Człowiek, który ukradnie rower wart więcej niż 250 złotych, jest uznany za przestępcę i może zostać skazany na karę więzienia. Przemytnik, który okantuje państwo na kilka tysięcy złotych, zostanie potraktowany jak pirat drogowy i… w najgorszym wypadku dostanie mandat.
Nielegalna produkcja, przemyt i handel papierosami to złoty biznes – pisaliśmy ostatnio w naTemat. Giganci tej branży, czyli zazwyczaj członkowie gangów i grup przestępczych, są w stanie zainkasować miesięcznie nawet kilka milionów złotych, przy okazji pozbawiając państwo sporych wpływów z tytułu akcyzy i podatku VAT.
Nie trzeba być zresztą gangsterem, by na nielegalnych papierosach zbić kokosy. Różnica w cenach papierosów między Polską a krajami zza wschodniej granicy jest tak duża, że nawet małe tytoniowe przedsiębiorstwa stają się niewiarygodnie opłacalne.
Eksperci od lat pytają, dlaczego, mimo wysiłków wielu służb i instytucji, nie udaje się powstrzymać powszechnej chęci zarabiania na tytoniowym „nielegalu”? Jak przekonują, jedna z odpowiedzi tkwi w zaskakująco łagodnych karach, które zamiast odstraszać, wręcz zachęcają potencjalnych przemytników i handlarzy
. Zysk duży, kara mała?
Na papierze, czyli przede wszystkim w kodeksie karnym skarbowym, kary za działalność w tytoniowym biznesie wyglądają surowo. Pięć lat więzienia grozi na przykład za przemyt dużej ilości papierosów oraz działalność w grupie przestępczej. Na dwa lata za kratki można zaś trafić za produkcję i posiadanie wyrobów tytoniowych bez polskich znaków. Tyle teorii. Praktyka wygląda bowiem zupełnie inaczej.
W przypadku większych przemytników i handlarzy, którzy uszczuplają budżet państwa o więcej niż 7,5 tys. złotych, najczęściej nie ma nawet mowy o karaniu więzieniem. Kończy się na grzywnie. – Nie traktuje się sprawców przestępstw skarbowych jako poważnych przestępców. Sądy, mimo odpowiednich zapisów, nie stosują kar pozbawienia wolności. Jedynym wyjątkiem jest posiłkowanie się przez prokuratorów art. 258 Kodeksu Karnego, czyli działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, co oczywiście trzeba jeszcze udowodnić – mówi naTemat Jacek Jankowski, kierownik ds. zwalczania nielegalnego obrotu i bezpieczeństwa w British American Tobacco Polska.
Zdaniem Jankowskiego, grzywny, nawet jeśli wysokie, w tak zyskownym biznesie nie grają roli. - Istniejący system w żaden sposób nie spełnia jednego z aspektów karania: nie odstrasza od popełnianych czynów, których ofiarą nie jest konkretna osoba, a budżet państwa – komentuje.
Maks Kraczkowski, poseł sejmowej komisji gospodarki (PiS), jest podobnego zdania. – Jeśli mamy do czynienia z przemytnikami na dużą skalę, sądy powinny karać pozbawieniem wolności. Inaczej nie zatrzymamy przemytu – stwierdza w rozmowie z naTemat.
Mandat za przemyt
Co z tymi, którzy przemycają małe ilości papierosów, a potem sprzedają je w gronie znajomych lub na lokalnych bazarach? Tutaj także praktyka nie przystaje do teorii. Nawet 80 proc. przyłapanych na gorącym uczynku przemytników i handlarzy kończy całą sprawę w drodze negocjacji z funkcjonariuszami Służby Celnej.
- Przyłapana osoba zrzeka się w takim wypadku ujawnionej kontrabandy i tytułem kary wpłaca minimalną grzywnę. Ciekawostką jest, że w takim przypadku sprawca nie musi naprawić wyrządzonej szkody, czyli zapłacić podatków, które uszczuplił. Wystarczy tylko, że obciąży jeszcze skarb państwa kosztami zniszczenia nielegalnego towaru - stwierdza Jacek Jankowski.
Charakterystyczny jest także fakt, że przemyt niewielkiej ilości papierosów to jedynie wykroczenie. Trudno się więc dziwić, że mieszkańcy przygranicznych miast i wsi uznają drobny przemyt nie za przestępstwo, a za usprawiedliwioną konieczność.
- Jeśli ktoś ukradnie rower o wartości wyższej niż 250 złotych, odpowiada za przestępstwo i, jeśli był karany, zostanie przez sąd skazany na karę pozbawienia wolności. W przypadku przestępstw skarbowych, dopóki sprawca nie okradnie państwa na kwotę 7,5 tys. złotych, będzie odpowiadał za popełnienie wykroczenia skarbowego i zostanie ukarany mandatem karnym, tak jak sprawca wykroczenia drogowego - analizuje Jankowski.
"Ja tu tylko sprzątam", czyli linia obrony
W drodze swego rodzaju "negocjacji" często kończone są także sprawy nielegalnych fabryk papierosów. Pracownicy takich zakładów mają sposoby, jak uniknąć najbardziej surowych sankcji. "Te maszyny jeszcze nie pracowały", "przyjechałem wczoraj", "byłem zmuszany do pracy" - tłumaczą się najczęściej.
Poseł Maks Kraczkowski mówi, że w przypadku fabryk czasem rzeczywiście bardzo trudno znaleźć mocne dowody. Dlatego, jego zdaniem, do walki z nielegalną produkcją powinny się włączyć inne instytucje, m.in. Urząd Kontroli Skarbowej i Inspektor Informacji Finansowej.
- Trzeba pamiętać, że oprócz karania za produkcję są też inne środki. Na przykład można szukać majątków przestępców, które następnie mogą być objęte 75 proc. podatkiem od dochodów. Sądy winne być świadome, że dysponują bronią w postaci kontroli finansowej i skarbowej. Nie zawsze do wymierzenia kary potrzebne jest złapanie na gorącym uczynku - zaznacza Kraczkowski.
Za granicą karzą ostrzej
Jak nasz system karania za nielegalne papierosy wypada na tle innych krajów? Bardzo łagodnie. Wystarczy porównać choćby najwyższe wyroki, jakie zapadały w Polsce i w Czechach.
2009 rok. Nielegalna fabryka papierosów w Kuźnicy Piaskowej. Wyroki: od kilku miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu do 3,5 roku pozbawienia wolności, 100 tys. zł grzywny i obowiązek częściowego naprawienia szkody ( w kwocie 100 tys. zł).
2009 rok. Nielegalna fabryka w Kożuchowie i Dobiegniewie. Wyroki: od 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, grzywny w kwotach po 50 tys. zł, obowiązek częściowego naprawienia szkody (w kwotach po 8 tys. zł).
2009 rok. Nielegalna fabryka w czeskiej miejscowości Cheb. Wyroki: po 7,5 roku pozbawienia wolności, około 80 tys. euro grzywny.
2009 rok. Nielegalna fabryka w czeskiej miejscowości Chvalovice. Po 6 lat pozbawienia wolności.
Podobne wyniki przynosi porównanie z innymi państwami. - Grecja, w której nielegalny rynek jest podobnej wielkości jak w Polsce, w celu wypełnienia zobowiązań dotyczących ograniczenia deficytu wzięła się do walki z przemytem i nielegalną produkcją. Za działania w zorganizowanej grupie przestępczej przy wysokich uszczupleniach dla budżetu grozi więzienie do lat 20. Nijak ma się to do polskich przepisów - mówi Jacek Jankowski.
Przemyt nigdy nie będzie zwalczony za pomocą kar. Ten przemyt drobny jest pochodną od biedy, a sankcje nic tu nie zmienią. Jest możliwość ograniczenia tego zjawiska jedynie poprzez skuteczną kontrolę systemową, bo drobnych przemytników nie odstraszy nawet zagrożenie więzieniem.
Więzienie za przemyt w dużych ilościach to konieczność. Nawet jeśli ci przemytnicy mają na utrzymaniu rodziny. Nie ma wyjścia.
Jacek Jankowski
British American Tobacco
To już jest kwestia materiału dowodowego. Nie uważam, żeby taka linia obrony była szczególnie skuteczna. Jeśli człowiek np. śpi na terenie zakładu, to trudno mu się wytłumaczyć, że nie wiedział, co tam się produkuje. Takie argumenty powinny zostać natychmiast obalone przez prokuratora.