Odpalam Google'a i wpisuję hasło "piwo po treningu". Wyskakują liczne dyskusje, fora, strony branżowe. Ludzie generalnie twierdzą, że jedno piwo po aktywności fizycznej pomaga. Że jest nawet wskazane. Ale z drugiej strony odwadnia i wyrabia charakterystyczny mięsień na brzuchu. NaTemat postanowiło sprawdzić jak jest naprawdę.
Dzwonię do profesora Jana Chmury, z wrocławskiego AWF. Pytam, czy sportowcom po wysiłku fizycznym poleciłby jedno piwo. Owszem, poleciłby, ale tylko pod jednym względem: - Załóżmy, że mamy piłkarza, który przegrywa ważny mecz. Albo sportowca, który pobiegł dużo poniżej swych oczekiwań. W tej sytuacji ja bym takiej osobie nawet podstawił pod nos puszkę czy butelkę piwa, bo ona zredukowałaby stres i odprężyła psychicznie takiego człowieka.
Kiedyś to była norma
Podobne plusy omawianego napoju widzi Artur Kujawiński, ultramaratończyk z Poznania. - Piwo? Często traktuję je jako nagrodę za włożony wysiłek. Na pewno ma duży plus psychologiczny, bo odpręża, rozluźnia i koi zmęczenie.
Stefan Białas kiedyś prowadził warszawską Legię, dziś jest ekspertem Canal Plus. Jego zdaniem stosunek do spożywania alkoholu po meczu albo treningu bardzo się w ostatnich latach zmienił. - Gdy jeszcze jako piłkarz trafiłem do ligi francuskiej na przełomie lat 70. i 80. normą było picie jednego piwa po meczu, robiła to cała drużyna. Ale to jest taka stara szkoła, teraz wiele się w tej kwestii zmieniło. Dziś najczęściej uważa się w klubach, że alkohol szkodzi, że jest trucizną - tłumaczy Białas w rozmowie z naTemat.
Franciszek Smuda u Rymanowskiego, o tym że jedno piwo to on rozumie:
Izotonik? To bzdura
W wielu źródłach internetowych spotkać można dziś tezę, że jedno piwo wskazane jest po treningu, bo wtedy napój ten działa jak izotonik. Zdaniem Chmury to nieporozumienie. - Jak izotonik? Naprawdę ktoś tak w internecie pisze? Zacznijmy od tego, że piłkarz, który "zasuwa" przez 90 minut, po meczu jest odwodniony. A przecież piwo działa moczopędnie i odwodniłoby go jeszcze bardziej. W dodatku alkohol zakwasza organizm. Tymczasem napój izotoniczny ma zupełnie inne funkcje, on właśnie organizm nawadnia i dostarcza mu potrzebnej w takich sytuacjach energii - mówi profesor.
Inni moi rozmówcy nie chcą jednoznacznie zabierać głosu w tej sprawie. Krzysztof Dołęgowski, czołowy polski biegacz i zarazem redaktor branżowego miesięcznika "Bieganie" mówi w rozmowie z nami: - Z tego co widzę wiele osób porusza ostatnio ten temat. Wynika to chyba z faktu, że każdy chciałby pić piwo a nie każdy jest pewien, czy mu to nie zaszkodzi. Ale są też zawodnicy, którzy otwarcie przyznają się do jego spożywania. Marcin Chabowski, czołowy maratończyk, wyznał w jakimś wywiadzie, że jest miłośnikiem piw regionalnych. Ja się jednoznacznie nie wypowiem w tej sprawie. Po prostu za mało o tym czytałem.
A Kujawiński dodaje: - Aby mówić o takich rzeczach jak funkcje izotoniku czy likwidowanie kwasu to musiałbym mieć konkretne badania. Z całą pewnością takie działanie mają aminokwasy w odżywkach. Ale piwo? Na to pytanie ci nie odpowiem.
Skoczkowie mogą się napić
Opłacalność spożywania alkoholu po wysiłku fizycznym zależy też od konkretnej dyscypliny sportu. W tych wytrzymałościowo-szybkościowych, opartych na mocnym i długim zaangażowaniu podanie sportowcowi piwa może mieć bardzo złe skutki. Przykład? Najlepszym jest bieg na 400 metrów, ewentualnie na 800. Inaczej ma się sprawa z dyscyplinami, gdzie wysiłek jest krótkotrwały, o charakterze zrywu. Tutaj piwo, pod warunkiem, że jedno, nie powinno zbytnio zaszkodzić. Dlatego skoczkowie w dal, wzwyż czy też skoczkowie narciarscy mogą spać spokojnie. I pić, byle spokojnie i w małych ilościach. Dla Piotra Żyły jest to z pewnością dobra wiadomość.
Piłkarze Bayernu Monachium już na stadionie potrafią świętować w piwem:
Tyle tylko, że polscy sportowcy bardzo rzadko kończą na jednym piwie. A to, ile wypiją wieczorem czy w nocy może mieć fatalne skutki na treningu następnego dnia. Chmura objaśnia to na przykładzie następującej historii. Mamy piłkarza, zagrał dobry mecz, poszedł na balangę. Skończył o 3 nad ranem, po 4 puszkach piwa. Każda zawiera po 25g alkoholu etylowego, więc w sumie wchłonął go 100g. To trochę dużo. Alkohol neutralizuje wątroba, w tempie 10g na 1 godzinę, tak wynika z badań. O 11.00 jest trening. Wniosek? Wystarczy trochę policzyć i widzimy, że nasz pan piłkarz w trakcie zajęć będzie miał jeszcze 20g alkoholu we krwi.
Wzmaga pożądanie, obniża wykonanie
Czyli z piciem trzeba uważać i to bardzo. Ale po trosze jest ono i sprawą indywidualną. Człowiek ma różną tolerancję na alkohol, ma też różne przyzwyczajenia. - Pracowałem kiedyś z pewnym piłkarzem, który nie mógł wyjść na boisko zanim nie "walnął" setki. Gdyby tego nie robił, nie byłby sobą. Zagrałby dużo gorzej - wspomina Chmura.
- To ktoś znany? - dopytuję.
- Na pewno skojarzyłby pan jego nazwisko, ale nie mogę go panu podać.
Nie chodzi raczej o Paula Gascoigne'a, genialnego reprezentanta Anglii z lat 90., który, występując w szkockim Glasgow Rangers, w przerwie każdego meczu musiał się napić koniaku. Dziś Gascoigne nie gra już w piłkę, nawet w niej nie siedzi. Jest alkoholikiem, na koncie ma kilka prób samobójczych.
Chmura generalnie nie radzi brać przykładu ze sportowca, o którym wspomina. Oprócz postawy na murawie alkohol wpływa też bowiem na postawę w łóżku. - Wzmaga pożądanie, ale obniża wykonanie - zwykł mawiać o tym profesor, który całą rozmowę kończy słowami: - Nie przesadzę, gdy powiem, że alkohol jest współczesną zgubą sportowców. Niech pan to wyraźnie napisze.
Z tego co sie orientuje Piwo posiada wiele witamin z grupy B a takze jest dobrym izotonikiem po intensywnym treningu - zawodach. Poniewaz podnosi cisnienie osmotyczne krwi
Adam77
na forum strony bieganie.pl:
Temat piwa testuje na sobie i z tego co zauważyłem to 1 góra 2 piwa jak dla mnie są całkiem spoko. Czuję się po nich dobrze, po treningu i wcześniejszym posiłku jak najbardziej. Natomiast większe ilości ... niestety. Większe ilości piwa (zresztą ogólnie alko) zaburzają regenerację, wpływają negatywnie na trening w dniu następnym a i oczywiście bebech rośnie. Ale z drugiej strony wiadomo, że czasem trzeba dać w palnik . Ale naprawdę rzadko. Niestety imprezowanie nie idzie w parze z treningiem.