłowości w przygotowaniu ochrony premiera i prezydenta w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku czy incydent w Łucku na Ukrainie. Według "Rzeczpospolitej" odpowiada za to gen. Marian Janicki, którego kryje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

REKLAMA
Choć głównym winowajcą zdaje się być były szef BOR gen. Marian Janicki, to jednak za utrzymanie go na stanowisku winni są ministrowie. „Rz” pokazuje, że politycy wielokrotnie mijali się z prawdą, broniąc Janickiego. Tymczasem były szef BOR, który od lutego pozostaje do dyspozycji jednostki, wciąż pobiera pełne wynagrodzenie za pracę, której nie wykonuje.
„Rz” przedstawiła kilka sytuacji w których Janicki mógł liczyć na parasol ochronny polityków. Przytoczona jest sytuacja z października 2012, kiedy poseł PiS Maks Kraczkowski zadał premierowi pytanie:
Maks Kraczkowski, poseł PiS
pytanie do MSW w sprawie lotów HEAD

„Czy lot do Smoleńska posiadał status HEAD zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury z 25 listopada 2008 r. i czy taki status posiadał wcześniejszy lot premiera do Smoleńska z 7 kwietnia. Status taki (to lot najważniejszych osób w państwie – prezydenta RP, premiera, marszałków Sejmu i Senatu) nadaje za każdym razem szef Biura Ochrony Rządu i w ten sposób bierze za niego pełną odpowiedzialność.” CZYTAJ WIĘCEJ


Gazeta pisze, że Kraczkowski długo czekał na odpowiedź. Choć procedury nakazują, by MSW udzieliło odpowiedzi w ciągu miesiąca, to poseł PiS czekał aż 4 miesiące. Odpowiedź była wymijająca. Ponoć dokumentów dotyczących lotu premiera nie było, bo zabrała je prokuratura. Następnie do tej instytucji odesłał on polityka PiS, by uzyskał dalsze odpowiedzi. Jednak Kraczkowski drążył dalej i prosił o kolejne wyjaśnienia.
Te, jak ustaliła „Rz”, wciąż były wymijające. Najpierw wiceminister MSW Marcin Jabłoński poinformował, że przedłuża termin odpowiedzi. Następnie nowy szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz oświadczył, że:
Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych
odpowiedź na pytanie posła Kraczkowskiegp

„wszelkie informacje, co do których Minister Spraw Wewnętrznych mógł się ustosunkować zostały już podane. Natomiast w chwili obecnej – mając na uwadze dobro śledztwa – prezentowanie opinii Ministra Spraw Wewnętrznych nie wydaje się wskazane. Ze względu na wagę sprawy, jej istotność i znaczenie społeczne, niezwykle ważne pozostaje bowiem, aby została ona szczegółowo wyjaśniona przez niezależną prokuraturę. Ostateczna ocena odnośnie wszelkich działań związanych z wizytą śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu, będzie należeć do prokuratury". CZYTAJ WIĘCEJ


Tymczasem, dziennikarze „Rz” ustalili po rozmowie z prokuraturą, że ta odpowiedź mijała się z prawdą. Szef BOR nigdy nie nadał statusu HEAD lotom lecącym do Smoleńska. Prokuratura informowała o tym poprzedniego szefa MSW Jacka Cichockiego. Ich zdaniem to było zaniedbanie kwalifikujące się na zarzuty, zaś do szefa MSW należało wyciągnięcie konsekwencji np. przez wszczęcie postępowania wyjaśniającego lub dyscyplinarnego.
Dziennikarze tłumaczą, że brak zarzutów dla Janickiego mógł być spowodowany rozgrywkami, jakie prowadzili między sobą Cichocki z byłym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem. Minister dążył do całkowitego podporządkowania sobie służb specjalnych, więc szef BOR-u był dla niego niezwykle ważnym sojusznikiem.
„Rz” zapytała się Cichockiego, który pełni funkcję szefa Kancelarii Premiera, dlaczego nie wszczął postępowania dyscyplinarnego bądź wyjaśniającego. Były minister odpowiedział im, że śledztwo dalej toczy się w prokuratorze. Choć wiemy od roku, że zostało ono zamknięte. Natomiast na inne pytanie, dotyczące tego, czemu nie odpowiedział na pytania Kraczkowskiego, Cichocki stwierdził, że wszystkie informacje zostały przekazane posłowi PiS.

Źródło: "Rzeczpospolita"