
To kolejny incydent pokazujący, że należy separować kiboli od normalnych obywateli. Albo się oni zsocjalizują, albo trzeba będzie sięgnąć po inne rozwiązania prawne. Mamy do czynienia z problemem bandytyzmu, który nazywa siebie kibicami, a w gruncie rzeczy zaczyna oddziaływać coraz powszechniej na porządek. CZYTAJ WIĘCEJ
Minister zapowiadał wprowadzenie lepszego systemu zabezpieczania rozgrywek w niższych ligach, zacieśnienie współpracy między PZPN, policją, klubami i prokuraturą oraz ogólne “dokręcenie śruby przepisów”. Przypomnijmy, że po niedawnym incydencie z antylitewskim transparentem w Poznaniu Sienkiewicz wspominał też o zamykaniu stadionów. Nie wszystkich przekonuje jednak radykalna retoryka ministra.
– Minister Sienkiewicz powiedział w Białymstoku do tych skrajnych prawicowych środowisk: "Idziemy po was". Idzie już chyba z miesiąc i dojść nie może, więc jak słyszę kolejną zapowiedź "idziemy po was", to w to nie wierzę – ironizował w radiowej Trójce Wiesław Dębski z WP.pl. Czy rzeczywiście słowa Sienkiewicza to tylko czcze pogróżki? Przecież wciąż pamiętamy, jak dwa lata temu po zadymie w finale pucharu Polski w Bydgoszczy Donald Tusk ogłaszał już jedną “wojnę z kibolstwem”.
Przeprowadzone szkolenia dla policjantów, spottersów i stewardów, z których skorzystało 80 tys. osób, należy uznać za sukces. Proszę zauważyć, że w czasie EURO nie było poważniejszych incydentów na tle rasistowskim czy nacjonalistycznym.
Jego zdaniem sfinansowany przez UEFA projekt jest wart kontynuowania, także za publiczne pieniądze.
Wypracowane za granicą rozwiązania opierają się m.in. na identyfikowaniu kibiców, skutecznych zakazach stadionowych, szybkich rozprawach, zabieraniu paszportów chuliganom, karach finansowych. Niektóre z nich z mniejszym czy większym powodzeniem wprowadzono także w Polsce. Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki twierdzi, że polskie prawo dotyczące imprez masowych nie wymaga już większych korekt.
Ustawa jest wystarczająco twarda. Trzeba ją tylko skutecznie egzekwować, np. sprawiając, by kluby sportowe były w większym stopniu odpowiedzialne za zachowanie osób noszących ich barwy. Mam na myśli np. kary finansowe za niewłaściwe zachowanie kibiców.
W podobny sposób o problemie mówi dr Jurczyszyn: – Trzeba usprawnić kooperację klubów z kibicami, ale jednocześnie nie pozwolić na to, by ich władze przymykały oko na niektóre zachowania stadionowych chuliganów – ocenia.
Niestety, realnym sukcesom w walce z chuliganami i diagnozom, w których politycy są zgodni z ekspertami, w Polsce od lat towarzyszy sporo politycznego populizmu. Bo trudno inaczej oceniać takie proste i radykalne rozwiązania, o jakich wspomina w rozmowie z naTemat Ireneusz Raś: – Roboty publiczne. Skoro ci młodzi, zdrowi, silni ludzie mają problem z rozpierającą ich energią, niech pracują. Taka resocjalizacja powinna im pomóc – ocenia poseł PO.