– Mój syn zachowuje się wzorcowo. Po dżentelmeńsku – mówi Jerzy Stuhr w najnowszym wywiadzie dla "Newsweeka". Aktor nie rozumie, dlaczego brukowce traktują jego syna jak bohatera skandalu i stawiają obok matkobójczyni. Stuhr jest zmęczony medialną rzeczywistością, która zarówno jemu, jak i jego synowi nie dają żyć w spokoju. – Właśnie sobie postanawiam, że nie będę udzielał wywiadów niezwiązanych z zawodem – mówi Jerzy Stuhr.
Polacy ciągle liczą się z opiniami aktorów, zwłaszcza tych starszych i szanowanych. Są pytani przez dziennikarzy o rzeczywistość w której żyjemy, o światopogląd. Zdaniem Jerzego Stuhra, jest to błąd, gdyż aktor nie jest odpowiednią osobą, aby mówić ludziom jak mają żyć.
– Właśnie sobie postanawiam, że nie będę udzielał wywiadów niezwiązanych z zawodem, bo wtedy wkraczam na pole, na którym nie chcę być. Nie chcę być celebrytą, bo dla mnie to jest określenie dyskredytujące – stwierdził aktor w rozmowie z Tomaszem Kwaśniewskim z "Newsweeka".
Jerzy Stuhr już niebawem rozpoczyna pracę nad nowym filmem "Obywatel". Już dziś jednak myśli o tym, że dziennikarze będą próbowali znaleźć sensację wokół tej produkcji.
Pomimo niechęci do wypowiadania się na tematy niezwiązane z wykonywanym przez siebie zawodem, Jerzy Stuhr uważa, że jak każdy obywatel, ma prawo do własnego, nieraz krytycznego poglądu na Polskę i Polaków. – Wychodzę z założenia, że będąc Polakiem, żyjąc w Polsce, mam prawo widzieć gorzko. Od swojego zniesiesz, tak sobie myślę, i dlatego daję sobie prawo do bardzo ostrego widzenia naszych przywar – stwierdza.
Jerzy Stuhr zdaje sobie sprawę, że od mediów nie można uciec i wcale nie ma takiego zamiaru. Chciałby jednak, aby jego kontakty z mediami odnosiły się do innej materii, niż ta, która interesuje brukowce.
Jerzy Stuhr odniósł się również do licznych publikacji na temat życia prywatnego jego syna Macieja, który do tej pory był krytykowany za udział w filmie "Pokłosie". – Tamto to były ewidentne bzdury jakichś zapyziałych, małych ludzi, a tu jest tak, jakby mu rękę do majtek włożono. I nie wiadomo, co z tym zrobić – mówi Stuhr.
Całość wywiadu Tomasza Kwaśniewskiego z Jerzym Stuhrem w najnowszym "Newsweeku"
Zaczynam się bać, bo już wiem, że są tacy, którzy czyhają na każde moje słowo. Żeby je przekręcić. Przeinaczyć. Wyrwać z kontekstu. W ogóle się zaczynam bać. Pan Owsiak tak mnie serdecznie zapraszał na przyszły rok na Przystanek Woodstock i ja nawet mu powiedziałem, że będę miał film, więc może by mi nawet zależało. Ale po tym, jak tam pobili mojego kolegę, dziennikarza z Krakowa, boję się tam jechać.
Jerzy Stuhr
Fragment wywiadu dla "Newsweeka"
Chciałbym mieć z nimi kontakt tylko w sprawach zawodowych. Problem w tym, że one oczywiście chciałyby więcej. A najlepiej to wejść mi w życie z kopytami. I jeszcze, żeby to życie było skomplikowane. Nieszczęśliwe.