
Oficer indyjskiej policji musi pisać listy do samego siebie. Kieruje dwoma wydziałami i chociaż sam podejmuje decyzje, musi zachować urzędową drogę przekazywania informacji. W tym świetle może polska biurokracja nie wypada aż tak tragicznie?
REKLAMA
Bhaskar Rao jest wysoko postawionym oficerem policji w Indiach. Dotychczas pracował w wydziale bezpieczeństwa wewnętrznego, ale w ramach oszczędności został także odpowiedzialny za wydział bezpieczeństwa przemysłowego w stanie Karnataka. Ma więc dwa biura w dwóch różnych częściach miasta, bo zarządza dwoma różnymi jednostkami. I chociaż to on jest osobą decyzyjną w obu z nich, musi pisać listy do samego siebie.
Wysłał list w sprawie szkolenia swoich policjantów z jednej jednostki, zaznaczając, że sprawa jest pilna. Następnego dnia poszedł do swojego drugiego biura, aby odpowiedzieć na list przysłany przez siebie samego.
Taka farsa trwa od początku sierpnia, kiedy policjantowi powierzono dodatkowe obowiązki. Co więcej, będzie ona trwała nadal. – Muszę wykonywać swoją pracę i ciągłość korespondencji musi być zachowana. Zdarzają się przypadki, że muszę dyktować list ponaglający, bo nie dostałem od siebie odpowiedzi, z drugiego biura – relacjonuje. Uzasadnia to tym, że wkrótce jedno z tych stanowisk zajmie ktoś inny i dzięki listom będzie mógł łatwo zorientować się w bieżącej sytuacji.
Źródło: Deccan Chronicle
