– Politycy w Polsce są bardzo świadomi problemu i robią sporo dobrego w walce z nielegalnym handlem i przemytem papierosów – mówią nam prof. Ernesto Savona i prof. Francesco Calderoni z organizacji Transcrime. Ich zdaniem Polacy, którzy nie piją i nie palą, powinni się cieszyć, że akcyzy na tytoń i alkohol są tak wysokie. – Dzięki temu nie opodatkowuje się pracy ludzi, a państwo wciąż płaci swoje rachunki – wyjaśniają.
O przemycie i nielegalnej sprzedaży w Polsce rozmawiamy z Włochami z organizacji Transcrime: prof. Francesco Calderonim i szefem Transcrime prof. Ernesto Savoną. Ostatnio Transcrime wypuścił raport na temat nielegalnego handlu wyrobami tytoniowymi w Polsce. Teraz zaś odwiedzili oni nasz kraj, by na miejscu rozmawiać m.in. z ministerstwem finansów o tym co robić, by ograniczać przestępczość związaną z przemytem papierosów i handlem nielegalnymi towarami.
W swoim raporcie wskazujecie kilka aspektów, które wpływają na istnienie i rozwój przemytu i nielegalnej sprzedaży papierosów w Polsce. Który z nich jest najważniejszy? Co przede wszystkim decyduje o rozwoju tego typu przestępczości tutaj?
Prof. Ernesto Savona: Polska jest krajem, dla którego ogromne znaczenie ma położenie geograficzne. Leży w samym środku, graniczy m.in. z Białorusią, Ukrainą. Ruch przemytniczy tutaj wchodzi i wychodzi. I Polska, tak jak wiele innych europejskich krajów, ma te problemy głównie przez położenie, a nie np. sytuację polityczną.
Prof. Francesco Calderoni: Oprócz położenia geograficznego, jest jednak coś w samej Polsce. Widać to po szacunkach dotyczących nielegalnego handlu papierosami. Szacunki te mogą być różne, jeśli chodzi o konkretne liczby, ale jednoznacznie pokazują, że problem rośnie, a nie maleje. Jeśli chodzi o nielegalną sprzedaż papierosów, Polska plasuje się powyżej europejskiej średniej.
Jak sami przyznaliście, przemyt i nielegalna sprzedaż papierosów wzrasta. Proste pytanie: czy dzieje się tak z powodu zbyt wysokich podatków, akcyzy? Palenie jest coraz droższe, wiec ludzie przerzucają się na tańsze zamienniki?
FC: W wielu krajach podatki służą temu, by kontrolować rynek tytoniowy i zniechęcać ludzi cenami do palenia na tyle, na ile to możliwe. Dlatego do kwestii podatków trzeba podchodzić bardzo delikatnie. Podatki to jeden z niewielu środków, co do których udowodniono, że długofalowo faktycznie zmniejsza liczbę palaczy, ale nie jest to prosta kwestia.
Oczywiście, możemy podnieść cenę paczki do 100 euro i udawać, że to rozwiąże problem, ale wtedy ludzie nie przestaliby kupować papierosów, tylko przestaliby je kupować legalnie. W Polsce obecnie opodatkowanie to 84-85 proc. ceny paczki papierosów – to jeden z najwyższych wskaźników na świecie. Polska władza postanowiła więc "zainwestować" akurat w podatki, jako sposób kontrolowania rynku tytoniu i zniechęcania do palenia. I pewnie traktuje to też trochę jako źródło dochodu.
ES: Cóż, podatki na wyroby tytoniowe i alkohol to element polityki fiskalnej wielu krajów. Regulatorzy powinni jednak bardzo zwracać uwagę na to, czy podatki i tym samym cena papierosów nie jest zbyt wysoka. Bo jeśli przekroczą pewną granicę i paczka będzie zbyt droga, to palacze przestaną kupować legalne wyroby i zaczną nabywać te nielegalne. A wtedy państwo nie będzie zarabiać na podatkach.
Cała sztuka polega na tym, by osiągnąć optymalną cenę. By to zrobić, trzeba z jednej strony ustalić ją na tyle wysoką, by zniechęcała do palenia, a z drugiej – by jednak ludzie kupowali i zapewniali wpływy z podatków. To bardzo trudne, bo tak naprawdę nie może być tak, że nagle bardzo wielu ludzi przestanie palić, bo to oznaczałoby znaczne zmniejszenie dochodów w budżecie.
FC: Wasze władze prawdopodobnie wolą opodatkować tytoń czy alkohol, zamiast pracy ludzi. Jak się dowiedzieliśmy, najwyższy podatek w Polsce dla osoby fizycznej to około 30 proc. We Włoszech to ponad 40 proc. Ludzie, którzy nie palą i nie piją, powinni być zadowoleni z wysokich akcyz – bo dzięki temu ich praca nie jest wysoko opodatkowana, a państwo nadal płaci swoje rachunki. Poza tym, kiedy brakuje pieniędzy w budżecie, łatwiej jest nałożyć wysoki podatek na alkohol, papierosy czy benzynę, niż szukać w kilkuset miliardach wydatków cięć.
ES: Oczywiście, można też znacznie obniżyć akcyzy i wprowadzić takie prawo, żeby wsadzać do więzienia każdą osobę, która pali nielegalnego papierosa. Ale ile kosztowałoby egzekwowanie tego? Dlatego właśnie podatki i tym samym optymalna cena papierosów jest taka ważna. Ja, jako polityk, też wolałbym brać pieniądze od palaczy niż od pracujących.
Czyli podatki działają na naszą korzyść. Podobnie policja i organy ścigania – w swoim raporcie wskazujecie, że coraz lepiej radzą sobie z nielegalnym handlem i przemytem. A politycy? W Polsce o problemie przemytu się nie mówi, stąd wrażenie, że politycy nic nie robią.
FC: Są plany umów przeciwko nielegalnemu handlowi, są rozmowy z Białorusią i Ukrainą o ograniczeniu przemytu. Pewnie w każdym kraju można powiedzieć, że wydaje się, że politycy nic nie robią, są leniwi i myślą tylko o pieniądzach, ale to nieprawda.
Wczoraj byliśmy na spotkaniu w Ministerstwie Finansów i odbiór, interakcja z ludźmi była bardzo dobra, pozytywna. Ministerstwo nie skupia się tylko na tym, by zwiększać możliwości przechwytywania nielegalnego towaru czy łapania przestępców. Wprowadza również szereg strategicznych metod, by kontrolować rynek. Zbierają więcej danych, skupiają się też na regionach, gdzie nielegalny handel papierosami jest największy. Bo trzeba pamiętać, że to zjawisko nie występuje w całym kraju – najwięcej go jest na wschodzie, gdzie panuje wysokie bezrobocie, słaba sytuacja gospodarcza i granice są blisko.
Jeśli więc chodzi o to, co robią politycy, to w Polsce są bardzo świadomi problemu i robią sporo dobrego w walce z nielegalnym handlem i przemytem.
Niestety, kraje w Europie nie są w pełni autonomiczne w walce z nielegalnym tytoniem. Dużą część polityki w tej kwestii kreuje Unia Europejska. Jak oceniacie ostatnio przegłosowany projekt ustawy antynikotynowej, która m.in. zabrania produkcji mentoli?
FC: Naszym zdaniem nowa ustawa otwiera w pewnym sensie drogę dla nielegalnych producentów i przemytników. Na przykład zakazywane przez ustawę mentole są bardzo popularne w wielu krajach: Polsce czy Finlandii. Oba te kraje są tak blisko państw Europy Wschodniej, że po wejściu ustawy będą bardzo narażone na wzrost nielegalnego handlu takimi papierosami.
Urzędnicy w Komisji Europejskiej i parlamencie wykonują swoją pracę nie do końca dobrze. Te przepisy zostały stworzone głównie przez ludzi zajmujących się kwestiami zdrowia. Komisja Europejska teoretycznie ma obowiązek sprawdzenia jaki będzie wpływ ustawy na przestępczość, ale nie zrobiła tego. W pracach przy ustawie praktycznie nie zajęto się tą kwestią, chociaż czarny rynek to w tym przypadku bardzo ważna sprawa.
Co więcej – Komisja uznała, że nowe przepisy nie mają wpływu na zwiększenie nielegalnego obrotu, chociaż nie mają na to żadnego dowodu. To absurdalne.
Oczywiście, wprowadzono metodę "tracking&tracing", która ułatwia ściganie przemytników, ale to nie załatwia wszystkiego, szczególnie w takim kraju jak Polska, gdzie największym problemem jest nielegalny handel na miejscu. Papierosy, produkowane w Rosji i na Białorusi w świetle ich prawa legalnie przyjeżdżają tutaj i tu są sprzedawane.
I tak, palenie wciąż jest głównie problemem zdrowotnym, ale trzeba myśleć także o innych skutkach tego zjawiska. Tym bardziej, że efekty stosowanych przez Unię metod w walce z palaczami nie są oczywiste. Czy naprawdę takie regulacje powodują, że rzuca się palenie? Chyba nie. Zakazać mentoli, bo sięgają po nie młodzi ludzie? Być może tak jest, ale to nie skłoni ich do niekupowania papierosów, tylko do szukania ich na czarnym rynku.
Czy Unia Europejska słucha Waszego głosu?
ES: Nie. Na naszej stronie pojawił się niedawno raport dotyczący tej ustawy. Stwierdzam w nim jasno, że Komisja Europejska, choć ma obowiązek zbadać jaki będzie wpływ tej ustawy na przestępczość, nie zrobiła tego. Nie stosuje się nawet do własnych reguł. Wygląda to tak jakby zamiatali cały problem pod dywan, a na koniec mówili: chcemy, żeby ludzie przestawali palić, nawet kosztem zwiększenia przestępczości. Nie mielibyśmy z tym problemu, gdyby politycy oficjalnie to przyznali, że wolą osiągnąć cel ograniczenia liczby palaczy w zamian za większą przestępczość.
FC: Regulacje powinny być mądre i iść w parze z dobrą edukacją. Nadmierne regulowanie za wszelką cenę na pewno nie pomoże.
W takim razie w jaki sposób można zainteresować społeczeństwo tą kwestią, by naciskało na polityków? Większość ludzi mówi, że skoro nikomu nie dzieje się krzywda, to po co się przejmować przemytem czy nielegalnym handlem.
Dla Polaków powinno być to istotne, bo polska gospodarka się wciąż rozwija, a przemysł tytoniowy jest bardzo ważny dla tutejszej gospodarki. Więcej przemytu i nielegalnych papierosów oznacza osłabienie tej gałęzi.
Poza tym, wiele z tych osób, które przemycają i sprzedają papierosy, zajmuje się również bronią, narkotykami, przemytem paliwa. Jeśli się nic z tym nie robi, w końcu powstanie w kraju gospodarka oparta o przestępczość. W latach 90-tych w Polsce przemyt był bardzo aktywny, a obywatele na tym tracili. Dlatego trzeba z tym walczyć: żeby nie wrócić do tamtego stanu gospodarki.
Na koniec wreszcie: jeśli chodzi o nielegalne papierosy, to nigdy nie wiadomo, jak są produkowane, jaki jest ich skład. Oczywiście, ogólnie papierosy są bardzo niezdrowe, ale gdy testowaliśmy nielegalne wyroby tytoniowe, znaleźliśmy w nich sporo substancji toksycznych. To takie samo dobro konsumenckie, jak każde inne – powinniśmy dbać o jego jakość.