
Podobne plusy omawianego napoju widzi Artur Kujawiński, ultramaratończyk z Poznania. - Piwo? Często traktuję je jako nagrodę za włożony wysiłek. Na pewno ma duży plus psychologiczny, bo odpręża, rozluźnia i koi zmęczenie.
W wielu źródłach internetowych spotkać można dziś tezę, że jedno piwo wskazane jest po treningu, bo wtedy napój ten działa jak izotonik. Zdaniem Chmury to nieporozumienie. - Jak izotonik? Naprawdę ktoś tak w internecie pisze? Zacznijmy od tego, że piłkarz, który "zasuwa" przez 90 minut, po meczu jest odwodniony. A przecież piwo działa moczopędnie i odwodniłoby go jeszcze bardziej. W dodatku alkohol zakwasza organizm. Tymczasem napój izotoniczny ma zupełnie inne funkcje, on właśnie organizm nawadnia i dostarcza mu potrzebnej w takich sytuacjach energii - mówi profesor.
Z tego co sie orientuje Piwo posiada wiele witamin z grupy B a takze jest dobrym izotonikiem po intensywnym treningu - zawodach. Poniewaz podnosi cisnienie osmotyczne krwi
Opłacalność spożywania alkoholu po wysiłku fizycznym zależy też od konkretnej dyscypliny sportu. W tych wytrzymałościowo-szybkościowych, opartych na mocnym i długim zaangażowaniu podanie sportowcowi piwa może mieć bardzo złe skutki. Przykład? Najlepszym jest bieg na 400 metrów, ewentualnie na 800. Inaczej ma się sprawa z dyscyplinami, gdzie wysiłek jest krótkotrwały, o charakterze zrywu. Tutaj piwo, pod warunkiem, że jedno, nie powinno zbytnio zaszkodzić. Dlatego skoczkowie w dal, wzwyż czy też skoczkowie narciarscy mogą spać spokojnie. I pić, byle spokojnie i w małych ilościach. Dla Piotra Żyły jest to z pewnością dobra wiadomość.
Temat piwa testuje na sobie i z tego co zauważyłem to 1 góra 2 piwa jak dla mnie są całkiem spoko. Czuję się po nich dobrze, po treningu i wcześniejszym posiłku jak najbardziej. Natomiast większe ilości ... niestety. Większe ilości piwa (zresztą ogólnie alko) zaburzają regenerację, wpływają negatywnie na trening w dniu następnym a i oczywiście bebech rośnie. Ale z drugiej strony wiadomo, że czasem trzeba dać w palnik . Ale naprawdę rzadko. Niestety imprezowanie nie idzie w parze z treningiem.
Czyli z piciem trzeba uważać i to bardzo. Ale po trosze jest ono i sprawą indywidualną. Człowiek ma różną tolerancję na alkohol, ma też różne przyzwyczajenia. - Pracowałem kiedyś z pewnym piłkarzem, który nie mógł wyjść na boisko zanim nie "walnął" setki. Gdyby tego nie robił, nie byłby sobą. Zagrałby dużo gorzej - wspomina Chmura.