Czy w polskiej piłce jest miejsce dla homoseksualistów? Wiemy już, że zdaniem Jana Tomaszewskiego, nie ma. Najnowszy "Newsweek" pokazuje, że jest w tym wiele prawdy. Wśród piłkarzy i kibiców homofobia jest czymś na porządku dziennym, a homoseksualnych zawodników czeka albo ukrywanie się, albo ostracyzm i przemoc.
– To jest gra zespołowa i ja sobie też nie wyobrażam, że podczas mojej kariery, któryś z moich kolegów był gejem. Ja bym wyszedł z takiej szatni albo zaproponował, by się przebierał gdzie indziej – stwierdził przed kilkoma dniami Jan Tomaszewski. I choć jego słowa wywołały prawdziwą burzę, tak naprawdę nie powiedział niczego dziwnego. W piłce nożnej nie ma bowiem miejsca dla homoseksualistów.
Jak czytamy w "Newsweeku", wielu piłkarzy nie wyobraża sobie, aby przebywać z gejem w jednej szatni. I choć statystycznie może ich być nawet dwóch w każdej drużynie, ich ujawnienie się mogłoby zakończyć się tak, jak historia "Miska", o której czytamy w tygodniku.
"Misiek", jak nazywa go anonimowy zawodnik jednego ze znanych polskich klubów, był od dłuższego czasu podejrzewany o "gejostwo". Koledzy mówili, że jest jakiś "mięciutki" ale nie mieli dowodów, co do jego orientacji. Pech chciał, że koledzy z boiska nakryli go, jak wychodził z nocnego klubu dla gejów.
Czy to pomogło rozwiązać sprawę? Oczywiście nie. Efekt był taki, że piłkarze pojawili się w domu "Miśka" i go pobili.
Geje nie przestaną grać w piłkę
Pomimo schamienia części środowiska i średniowiecznej postawy wobec homoseksualizmu są i tacy, którzy nie rozumieją homofobów z szatni. – Strasznie mnie przerażają niektóre opinie Janka – mówi Jerzy Dudek, grający w wielu zagranicznych klubach i przebywający w niejednej szatni.
Komentator sportowy Włodzimierz Szaranowicz nie kryje uśmiechu, gdy słyszy antygejowskie wypowiedzi Tomaszewskiego. – Piłka nożna i sport w ogóle nie jest strefą wolną od gejów – zapewnia.
Skąd zatem tak silne antygejowskie postawy w polskim futbolu? Zdaniem dr Urszuli Kluczyńskiej, socjolożki i pedagożki z UM w Poznaniu, chodzi o udowodnienie całemu światu, że niczego nam nie brakuje. – Nie jestem homoseksualistą, zatem jestem prawdziwym mężczyzną – wyjaśnia.
Co ty, cwelu, tam robiłeś? – zapytali. A on, spanikowany, po prostu im zwiał. Na tym się jednak nie skończyło. Następnego dnia po treningu Misiek nie mógł wrócić do domu, bo koledzy schowali mu ubranie. Spodnie odnalazł w końcu w kiblu, a buty wciśnięte pod ławkę. Nie mógł ich jednak założyć, bo w środku była... kupa. No i Misiek zrobił wtedy rzecz najgłupszą z możliwych: poskarżył się trenerowi.