Kiedyś pracowała w korporacji, dzisiaj wychowuje 4-letniego Wojtka – dziecko z zespołem Downa. W wywiadach na pytanie "czy jest szczęśliwa" odpowiada: mam nadzieję, że to widać. Za sprawą jednego wystąpienia w Sejmie znalazła się na ustach wszystkich – domagając się pełnego zakazu aborcji, nawet w sytuacji, gdy dziecko miałoby być ciężko chore. Kim jest kobieta, która z taką mocą przekonuje o szkodliwości aborcji?
Podczas obrad nad ustawą zaostrzającą przepisy antyaborcyjne została niekwestionowaną gwiazdą. Ostatni raz tak skrajne emocje budziła chyba tylko prof. Krystyna Pawłowicz mówiąc o związkach partnerskich. Tyle, że posłance PiS zarzucano, że sama męża nie ma, a więc i od związków powinna trzymać się daleko. O Kai Godek powiedzieć się tego nie da.
Nie jest bohaterką
Jej wystąpienie dotyczyło zmiany przepisów aborcyjnych – tak, by kobiety nie mogły legalnie usuwać ciąży, nawet w sytuacji, gdy dziecko miałoby urodzić się ciężko chore. Kaj Godek wie, o czym mówi, bo sama urodziła dziecko z zespołem Downa – choć mogła poddać się aborcji. Jak jednak zaznacza w wypowiedziach, to nie był żaden bohaterski wyczyn.
Kaja Godek rozpoznawalna stała się po występie w programie Tomasza Lisa w TVP2. Brała tam udział w dyskusji na temat aborcji. W przeciwieństwie do wielu osób o podobnych jej poglądach, członkini Fundacji Pro – Prawo do Życia wypowiada się na ten temat spokojnie. W programie Lisa chciała przede wszystkim przełamać schemat w myśleniu o rodzicach niepełnosprawnych dzieci – jakoby marzyli oni o tym, by swoje dzieci zabijać, że żałują ich narodzin.
To niewątpliwie Kai Godek się udaje, bo w wywiadach wielokrotnie opowiadała ona jak dużym szczęściem jest dla niej Wojtek. Opowiadając o swojej ciąży w wywiadzie dla portalu "Idziemy" i związanych z nią zagrożeniach przyznała, że chciała mieć zdrowe dziecko.
W opisie swojego bloga w naTemat Godek zaznacza, że Wojtek jest "ślicznym i mądrym chłopcem". W małżeństwie i jako matka dwójki dzieci jest szczęśliwa – choć często nie jest jej łatwo wychowywać chłopca z zespołem Downa.
Dlaczego Kaja Godek zdecydowała się tak aktywnie walczyć o zakaz aborcji? Jak nam mówi: - Wynika to z oburzenia na to, że można potraktować dziecko w ten sposób, że odbiera się mu ochronę jego życia.
- Często się łapię na myśli, że wystarczyłaby chwila mojej głupoty, jakieś poważniejsze załamanie i mojego syna by dziś nie było. Oburza mnie też, że zabija się takie dzieci, bo są właśnie takie. To tak jakby powiedzieć rodzicom dzieci z zespołem Downa: wasze dzieci są tak okropne, że trzeba pozwolić na ich zabijanie - wyjaśnia działaczka, która w Fundacji Pro działa bardzo aktywnie. Zachęca do udziału w marszach proliferów, udziela wielu wywiadów, jest współautorką wspomnianego projektu zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych – i jako współautorka występowała w Sejmie.
Współpracownicy z fundacji niespecjalnie chcą mówić o niej samej. Rzucają tylko standardowe komplementy: miła, pracowita, inteligentna, zaangażowana, wierzy w to, co mówi.
Czemu stop aborcji
Godek przekonuje do kilku rzeczy – przede wszystkim do tego, że aborcja to zabijanie dzieci. Koniec, kropka. Nie "usuwanie płodów" czy cokolwiek innego, tylko właśnie zabijanie dzieci. Na argumenty, że płód to jeszcze nie dziecko, Godek odpowiada krewko: według Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości dziecko to człowiek w okresie od poczęcia do śmierci i "prawo do życia nie może być niczym warunkowane" – jak mówiła w wywiadzie dla Frondy.
Drugim koronnym jej argumentem jest to, że choroba – szczególnie zespół Downa – to nie jest dramat, który unieszczęśliwia. Wszystkie dzieci zasługują na to, żeby się urodzić, bo każdy ma prawo do życia. A jeśli choroba dziecka ma oznaczać, że trzeba będzie się nim ciągle zajmować, pomagać – to państwo powinno pomóc takiej rodzinie, a nie usuwać dziecko.
Poseł Kaja Godek?
Tak twarde i jednoznaczne stawianie sprawy przysporzyło Godek sporo sympatyków – na prawicy. Wiele osób na Twitterze żartowało nawet, że po tym przemówieniu do Kai Godek zgłoszą się prawicowe partie, by zwerbować ją w swoje szeregi. Niewykluczone, że PiS czy Solidarna Polska już zostały wyprzedzone – bo Godek brała udział w kongresie Republikanów Przemysława Wiplera. On sam mówi nam jednak, że Kaja Godek "nie jest członkiem stowarzyszenia", a jej udział w konferencji był podyktowany tym, że Republikanom bliskie są kwestie przez nią poruszane.
Politykiem – przynajmniej w sferze aborcji – Godek byłaby niewątpliwie sprawnym, bo jak było widać w Sejmie, radzi sobie zarówno ze stresem, publicznymi wystąpieniami, jak i ostrymi atakami przeciwników. - Mówiła bardzo sprawnie, była bardzo opanowana. Spokojnie odpowiadała na pytania. Staram się być na wszystkich czytaniach projektów obywatelskich i to było jedno z najlepszych wystąpień tego typu, jakie widziałem – mówi nam poseł Andrzej Dera z Solidarnej Polski. Przemysław Wipler z kolei przypomina, że Kaja Godek jest bardzo wiarygodna w tym, co robi.
Oczywiście, politycy nie chcą odpowiadać na pytanie, czy chętnie widzieliby Godek w szeregach swojej partii. Jak wyjaśnia mi jeden z nich, działaczka musiałaby sama się zgłosić, bo inaczej partię można by posądzić o próbę politycznego jej wykorzystania. - Ale chyba Pan wie sam, czy prawicowe partie chciałyby ją u siebie. To osoba, która swoje przekonania prezentuje z ogromną mocą i na dodatek podpiera je własną historią. Partie nie mogłyby marzyć o kimś lepszym do walki o zakaz aborcji – komentuje inny prawicowy poseł, który prosi o zachowanie anonimowości.
Mimo tak pochlebnych opinii, partie nie mają co liczyć na poseł Kaję Godek. Działaczka zapewniła nas, że politykiem nie jest i nie będzie. Lewica, dla odmiany, Kają Godek jest równie oburzona, co prawica zachwycona. Janusz Palikot wyszedł z sali obrad, bo nie mógł znieść słuchania o "zabijaniu dzieci". Gdy marszałek Sejmu Ewa Kopacz zwróciła Godek uwagę na to sformułowanie, aktywistka od razu odpowiedziała: w parlamencie mamy cenzurę!
Krytyka ją zalewa
Ale mimo ciętej riposty i mocy, z jaką wygłasza swoje poglądy, Kaja Godek nie jest w stanie przekonać wszystkich do swoich racji. Po sejmowym wystąpieniu spadła na nią fala krytyki – w komentarzach i mediach społecznościowych.
Krytycy zarzucają jej przede wszystkim hipokryzję – bo przepisy dotyczą aborcji również w przypadkach ciężkich chorób fizycznych, a Godek wychowuje dziecko "tylko z zespołem Downa". Podkreślają też, że ZD może występować w o wiele cięższej formie, która wymaga nieustającej opieki, specjalnego przygotowania, pieniędzy – na które wiele matek albo nie może sobie pozwolić, albo nie chce, bo nie są w stanie psychicznie podołać takiej sytuacji.
Kaja Godek twardo jednak broni swoich przekonań. Gdy pytam ją o sytuacje takie, jak np. ciężkie schorzenie fizyczne, kiedy dziecko nie może się ruszać, czy powinna być możliwość aborcji, aktywistka odpowiada:
Inni wykazują, że Kaja Godek, która domaga się "prawnej ochrony życia na etapie prenatalnym", próbuje innym narzucić swój system wartości – i decydować za inne matki. A te przecież mogą nie mieć tyle siły, co Kaja Godek, nie być w stanie wychowywać chorego dziecka. Wiele osób wskazuje też inny argument: że matki nie chcą rodzić dzieci, które będa mogły funkcjonować tylko i wyłącznie dopóki mają opiekę.
Na oskarżenia o narzucanie innym swojego światopoglądu Godek jednak też ma odpowiedź. - Nie chciałabym, aby ktoś decydował o moim życiu na podstawie swojego światopoglądu. Chcę być chroniona. Jestem chroniona i to dobrze - mówi nam.
- Źle, że młodsi i słabsi ode mnie nie są. To nie kwestia różnych światopoglądów, ale tego że prawa człowieka - a prawo do życia jest podstawowym prawem człowieka - powinny przynależeć każdemu bez względu na stan jego zdrowia i jego wiek - podkreśla Kaja Godek.
Pozostawienie przy życiu chorego dziecka pokazuje się czasem jako heroiczną decyzję, tymczasem to jest normalne zachowanie normalnego rodzica. Kilka osób, z którymi rozmawiałam po programie mówiło mi potem, że to na nich zrobiło wrażenie. Świat w którym żyjemy jest naprawdę przedziwny, skoro normalność tak ludzi porusza...
Ale jeśli będzie chore, to nie będzie to dla mnie nowa rzeczywistość. Nasza córka jest zdrowa. Cieszę się tym, ale na pewno nie jest to dla mnie warunek miłości do niej.
Choć wymaga więcej troski niż zdrowe dzieci, to jednak jego miłość rekompensuje ten trud z nawiązką. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. (...) Nie będę mówić, że wychowywanie takiego dziecka to sielanka. Każdy wolałby przecież mieć zdrowe dzieci. Jednak przyjęcie na świat dziecka z ZD nie niszczy życia rodzinnego. Wręcz przeciwnie. My naprawdę jesteśmy szczęśliwi i nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby nam to szczęście odebrać.
Marcin
W takim razie może należało ograniczyć projekt przedstawiony przez Panią Godek jedynie do dzieci z zespołem Downa? I wtedy dyskutować? W takiej formie kiedy ten projekt skazuje na wegetację o wiele ciężej doświadczone dzieci przez całe życie i na dramat ich rodziców, jak i również skazuje matki na rodzenie dzieci, które umrą od razu po porodzie nie jest godzien dyskusji.
Instytut Zdrowego Żywienia
Zespół Downa to nic przy leżącym dziecku z jednym odruchem – połykania.
Marek
Najwyższą wartością jest godność osoby ludzkiej a nie życie dla życia.
Życie człowieka z ogromnym bólem, przy braku świadomości, przy upośledzeniu podstawowych funkcji życiowych, przy całkowitym i nieodwracalnym uzależnieniu od leków, aparatury i ciągłej opieki innych, jest pozbawianiem człowieka jego godności ludzkiej.
Patrząc na takie osoby nie dochodzę do wniosku, że takich ludzi należy zabić "póki czas". Ja im strasznie współczuję i chcę, aby znalazły pomoc. Trudno o taką pomoc apelować, jeśli się mówi ludziom dzisiaj właśnie poprzez ustawę aborcyjną: wasze problemy rozwiązujemy zabijając was. Jeśli się urodziliście, to na wyłączną odpowiedzialność rodziców i rodzin, trzeba było inaczej problem "rozwiązać". A taki komunikat płynie z dzisiejszej ustawy aborcyjnej.