Poseł PIS Kazimierz Jaworski protestuje przeciwko dyskredytowaniu ekspertów Antoniego Macierewicza
Poseł PIS Kazimierz Jaworski protestuje przeciwko dyskredytowaniu ekspertów Antoniego Macierewicza Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
Reklama.
Jak pan, szef parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji, interpretuje ostatnie wypowiedzi papieża Franciszka, m.in. te dotyczące obsesji Kościoła na punkcie aborcji czy antykoncepcji?
Andrzej Jaworski: W przeciwieństwie do większości komentatorów, którzy czytali tylko omówienia i streszczenia tego wywiadu, ja przeczytałem całość. Moje wnioski są takie, że papież bardzo wyraźnie powiedział o zobowiązaniu katolików, także tych świeckich, do eliminacji zła. W żaden sposób nie podważył prawa księży do ostrego wypowiadania się na temat zabijania nienarodzonych i in vitro.
"'Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" – ten cytat mówi chyba co innego.
Oczywiście, że nie, wprost przeciwnie. To jest wezwanie do tego, by duchowni zabierali głos, ale z odpowiednią argumentacją i wiedzą. Proszę przeczytać do końca. Nie ma słowa o tym, że zmienia się doktryna. Papież Franciszek potwierdził, że duchowni powinni zabierać głos w sprawach społecznych i politycznych. Apele, by tego nie robili, oceniam jako pomysł antydemokratyczny, antykonstytucyjny i absurdalny.
Czyli duchowni powinni prowadzić krucjatę np. z aborcją, powinni też wypowiadać się o polityce?

Nie wyobrażam sobie, by w demokratycznym państwie jakakolwiek grupa osób była pozbawiona komentowania sytuacji politycznej. Fakt, pewne sformułowania duchownych nie będą się wszystkim podobały, ale wypowiadać się trzeba. Takie jest prawo każdego obywatela.
Porozmawiajmy o tzw. ekspertach Macierewicza. Ostatnia dyskusja o ich kompetencjach nie szkodzi wizerunkowi PiS?
Doszło do sytuacji bez precedensu: publicznej próby chłosty i linczu wybitnych polskich naukowców, z których powinniśmy być dumni i którzy odnieśli niesamowite sukcesy w swoich dziedzinach, współpracując np. w bardzo zaangażowanych technologicznie projektach. Zostali zlinczowani, choć zdecydowali się przeznaczyć prywatny czas na próbę zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Sami o swoich kompetencjach mówią inaczej. Wybuchy w szopie, oglądanie skrzydeł w samolocie przez okno – to nie brzmi poważnie, nawet zeznając w prokuraturze mówili też o innych doświadczeniach.
To dlaczego w tekście "Wyborczej" o zeznaniach nie było mowy o tych innych fragmentach? Jestem członkiem komisji sprawiedliwości i wiem, że podstawą powinien być dostęp do całości dokumentów dla wszystkich. W tym przypadku zostały wybrane konkretne cytaty, a pominięte fragmenty innych zeznań. Najgorsze, że dopuściła do tego wszystkiego prokuratura.
Rektor Politechniki Warszawskiej mówi, że eksperci Macierewicza nie są ekspertami. Uniwersytet w Akron też odcina się od prof. Biniendy. Co pan na to?
Politechnika nie odcinała się od swoich naukowców, dopóki sprawa nie nabrała wymiaru polityczno-medialnego. Kiedy Maciej Lasek i premier Donald Tusk głośno w mediach dyskredytują naukowców z zespołu Antoniego Macierewicza, to naprawdę nie trudno się dziwić, że jeden czy drugi aktor ze względu na polityczną poprawność będą mówić tym samym głosem.