Praca z nadchodzącej wystawy Witka Orskiego pt. "Wulgarne"
Praca z nadchodzącej wystawy Witka Orskiego pt. "Wulgarne" fot. Witek Orski / Galeria Czułość
Reklama.
– Sztuka nie dzieli się na drogą i tanią, tylko na dobrą i złą – podkreśla Piotr Bazylko, współtwórca poczytnego „Przewodnika kolekcjonera sztuki najnowszej” i bloga ArtBazaar poświęconego polskiej sztuce najnowszej. Trudno jednak nie zauważyć, że istnieje związek między liczbą miejsc, które zapewniają dostęp do prac w przystępnych cenach, a świadomością odbiorców, że będą mogli sobie na nie pozwolić. Przedostatni wpis na ArtBazaarze, nomen omen, to informacja o pierwszych Targach Taniej Sztuki w Katowicach. Tamtejsza ASP urządza 1 kwietnia tzw. „wietrzenie pracowni”. Młodzi artyści będą sprzedawać swoje prace po cenach nie przekraczających 200 zł. Czy na takich inicjatywach wychowa się pokolenie nowych kolekcjonerów?

Efekt Sasnala

– Osoby, które kupują pojedynczy obraz czy zdjęcie, to jeszcze nie kolekcjonerzy, ale ludzie, którym po prostu coś się podoba, a to podstawa – mówi Jakub Śwircz, kurator związany z Fundacją Archeologii Fotografii, twórca cyklu spotkań z fotografami i ekspertami z innych dziedzin „10 x inaczej”. – Zawodowo zajmuję się fotografią, więc chciałbym, żeby stała się w większym stopniu obiektem kolekcjonerskim, ale chyba wciąż brakuje nam jeszcze „Sasnala fotografii” – uśmiecha sie Kuba. Pije przy tym do oszałamiających wyników, jakie osiągaja na aukcjach prace malarza. Rekordowa kwota, za jaką londyński dom aukcyjny Christie's sprzedał w 2007 r. pracę Sasnala zatytułowaną „Samoloty”, to prawie 400 tysięcy dolarów. Wielu komentatorów jest zgodnych, że casus Sasnala otworzył Polakom oczy na potencjał sztuki jako inwestycji. To wciąż jednak wydatki na mało którą kieszeń.

Kolekcjoner totalny

– Znam bardzo młodego człowieka, który buduje poważną kolekcję bez wielkich funduszy – mówi Witek Orski, jeden z twórców działającej od półtora roku Galerii Czułość. – Michał Borowik, bo tak się nazywa, kolekcjonuje głównie fotografię i malarstwo, ma na razie dwie prace z naszej galerii – wylicza. Michał Borowik, 24-letni absolwent zarządzania, to właśnie nowy typ kolekcjonera w ścisłym rozumieniu tego słowa. Swoje zbiory tworzy w oparciu o znajomość rynku młodej sztuki, kupuje prace swoich rówieśników i potem udostępnia je online. W wywiadzie dla miesięcznika „Exklusiv” Michał opowiadał: „Dawid Radziszewski z Galerii Pies powiedział mi: 'Albo duża kasa i kolekcja obrazów nad kanapę, albo awangarda, ale wtedy się rozwiniesz'. I poszedłem tą drugą drogą.”. Wspominał też, jak udał się na eleganckie otwarcie wystawy do Konstancina, gdzie poznał „top 10 polskiego "Forbesa"”: „Pomyślałem: Udowodnię im, że typ z Zamościa, przeciętny zjadacz chleba, może kolekcjonować sztukę”. I idzie mu to nieźle: w czerwcu ubiegłego roku magazyn „Modern Painters” uznał kolekcję Borowika za jedną z 50 najbardziej interesujących młodych kolekcji na świecie! W zestawieniu figurował obok takich postaci, jak Dasza Żukowa, twórczyni moskiewskiego Garage Center for Contemporary Culture i partnerka Romana Abramowicza.

Młoda sztuka rosyjska w MSN
Kolekcjoner-niekolekcjoner
Większość osób zainteresowanych sztuką, ale nie koncentrujących się tak bardzo jak Michał Borowik na tworzeniu przemyślanych zbiorów, sytuuje się gdzieś w kolekcjonerskiej szarej strefie. Witek Orski z Czułości mówi: – Wokół naszej galerii wytworzyło się pewne środowisko, które bywa na wernisażach, czasem coś kupuje, ale nie wiem, czy można ich nazwać kolekcjonerami. To raczej osoby, które wyrażają w ten sposób wsparcie dla tego, co robimy, zdobywają rzeczy, w które wierzą – opowiada. Kuba Śwircz, tworzący zbiór fotografii, książek artystycznych i druków, uważa, że za ich pomocą wyraża oddanie dla tych prac, deklaruje chęć przebywania w ich towarzystwie. – Mam rzeczy tak różne, jak zdjęcie Corinne Mercadier czy Krzyśka Pijarskiego, limitowany plakat Juula Hondiusa czy artystyczne wydawnictwo „Western” Kuby Dąbrowskiego, a także stare odbitki zdjęć sportowych – wylicza. – Nie powiedziałbym jeszcze, że mam kolekcję, ale otaczam się starannie wybranymi rzeczami – deklaruje. Uważa, że jako społeczeństwo, zwłaszcza to zogniskowane w dużych miastach, dorośliśmy już do tego, by wytworzyć nawyk kolekcjonowania sztuki, ale z braku wykształcenia ciągle jeszcze się nie odważamy. – Z fotografią obcujemy na co dzień, ale nie mamy dużej wiedzy na jej temat. Kupujemy coraz lepsze samochody, coraz większe domy i aparaty fotograficzne, ale nie coraz więcej zdjęć na ścianę – zżyma się Kuba Śwircz. Na brak tradycji kolekcjonerskich zwraca też uwagę Piotr Bazylko, porównując Polskę chociażby do sąsiedzkich Niemiec. – Tam kolekcjonował ojciec, dziadek, prababcia i może jeszcze kilka pokoleń wstecz. My mieliśmy zabory, dwie wojny światowe i komunę. Młodzi, czyli dziś pewnie 30- i 40-kilkuletni kolekcjonerzy, pojawili się gdzieś pod koniec XX lub na początku XXI wieku. Nazwałbym ich pokoleniem Rastra – mówi Bazylko. Podkreśla, że osoby w tamtych czasach „zarażone” kolekcjonowaniem często do dziś utrzymują koleżeńskie stosunki z Michałem Kaczyńskim i Łukaszem Gorczycą z Rastra, ale kupują też w innych galeriach.
Czy savoir-vivre jest nadal w cenie?

Kolekcjoner-amator
Tak robi również nasza redakcyjna koleżanka Daria Dziewięcka. – Pierwszą pracę kupiłam z wystawy z Domu Artysty Plastyka. Zazwyczaj zwracam się w poszukiwaniu interesujących obiektów właśnie do muzeów i galerii – deklaruje. Darię interesuje fotografia, głównie czarno-biała. Tak się składa, że ma w zbiorach same akty. – Zdjęcia są wciąż jeszcze dosyć tanie, a ja wolę mieć poczucie, że kupiłam coś, co będzie zyskiwało na wartości. Chociaż kierują mną względy estetyczne, to cieszę się też, że nie wyrzucam pieniędzy w błoto, np. na nowy tablet, który kosztuje podobne pieniądze, a za dwa lata będzie do śmieci – opowiada. Wydaje się, że podobne względy przyświecają kupującym na wspomnianych Targach Taniej Sztuki czy np. na Salonie Zimowym,
który odbył się w grudniu ubiegłego roku w Warszawie. Zaproszono nań najciekawsze młode polskie galerie ze zbiorami publikacji artystycznych, edycji, fotografii, prac artystów młodego i średniego pokolenia, a także wydawnictw muzycznych. Maksymalna kwota, za którą można było oferować dzieła, wynosiła 2,5 tysiąca złotych. – Chodziło o wydostanie sztuki z zaklętego kręgu hermetyczności i elitarności – deklaruje Marika Zamojska z Galerii Starter, jedna z organizatorek Salonu. – Z pewnością był to sukces marketingowy i frekwencyjny, ale też każda z galerii coś sprzedała – podkreśla. Galeria Czułość właśnie wtedy nawiązała kontakt z Michałem Borowikiem, a jej twórcy, Witek Orski i Janek Zamoyski, uwierzyli, że ich działalność wystawiennicza ma sens. Piotr Bazylko natomiast wypatrzył wśród odwiedzających Salon duże kolekcjonerskie ryby. Główna energia organizatorów szła jednak w to, by zainteresować względnie niedrogą sztuką osoby dotychczas jej nie kupujące. – Fajnie by było, gdyby tzw. zwykły człowiek, zamiast kupować obrazy w Ikei, przychodził po nie do galerii – śmieje się Marika Zamojska. I to jest chyba najlepsza puenta i zarazem marzenie wszystkich galerzystów. Polski rynek sztuki jest bowiem na tyle różnorodny, że znajdzie się w nim oferta i dla Wojciecha Fibaka, i dla Michała Borowika, i dla mnie.
Wystawy, spotkania i targi w opisanych galeriach
28-31 marca 2012

- Spotkanie z cyklu "10 x inaczej": Michał Grochowiak i Paweł Mościcki. Młody artysta i filozof spotkają się 28 marca w Galerii Kordegarda,
ul. Krakowskie Przedmieście 15/17, Warszawa
- Wernisaż wystawy fotografii Witka Orskiego - "Wulgarne"
29 marca o 19.00
Wystawa czynna w weekendy do końca kwietnia w godzinach 15.00-20.00
Galeria Czułość,
ul. Dąbrowiecka 1a, Warszawa
- Sobota U Tekli - Oprowadzanie po wystawach w Fundacji Archeologii Fotografii,Galerii Starter i Fundacji PSW, kiermasz wydawnictw i edycji.
Gościnnie: także galerie Raster i Asymetria.
31 marca 2012 w godzinach 12.00-18.00, skwer Tekli Bądarzewskiej,
ul. Andersa 13, Warszawa