Dziewięć najbardziej irytujących postaci ze znanych seriali. Przeważają... kobiety
Michał Mańkowski
19 sierpnia 2013, 10:40·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 sierpnia 2013, 10:40
Po blisko rocznej przerwie na ekrany powrócił znakomity "Breaking Bad". Choć fabuła (tylko momentami nudnawa) nie zawiodła i trzymała w napięciu, wystarczyło by na ekranie pojawiła się jedna z bohaterek i wzrost irytacji zagwarantowany. Podobnie jest w niemal każdym serialu – a tych oglądam sporo. Każdy tytuł ma taką postać. Czasami są to role drugo- i trzecioplanowe, a czasami... główni bohaterowie. Poniżej subiektywny przegląd 10 najbardziej denerwujących serialowych postaci.
Reklama.
Uwaga, w tekście mogą pojawić się spoilery
Wybór postaci jest całkowicie subiektywny, stworzony na podstawie setek godzin spędzonych przed ekranem monitora lub telewizora. Niemniej, patrząc po komentarzach przewijających się w sieci, widzę, że w niektórych przypadkach nie byłbym odosobniony. Warto zaznaczyć, że zazwyczaj nie są to bohaterowie negatywni, ale tacy, którzy swoją grą (kreacją postaci) po prostu irytują. Czasami celowo, a czasami zupełnie przypadkiem. Raz mocniej, raz lżej.
Co ciekawe, na liście – ku mojemu zaskoczeniu – są niemal same kobiety. Zorientowałem się o tym dopiero po skompletowaniu wszystkich postaci. Nie wiem, czy to jakaś prawidłowość, czy po prostu scenarzyści mają problemy z tworzeniem dobrych ról kobiecych (a może to męskie są tak genialne?). Zwłaszcza, że często są to jedne z istotnych dla serialu postaci.
Skyler White - Breaking Bad
I choć kolejność zestawienia jest losowa, to ta jedna pozycja nie jest przypadkowa. Skyler White – niekwestionowany numer listy, która zapoczątkowała nawet jej powstanie. Żona głównego bohatera, którą ciężko znieść fanom serii. O ile na początku nie wyróżniała się znacząco, to z każdym odcinkiem frustracja jej postacią rośnie. Ciężko ją znieść nawet głównemu bohaterowi. Wiecznie w kontrze do męża (któremu z czasem życzy śmierci), nijaka, marudząca, niewyrozumiała, nieobecna, problematyczna, ciągle w "depresji". Nawet, gdy z czasem zaczyna współpracować z Waltem, na każdym kroku robi problemy. Gdy zabiera głos, autentycznie mam ochotę przewinąć odcinek. Na szczęście widzę, że inni mają podobnie.
Carrie Mathison - Homeland
Nie spodziewałem się, że z zapartym tchem będą śledził serial, w którym jedna z dwójki głównym bohaterów tak bardzo podnosi mi ciśnienie. W negatywnym tego słowa znaczeniu oczywiście. Od pierwszego odcinka nie pasowała mi do tej roli. Zdania nie zmieniłem nawet po zakończeniu drugiego sezonu. Głupawy uśmieszek, zamglony wzrok, wyraźne problemy ze sobą. Nie do końca chodzi tu o samą postać. To raczej totalnie nietrafiona do tej roli aktorka, która zupełnie nie wpasowuje się w wizję agentki CIA. "Jestem na drugim odcinku i Carrie mnie już denerwuje. (...) Jestem przy ósmym odcinku, a jej postać wkurw*** mnie jeszcze bardziej. Przechodzi samą siebie" – to tylko niektóre z komentarzy w internecie.
Joffrey - Gra o tron
Tutaj w zasadzie wystarczyłoby samo zdjęcie. Jedyna negatywna postać w całym zestawieniu. Naprawdę idealnie dobrany aktor do roli rozpieszczonego i zmanierowanego dzieciaka. Nie ma chyba fana "Gry o tron", który nie miałby ochoty mu przyłożyć. Pewnie stąd tak wielka popularność sceny, w której Tyrion (dla odmiany, jeden z ulubionych bohaterów) policzkuje Joffreya. Fragment doczekał się już wielu przeróbek i milionów wyświetleń. Naprawdę brawa za kreację tak wyrazistej postaci.
Rachel Zane - Suits
Po pierwszych dwóch odcinkach bez wątpienia wrzuciłbym tu Louisa Litta. Jednak z czasem zaczyna się go naprawdę lubić. Z kolei Rachel od samego początku jest dla mnie... No właśnie – ona po prostu jest. Taki trochę kot ze Shreka, gdy patrzy na Mike'a, dla którego jej postać została właściwie stworzona. Ze wszystkich bohaterów, to jej braku w serialu nawet bym nie zauważył. Każda postać ma swój poboczny wątek, ona już nie. Jedynie w pierwszym sezonie można było obserwować jej starania o przyjęcie na studia. Teraz pełni po prostu rolę ładnej postaci drugoplanowej.
Rita - Dexter
Rita – wydawałoby się, że to żona idealna. Zazwyczaj grzeczna, miła, dobra, spokojna, wyrozumiała. W innych okolicznościach można by nazwać ją perfekcyjną serialową gosposią, panią domu. Zamiast tego, tutaj bardziej pasuje określenie kura domowa. Stoi całkowicie w opozycji do swojego męża – seryjnego mordercy, którego... wszyscy fani serialu uwielbiają. W efekcie jest to postać, która ma wiecznie pretensje, jest upierdliwa i zrzędliwa. Do tego trochę naiwna. Na dodatek przeszkadza głównemu bohaterowi w... mordowaniu przestępców. "Boże jak ja jej nienawidzę. (...) Nie mogę jej znieść, niszczy cały serial." – ze wszystkich bohaterów to właśnie na nią leci najwięcej internetowego hejtu. I choć wydawało się, że po jej śmierci w czwartym sezonie serial dużo straci, w następnych odcinkach nie odczuwa się wielkiego braku jej postaci.
Ted Mosby - Jak poznałem waszą matkę
Jeżeli w "Jak poznałem waszą matkę" trzeba by wskazać głównego bohatera, to byłby nim właśnie Ted. Choć lepiej użyć tu słowa tytułowy. Mimo że to Ted Mosby już przez osiem sezonów opowiada swoim dzieciom historię, jak poznał ich matkę, to jednocześnie z całej piątki bohaterów to jego zachowania są najbardziej irytujące. Ted to taka "ciepła klucha", którą po niektórych zachowaniach można by zaliczyć nawet do damskiej części tego zestawienia. Wiecznie mu się nic nie udaje. Jest ciągle niezdecydowany, naiwnie romantyczny ze słabym poczuciem humoru. Tak naprawdę sam nie wie, czego chce. I o ile samego Teda da się oczywiście lubić, to wypada on blado przy reszcie bohaterów: Marshallu, Lilly, Robin i Barneyu.
Mitch Larsen - The Killing
W porównaniu do innych tytułów z zestawienia jest to stosunkowo mało znany – ale godny uwagi – serial. Mechanizm irytacji bardzo podobny do Skyler z "Breaking Bad". Egoistyczna, "nieobecna" bohaterka w depresji z wiecznie nijakim wyrazem twarzy. Po morderstwie córki odcina się od swojej rodziny, zamiast pomóc mężowi, woli go zdradzić na boku. Wiecznie marudząca. Choć muszę przyznać, że jej miejsce na tej liście mogła zająć... główna bohaterka serialu. Powód? Podobny jak z Carrie z "Homeland".
Becca Moody - Californication
Nieślubna córka głównego bohatera – Hanka Moody'ego. Jedyne dziecko w tym zestawieniu, które wraz z dojrzewaniem zaczyna irytować mniej. Zanim jednak dojrzała musiało minąć kilka sezonów. A w nich fani musieli znosić kwestie zbuntowanej nastolatki wypowiadane denerwującym głosem. Potrafi co prawda zaskoczyć głównego bohatera celnym spostrzeżeniem, ale generalnie wykreowana na mało atrakcyjną dziewczynę, która choć nie chce, bywa emocjonalną kulą u nogi.
Zoe Barnes - House of Cards
Młoda i ambitna dziennikarka. Widocznie aż za bardzo. Na tle nieczysto grających polityków powinna wypadać więcej niż pozytywnie. A mimo to wolę obserwować ich, a nie ją. Na początku jej postać przykuwała uwagę, ale z każdym odcinkiem Zoe stawała się coraz bardziej dziecinna. Z dorosłości zostało jej tylko wykorzystywanie seksu do osiągnięcia celu. W efekcie spadła do roli niedojrzałej i obrażalskiej kobiety.