- To będzie najgłośniejszy finał Wielkiego Szlema w historii - tak mówiono niedawno o meczu Białorusinki Wiktorii Azarenki z Rosjanką Marią Szarapową. Nie chodziło w ogóle o poziom, jaki reprezentują, ale o fakt, że obie panie przy każdym wykonywanym uderzeniu bardzo głośno jęczą. Azarence wyliczono 95 decybeli głośności, "Jęczącej Marii", bo tak ironicznie nazywa się Szarapową - aż 100. Dla porównania - gwizdek to tylko 55, ciężarówka - 90, grzmot w czasie burzy - 110, a samolot - 140. Lekarze są zgodni - takie jęki są niebezpieczne dla słuchu kibiców.
Dzwonię do Karola Stopy, komentatora Eurosportu. Pytam czy jęk zawodniczek i zawodników nie przeszkadza mu w relacjonowaniu spotkania. - Ja się nauczyłem tego nie słyszeć. Owszem, dochodzi to do moich uszu ale ja nie zwracam uwagi na biustonosze, majtki czy jęki tenisistek. Koncentruję się na zagadnieniach taktyczno - technicznych - słyszę od niego w słuchawce.
Mecz obu pań wyglądał tak:
Azarenka jest obsceniczna
Po chwili dodaje, że o ile do jęków Szarapowej zdołał się przyzwyczaić, o tyle obok wyczynów Azarenki trudno przejść obojętnie. -To jest taka tenisistka przerysowana. To, jak ona jęczy, jest bardzo złym aktorstwem. To deprymowanie przeciwniczek, wrzask połączony z zaciskaniem pięści, to wszystko są gesty na granicy obscenicznych. Ja ich nie lubię i nie toleruję.
Ale Białorusinka najgłośniejszą zawodniczką nie jest. Rekordzistce - Michelle Larcher de Brito - pewnego razu na korcie zmierzono 109 decybeli. W internecie komentowano, że jest głośniejsza niż piła łańcuchowa. Na szczęście Portugalka jest w drugiej setce rankingu i w czasie najważniejszych turniejów kibice oglądają ją (czy raczej słyszą) od wielkiego święta.
Chyba nie trzeba wyjaśniać która to de Brito:
Gra psychologiczna
Czemu zawodniczki i zawodnicy tak się zachowują? Teorie są dwie. Wielu zawodników tłumaczy się tym, że to ułatwia oddychanie a tym samym wpływa pozytywnie na siłę uderzenia. Inni mówią, że to kwestia zmęczenia, podejmowanego wysiłku. Tyle tylko, że na treningach z reguły są cicho. - Szczerze? Tu nie chodzi o żadne oddychanie, ale tylko i wyłącznie o grę psychologiczną, o przestraszenie i zdekoncentrowanie rywala - przyznała niedawno Agnieszka Radwańska.
Z najlepszą polską tenisistką zgadza się Stopa. - Oczywiście, że tu chodzi przede wszystkim o wojnę psychologiczną. Wie pan, ja oglądam też wiele spotkać męskich i potrafię rozpoznać kiedy zawodnik, na przykład po godzinie gry, jest już tak zmęczony, że naturalną koleją rzeczy zaczyna postękiwać. Ale większość robi to niestety celowo, żeby tylko wpłynąć na rywala, zmusić go w ten sposób do błędu. Mnie się to bardzo nie podoba, bo to jest zachowanie rodem z pola bitwy, tam też kiedyś rycerze czy wojownicy darli się na siebie, by tylko się zdeprymować. Sądzę, że takie coś powinno się wyeliminować z tenisa - mówi Stopa w rozmowie z naTemat.
Uczeni od małego
Z jęczeniem na korcie tenisowym jest trochę tak jak z symulowaniem fauli w futbolu. Stało się orężem sztuki tenisowej, wykładanym w akademiach, wpajanym od małego. Stopa opowiada o swojej niedawnej wizycie na kortach Warszawianki: - Gram sobie z kolegą a na korcie obok mecz rozgrywa dwóch juniorów. I przy każdym uderzeniu słyszę te ich "Yyyyy!", "Aaaaa!". Człowiek patrzy w bok i zastanawia się: Czy oni powariowali? Ci młodzi chłopcy uczą się w swoich szkółkach czegoś okropnego.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że opisywane zjawisko należy ukrócić. W ubiegłym roku w pierwszej rundzie Wimbledonu Azarenka nie dość, że była głośniejsza od pędzącej ciężarówki, to jeszcze jedno jej jęknięcie trwało półtorej sekundy. Cierpieli kibice na korcie, cierpieli też telewidzowie. - Zawodnicy powinni zgłaszać swoje niezadowolenie głównemu arbitrowi spotkania, jeśli ktoś jęczy głośno i długo. Są przecież tacy, którzy tego nie lubią bo to rozprasza ich uwagę - stwierdził wtedy Ian Ritchie, dyrektor wykonawczy turnieju, dodając zarazem, że w przepisach powinien znaleźć się zapis o zakazie wydawania z siebie takowych jęków.
Niedzielny, niesamowity finał Australian Open pomiędzy Novakiem Djokoviciem a Rafaelem Nadalem uzmysłowił wszystkim, że nie tylko kobiety swój wysiłek wkładany w uderzenia wieńczą efektami dźwiękowymi i nie tylko kobiecy finał turnieju w Melbourne był ucztą dla fanów muzyki alternatywnej. Serb i Hiszpan są również w tej dziedzinie na czele klasyfikacji współczesnych tenisistów.
Wspomniana przez niego sytuacja miała już miejsce. W czasie jednego ze spotkań Serena Williams głośno wrzasnęła, czym przeszkodziła rywalce. Natychmiast dostała ostrzeżenie. Ta sytuacja, choć stanowi jak dotąd wyjątek, zdaniem Stopy powinna być w tenisie normą: - Już teraz jest taki przepis, że nie wolno przeszkadzać przeciwnikowi po drugiej stronie siatki. Sądzę, że jego interpretację należałoby rozszerzyć i stosować w tego typu przypadkach. Drzesz się na korcie? Jęczysz jak Szarapowa? Natychmiast wlepiają ci karę. Jestem przekonany, że tenisiści bardzo szybko by się zamknęli i skupili na samej grze - kończy komentator Eurosportu.
Stacey Allaster, dyrektor wykonawcza WTA (organizującej żeńskie rozgrywki), zaleca w tej kwestii ostrożność: - Musimy być bardzo ostrożni. Tenisistki tak grają całe życie i to są już ich nawyki. Musimy zacząć od pracy z młodzieżą - mówi, przyznając przy okazji rację Karolowi Stopie.
Zgodni są lekarze. Twierdzą, że trwałe przebywanie w hałasie o sile ponad 100 decybeli może być bardzo szkodliwe dla słuchu kibiców. Już teraz niektórzy w trosce o zdrowie rezygnują z przychodzenia na korty. A ci oglądający mecz w telewizji po prostu wyłączają głos.
Reklama.
Barbara Rittner
szefowa turnieju Fed Cup, dla "Bilda":
Takie jęki są niesamowicie irytujące. Wprowadzenie odpowiednich zasad byłoby świetnym rozwiązaniem. Wtedy zawodniczka może zostać ukarana za tego typu zachowanie