Czy "wojna", jaką wypowiedział kibolom minister Sienkiewicz to tylko pogróżki? Jak rząd miałby taką walkę prowadzić?
Czy "wojna", jaką wypowiedział kibolom minister Sienkiewicz to tylko pogróżki? Jak rząd miałby taką walkę prowadzić? Fot. Agnieszka Sadowska, Krzysztof Szatkowski / Agencja Gazeta
Reklama.
– Na tym etapie ustalono, że stroną - w cudzysłowie - "atakującą" byli obywatele polscy, natomiast stroną "poszkodowaną" obywatele Meksyku - powiedział reporterowi Polskiego Radia prokurator rejonowy z Gdyni Witold Niesiołowski po zapoznaniu się z materiałem dowodowym w sprawie bójki na gdyńskiej plaży.
– Mamy do czynienia ze zdziczeniem części społeczeństwa – grzmiał w poniedziałek na konferencji prasowej Bartłomiej Sienkiewicz mówiąc o pseudokibicach, którzy w weekend wywołali burdy w Łomiankach i Gdyni. Dodał, że “albo kibole się zsocjalizują, albo trzeba będzie sięgnąć po inne rozwiązania”.
Bartłomiej Sienkiewicz
Minister spraw wewnętrznych

To kolejny incydent pokazujący, że należy separować kiboli od normalnych obywateli. Albo się oni zsocjalizują, albo trzeba będzie sięgnąć po inne rozwiązania prawne. Mamy do czynienia z problemem bandytyzmu, który nazywa siebie kibicami, a w gruncie rzeczy zaczyna oddziaływać coraz powszechniej na porządek. CZYTAJ WIĘCEJ


Minister zapowiadał wprowadzenie lepszego systemu zabezpieczania rozgrywek w niższych ligach, zacieśnienie współpracy między PZPN, policją, klubami i prokuraturą oraz ogólne “dokręcenie śruby przepisów”. Przypomnijmy, że po niedawnym incydencie z antylitewskim transparentem w Poznaniu Sienkiewicz wspominał też o zamykaniu stadionów. Nie wszystkich przekonuje jednak radykalna retoryka ministra.
Walka trwa
– Minister Sienkiewicz powiedział w Białymstoku do tych skrajnych prawicowych środowisk: "Idziemy po was". Idzie już chyba z miesiąc i dojść nie może, więc jak słyszę kolejną zapowiedź "idziemy po was", to w to nie wierzę – ironizował w radiowej Trójce Wiesław Dębski z WP.pl. Czy rzeczywiście słowa Sienkiewicza to tylko czcze pogróżki? Przecież wciąż pamiętamy, jak dwa lata temu po zadymie w finale pucharu Polski w Bydgoszczy Donald Tusk ogłaszał już jedną “wojnę z kibolstwem”.
– Nie jest tak, że od tamtego czasu nic nie zrobiono. Wręcz przeciwnie, wiele się zmieniło – ocenia dr Łukasz Jurczyszyn, socjolog z Instytutu Socjologii UW. Jurczyszyn osobiście tworzył dla UEFA raport dotyczący prowadzonej w Polsce walki ze stadionowym rasizmem.
dr Łukasz Jurczyszyn
Instytut Socjologii UW

Przeprowadzone szkolenia dla policjantów, spottersów i stewardów, z których skorzystało 80 tys. osób, należy uznać za sukces. Proszę zauważyć, że w czasie EURO nie było poważniejszych incydentów na tle rasistowskim czy nacjonalistycznym.


Jego zdaniem sfinansowany przez UEFA projekt jest wart kontynuowania, także za publiczne pieniądze.
W opinii doktora Jurczyszyna postęp jest zauważalny także jeśli chodzi o wnoszenie na stadiony niebezpiecznych przedmiotów, rac, obraźliwych lub wulgarnych transparentów. Jednak jak przyznał w poniedziałek minister Sienkiewicz, tego typu problemy udało się rozwiązać głównie na stadionach Ekstraklasy. Co zrobić, by nie było ich także w niższych ligach?
Prawo dobre, ale...
Wypracowane za granicą rozwiązania opierają się m.in. na identyfikowaniu kibiców, skutecznych zakazach stadionowych, szybkich rozprawach, zabieraniu paszportów chuliganom, karach finansowych. Niektóre z nich z mniejszym czy większym powodzeniem wprowadzono także w Polsce. Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki twierdzi, że polskie prawo dotyczące imprez masowych nie wymaga już większych korekt.
Ireneusz Raś
PO

Ustawa jest wystarczająco twarda. Trzeba ją tylko skutecznie egzekwować, np. sprawiając, by kluby sportowe były w większym stopniu odpowiedzialne za zachowanie osób noszących ich barwy. Mam na myśli np. kary finansowe za niewłaściwe zachowanie kibiców.


W podobny sposób o problemie mówi dr Jurczyszyn: – Trzeba usprawnić kooperację klubów z kibicami, ale jednocześnie nie pozwolić na to, by ich władze przymykały oko na niektóre zachowania stadionowych chuliganów – ocenia.
“Kibole do kamieniołomów”?
Niestety, realnym sukcesom w walce z chuliganami i diagnozom, w których politycy są zgodni z ekspertami, w Polsce od lat towarzyszy sporo politycznego populizmu. Bo trudno inaczej oceniać takie proste i radykalne rozwiązania, o jakich wspomina w rozmowie z naTemat Ireneusz Raś: – Roboty publiczne. Skoro ci młodzi, zdrowi, silni ludzie mają problem z rozpierającą ich energią, niech pracują. Taka resocjalizacja powinna im pomóc – ocenia poseł PO.
Czy właśnie taką “resocjalizację” mógł mieć na myśli Bartłomiej Sienkiewicz na swojej poniedziałkowej konferencji prasowej? Wydaje się, że powtarzany jak mantra pomysł “kibole do kamieniołomów” okazałby się w praktyce takim samym niewypałem jak 24-godzinne sądy Zbigniewa Ziobry.
Kibicując więc zapałowi, z jakim minister Sienkiewicz chce rozwiązać problem “kibolstwa”, trzeba mieć nadzieję, że rząd wypowiadając kolejną z “wojen” nie stworzy w pośpiechu prawnego bubla, w którym sensowne postulaty zginą w zalewie chwytliwych, ale pustych haseł.
Dr Jurczyszyn podkreśla też, że politycy błądzą w swoim świętym oburzeniu wrzucając do jednego worka zwykłych kibiców i chuliganów. – Nie wszyscy aktywni kibice sprawiają problemy. Stwarzanie takiego wrażenia może mieć odwrotny do zamierzonego skutek. Publiczne piętnowanie całego środowiska i stosowanie zbiorowej odpowiedzialności może tylko pchnąć zwłaszcza młodszych kibiców w objęcia radykałów – ocenia socjolog.