
Kompromitacja profesorów Antoniego Macierewicza nie była wbrew pozorom pełna. Od swoich naukowców odcięły się co prawda AGH i Politechnika Warszawska, ale o prof. Wiesławie Biniendzie wciąż mówiono, że Uniwersytet w Akron daje mu na badanie katastrofy smoleńskiej miliony dolarów, a to przecież człowiek, który pomógł NASA ustalić przyczyny katastrofy promu Columbia. W rozmowie z "Newsweekiem" Amerykanie wszystkiemu jednak zaprzeczają...
REKLAMA
Eksperci pracujący dla zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza, który próbuje rozwikłać zagadkę przyczyn katastrofy smoleńskiej mieli szansę zapisać się na kartach historii. Gdyby tylko potrafili ustalić, co takiego wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie prezydenckiego Tu-154M, ich nazwiska znałby każdy Polak i powtarzały media na całym świecie. Balistyk, specjalista od wytrzymałości materiałów w budownictwie i konstruktor silników odrzutowych zamiast dać śledczym twarde, naukowe dowody, w prokuraturze tyko się ośmieszyli.
Amerykanie też się odcinają
Jacek Rońda, Józef Obrębski i Wiesław Binienda zeznając w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej dowiedli jedynie, że nie mają żadnych kompetencji, by prowadzić śledztwo w sprawie wypadku lotniczego. Trudno bowiem za takie uznać doświadczenie wyniesione z lotów odrzutowcami w charakterze pasażera, oglądanie płonących stodół, czy słynny już "eksperyment myślowy". Najpierw od profesorów odcięły się więc polskie uczelnie. AGH, gdzie pracuje prof. Rońda i Politechnika Warszawska zatrudniająca prof. Obrębskiego wydały kilka dni temu oświadczenie, w którym oceniają, iż tezy naukowców "mogą godzić w autorytet uczelni".
Jacek Rońda, Józef Obrębski i Wiesław Binienda zeznając w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej dowiedli jedynie, że nie mają żadnych kompetencji, by prowadzić śledztwo w sprawie wypadku lotniczego. Trudno bowiem za takie uznać doświadczenie wyniesione z lotów odrzutowcami w charakterze pasażera, oglądanie płonących stodół, czy słynny już "eksperyment myślowy". Najpierw od profesorów odcięły się więc polskie uczelnie. AGH, gdzie pracuje prof. Rońda i Politechnika Warszawska zatrudniająca prof. Obrębskiego wydały kilka dni temu oświadczenie, w którym oceniają, iż tezy naukowców "mogą godzić w autorytet uczelni".
"Newsweek" postanowił o zdanie na temat zaangażowania w wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej zapytać więc także Uniwersytet w Akron, gdzie pracuje prof. Wiesław Binienda - największa gwiazda wśród naukowców współpracujących z Antonim Macierewiczem. Poseł Prawa i Sprawiedliwości przekonuje na każdym kroku, że to własnie amerykańska uczelnia wykłada największe pieniądze na śledztwo w sprawie wydarzeń pod Smoleńskiem. - Nie przeznaczyliśmy na badanie żadnych funduszy - mówi tymczasem polskim dziennikarzom Eileen Korey z Akron.
Macierewicz nie zaszkodzi
Prof. Binienda jest w Polsce gwiazdą także dlatego, że współpracuje z NASA. Macierewicz przekonuje, że zaprzyjaźniony z nim profesor na pewno rozwikła zagadkę katastrofy smoleńskiej, bo równie łatwo zbadał przyczyny wypadku promu Columbia. Nazwisko prof. Biniendy nie pojawia się ani w składzie komisji, ani wśród zespołu konsultantów czy pracowników wspierających – mówią tymczasem "Newsweekowi" w NASA.
Prof. Binienda jest w Polsce gwiazdą także dlatego, że współpracuje z NASA. Macierewicz przekonuje, że zaprzyjaźniony z nim profesor na pewno rozwikła zagadkę katastrofy smoleńskiej, bo równie łatwo zbadał przyczyny wypadku promu Columbia. Nazwisko prof. Biniendy nie pojawia się ani w składzie komisji, ani wśród zespołu konsultantów czy pracowników wspierających – mówią tymczasem "Newsweekowi" w NASA.
To tylko dopełnienie wielkiej kompromitacji Antoniego Macierewicza. Jednak w PiS zupełnie się tym nie przejmują. Dotąd wydawało się, że tematyka smoleńska jest najpotężniejszą bronią partii Jarosława Kaczyńskiego. Im więcej wątpliwości wokół przyczyn katastrofy, tym lepsze powinny być notowania PiS. Politycy tego ugrupowania zdradzają jednak "Newwsweekowi", że Smoleńsk właściwie nie ma już dla nich znaczenia. Niedawno PiS zrobiło badania na ten temat i okazało się, że żadna kompromitacja Antoniego Macierewicza w tej kwestio niczego już w notowaniach nie zmienia. - Robiliśmy sondaż już po publikacji protokołów. Jest constans, w porównaniu z zeszłym tygodniem nasze poparcie nie drgnęło - zdradzają w PiS.
Więcej o kulisach kompromitacji profesorów w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".
